Hejka.
Ja tez nieśmiało myślę o przedszkolu, ale to chyba dopiero za 1,5 roku. Budują obok nowy blok i tam ma być właśnie prywatne przedszkole, ale nie wyczytałam żeby przyjmowali dwulatki. Z drugiej strony może nie ma co sie spieszyć bo to oznacza chorobe ze chorobą - czasami dzieci więcej czasu spędzają chore w domu niż w przedszkolu
Agik ależ mi zagrałaś na gulu
![Cool :cool: :cool:](https://www.babyboom.pl/forum/styles/default/xenforo/smilies/square/cool.gif)
. Planowałam wyjazd do Krynicy z dzieckiem i szwagierką z męzem.... już znalazłam fajne mieszkanko, warunki iście domowe. Tylko mi sie towarzystwo rozmyśliło
![Eek :eek: :eek:](https://www.babyboom.pl/forum/styles/default/xenforo/smilies/square/eek.gif)
. Nie to nie! Z dzieckiem sami nie pojedziemy (liczyłam ze Ania bedzie zajmowac sie Krzysiem a ja bede smigac na stoku), a bez dziecka to też głupio. Wyjechaliśmy na Sylwestra na 2 dni i Krzysio gadał ciągle mamamama, a jak Artur zostawił go udziadków to sie strasznie rozpłakał - ewidentnie czuł co się kroi. Tak wiec zostawienie dziecka na tydzien nie wchodzi w rachube no i szkoda mi dziadków....No to sie wyżaliłam. Moze za rok.....
Aniela Krzysio chodził chyba jeszcze dłużej w jednych ubrankach. Dzisjaj nawet na spodenkach zauwazyłam dziurke na kolanie - mocno wyeksploatowane. A co wzrostu to już nawet nie chce mi sie myslec. Jak go mierze na leżąco to jest na 3 centylu a na stojąco z ugiętymi nogami to jest mniejszy od rówieśników o 10 cm
Toska zdówka życze. Pociesze Cie ze przez 3 tygodnie mały walił ze 3 razy rzadkie i strasznie śmierdzące kupska dziennie. I żyje. Ale dziewczyny dobrze prawią - picie to podstawa!!!
Co do uodparniania dzieci to przyznam, ze jestem w szoku bo moje dziecko nie choruje od wakacji
![szok :szok: :szok:](https://www.babyboom.pl/forum/styles/default/xenforo/smilies/square/shocked.gif)
. Tak podejrzewam, że pomagam nam wapno. Podaje małemu syropek (Calcium) ze wględu na słabe wchłanianie z posiłków i prosze działa :-)
Dzagud uśmiałam się.....Krzysio ma identycznie, tylko trwa to od dłużego czasu. Mały w ten sposób czyta książeczki. Siada otwiera, pokuje obrazek i "yyyy" i wtedy trzeba mu wszystko opowiadać, że tu traktor, tu kombajn, a tu kaczuszka> Na szczęscie nie trwa to bardzo długo;-).
A sąsiedzi przyjaciele to fajna sprawa. Do 14 roku życia mieszkałam w wieżowcu i znałam absolutnie każdego z mojej klatki i prawe każdego z drugiej. Rodzice balowali na zmiane na każdym piętrze. Chodziło sie do sasiadów na kawki, ciasteczka i pożyczac cukier. A najlepszy był śmingus dyngus - nie wiem skąd to się wzieło, ale to był już zwyczaj. Mianowicie każdy mężczyzna zaopatrwał się w jakies tanie "parfumy" i odwiedzał po kolei wszystkie sąsiadki lejący owym specyfikiem po główce. W zamian za to był czestowany kieldonkiem.:-). No i tak krązyły chłopy po całej klatce od mieszkania do mieszkanie nigdzie na dłużej nie zagrzewając miejsca, a do domu wracali po koniec dnia nieźle ubzdryngoleni.
Szopka na kiedy masz termin? Musisz sie nieźle czuć jak tak biegasz na zakupy...;-)
No to naprodukowałam...
![język :-p :-p](https://www.babyboom.pl/forum/styles/default/xenforo/smilies/square/p.gif)