Ula, współczuję Tobie i Zuzi kłopotów ze zdrówkiem... Mam nadzieję, że teraz będzie już tylko lepiej! Z tego, co czytałam na necie, to poduszka Frejki daje dobre efekty i to dosyć szybko - ale nie zazdroszczę Twojej Małej noszenia tego świństwa - wiem, o co chodzi, bo tydzień temu byłam z Leną na kontrolnym USG bioderek i też nam lekarz powiedział, że Mała ma dysplazję i od razu ubrał ją w tą poduszkę. Powiedział, że ma w tym chodzić przez 6 tygodni bez przerwy - tylko do spania i do przewijania mamy zdejmować. Ja zdjęłam to paskudztwo już w samochodzie, bo nie mogłam upchnąć Lenki do fotelika, a ponieważ zdanie o lekarzach mam wiecie jakie, to od razu umówiłam się na następny dzień do innego ortopedy. Ten powiedział mi, że bioderka są w porządku - a nawet "książkowe" - i nie mam z nimi nic robić
Akurat ten drugi lekarz uchodzi za najlepszego w Kołobrzegu, a ten pierwszy nader często pakuje dzieci w różne wynalazki, więc bardzo się uspokoiłam. Ale dla pewności zapisaliśmy się jeszcze do trzeciego doktora. W każdym razie poduszki nie zakładamy i mam nadzieję, że nie zrobię Małej krzywdy... Trzymam kciuki, żeby Zuza też nie musiała długo się w tym ustrojstwie męczyć :-(
Wczoraj wieczorkiem wyskoczyłam sobie na spotkanie z kumpelami - takie nasze tradycyjne, środowe - pierwszy raz od urodzenia Leny - i było super
Wyszłam z domu przed 20, a Jacek wykąpał Małą, nakarmił mlekiem, które im wcześniej ściągnęłam, i jak wróciłam po 22 (bo o 22 Lena zwykle zasypia i byłam ciekawa, jak to wyjdzie beze mnie), to oboje już spali :-) Jakoś brak mamy nie wpłynął na jakość snu Lenki i zobaczyłyśmy się dopiero rano
Fajnie, mogę ją spokojnie zostawiać z tatusiem!
Miłego dnia :-)