Jak wiecie ta moja ciąża jest totalnie z zaskoczenia, mamy jedną córeczkę, wystaraną, wyczekaną, nasze oczko w głowie. I powiem Wam że oboje z mężem mamy straszne obawy... Że to drugie dziecko będzie mniej kochane, albo wcale... Że będzie "gorsze"... Że może dobrze było zostać przy jednym bo przecież tego drugiego pewnie nie da się kochać tak samo jak pierwszego
Wiem m, że każda z Was powie że jak się pojawi to zmienimy zdanie i pokochamy równie mocno i pewnie tak będzie, ale teraz jest tak ogromny strach przed nieznanym że nie mogę sobie wyobrazić tego wszystkiego
nawet nie wiem czy się cieszę tak naprawdę... Zagubiona jestem, te hormony :/ ale z drugiej strony boję się że je stracę, że (odpukać) okaże się chore czy coś, a taki strach to chyba jednak oznaka czegoś dobrego, może jeszcze nie miłości, ale jednak?
Ehh, trudne to wsyztskt
Czy te z Was które mają na razie tylko jedno dziecko też się borykają z takimi emocjami i przemyśleniami czy to tylko ze mną jest coś nie tak?