Dziewczynki, oto link do naszych wakacji. Jest sporo zdjęć "krajobrazowych", ale już mi się nie chciało kasować. Mam nadzieję że Agik i Kachasek nie będą miały pretensji za załączenie ich zdjęć.
Picasa Web Albums - Jagoda - Wakacje Chłap...
A teraz słów kilka o wakacjach. Było naprawdę super! Olla pytałaś gdzieś jak wygląda zderzenie naszej korespondencji z realem. Ja też miałam obawy a wyszło tak jakbyśmy się znały 100 lat. Chyba najprzyjemniejszą rzeczą jaką usłyszałam było, kiedy właściciel naszej kwatery powiedział, że zastanawiał się skąd my się znamy, skoro każda z innej strony Polski a witamy się jak siostry i trzymamy się ciągle razem. Strasznie mi brakowało pozostałych kiedy wyjechali. Tym bardziej, że zabrali nam pogodę
.
A tak ogólnie - dojazd na miejsce - makabra - wyjechaliśmy o 6.30 (wujek zaspał), dojechaliśmy o 17tej. Kwatera bardzo fajna, gospodarze mili, ciągle coś nowego załatwiają i ulepszają (jak byliśmy kupili trampolinę, potem będą robić świetlicę dla dzieci na wypadek deszczu). Jedyne mankament to to, że jak na taką "nówkę" (budynek ma 2 lata) mogłoby być nieco czyściej. Zdaję sobie sprawę, że to duży budynek, i ciągle łażą ludzie z plaży nosząc piach, ale... No niestety, Magda po całym dniu raczkowania po naszym mieszkaniu nie była tak upieprzona jak tam po 2 minutach. A jak raz wyszła na korytarz w nowiutkich spodenkach, to spodenki zrobiły się po prostu czarne jakby smołą je wymazała.
Pogoda - same wiecie, pierwszy tydzień upał nie do zniesienia, drugi non stop pochmurno, deszcz i wiatr - tylko w czwartek zrobiło się znowu upalnie i byliśmy na plaży. Ale może to dobrze, bo trochę pospacerowaliśmy. Ludzie na kwaterze się z nas śmieli że na Olimpiadę trenujemy bo raz byliśmy na spacerze 6 godzin we Władku, a drugi raz też coś koło tego, bo poszliśmy do Jastrzębiej Góry - 11 km na piechotkę. Magda "spacerowała" w wózku, ale byłam bardzo dumna z Weroniki - moja największa maruda bez gadania maszerowała i nie jęczała.
W morzu kąpaliśmy się praktycznie codziennie przez pierwszy tydzień choć codzień woda była chłodniejsza. Najfajniej było przez pierwsze dwa dni - fale dosłownie "zwalały" nas z nóg, ale było super. Magdzie się podobało, choć chyba woda była dla Niej za zimna. Nogi moczyła na raty, póki się nie przyzwyczaiła do chłodu, ale już głębsze zanurzenie raczej jej się nie podobało. Za to w baseniku - hulaj dusza, piekła nie ma.:-) No i jak pisała Kachasek, Magda nie boi się niczego - ukochała skakanie na trampolinie. Jak zgram filmiki na Youtube, to wstawię, to padniecie. Magda po prostu fruwa a przy tym cieszy mordkę jak głupia. No i to tyle, bo nie będę Was "drzaźnić"
Mam nadzieję że może za rok wysokoczymy w większym gronie... Strasznie żałujemy że Anni nie dojechała. Taką miałam nadzieję poznać łobuziaka Suri.
A
Esia, my mamy to samo. Magda drze się "mniam" na wszystko (robiła tym furorę, bo objadała ludzi na plaży
), ale najchętniej zjadłaby to co my. No i przez pierwszy tydzień na obiad jadła tylko zwykłe ziemniaki, bo zupy było dwie łyżeczki, mięso i ryba wypluta, naleśniki i pierogi też. Potem zaczęłam kupować słoiczki, bo jednak same kartofle na obiad to trochę chyba nie bałdzo.