Ja myślę w ogóle dziewczyny, że ten perfekcyjny wizerunek mamy zakochanej w maleństwie w zasadzie od chwili poczęcia tylko tworzy nierealne oczekiwania i wpędza w poczucie winy jak ktoś tak nie czuje. Spokojnie, niektóre będą płakać przy pierwszym usg, a inne poczują to znacznie, znacznie później, dajcie sobie czas
Ja też się nie unoszę nad ziemią, myślę bardziej racjonalnie. W poprzednich ciążach przełomem był dla mnie moment, gdy czułam ruchy dziecka. Od tego czasu to już były takie moje dzieci, czułam jak im jest, czułam co robią, ale wiem, że dziewczynom, które w ciąży czuły się fatalnie, ciężko było to przeżywać i się cieszyć. Podobnie po porodzie, dla niektórych będzie to euforia dla innych największe zmęczenie w życiu i morze łez (uwierzcie, wiem co mówię). Najważniejsze, żeby pozwolić sobie czuć to, co naprawdę się czuje przeżyć ten czas po swojemu. Miłość do dzieci przyjdzie na pewno i będzie to prawdopodobnie największa miłość w życiu, ale macierzyństwo tak ogólnie jest cholernie trudne