Po pierwsze już od dawna przebieranie i przewijanie jest koszmarem, ale dzisiaj już przeszedł samego siebie, nie zdążyłam go dobrze położyć na łóżku do przebrania jak wyszliśmy z wanny a on już ręcznik zrzucił i spierdzielił. Przy czesaniu zauważyłam coś czarnego na główce to chciałam dokładnie sprawdzić, ale przeciez się nie dało bo darł się jakbym go skalpowała
Rzuca się, wścieka, skacze a już prz zakładaniu pampersa to ja jestem cała mokra i wściekła on się drze a ja już na siłę próbuję go jakoś przytrzymać i go ubrać (łagodnie też próbowałam, zagadywałam robiłam miny i cuda świata). Smarowanie buzi kremem to tak już w locie się odbywa. To po pierwsze.
Po drugie, to może nie ten wątek, ale już...nie chce mi jeść mleka cholernik jeden (i w ogóle ledwo co zjada w ciągu dnia)!!! Na widok butelki to jakby go dzisiaj prądem poraziło, a jak na kaszkę zrobiłam to zjadł kilka łyżeczek i zaczął się drzeć i wyginać i łapać za łyżeczkę i robić sajgon jednym słowem. I co ja mam mu dac na kolację (wpierdzielał ze mną kiełbasę taką domowej roboty przywiezioną z wyjazdu, smakowało aż się uszy trzęsły, no ale przecież nie nakarmię go tym na noc
)