reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Czerwcowe mamy 2022

reklama
To zależy od szpitala. Na tę chwilę w Warszawie w maseczce rodzi się tylko jak masz pozytywny test na covid
Przy pozytywnym teście na covid to jak najbardziej zrozumiałe, ale przy negatywnym to trochę przesada. Ale urodziłam w masce, przeżyłam, więc i teraz już nie robi to na mnie takiego wrażenia. Aczkolwiek na jakimś forum czytałam, że lekarka, czy położna nie chciała podejść do rodzącej, bo ta nie miała założonej maseczki i podglądała rozwarcie z drugiego końca sali ;)
 
Poród w maseczce?? What?? Masakra... Nie wyobrażam sobie... Jezu.
Do przeżycia, ale czasami brakowało tchu, więc zsuwałam chociaż na chwilę. Na szczęście nie rodziłam długo. Nie wyobrażam sobie jakbym miała w tej masce męczyć się kilka, czy kilkanaście godzin.
 
Ja tak tylko tu zostawię:
Screenshot_20220219-195525_Opera.jpg
Screenshot_20220219-195536_Opera.jpg
 
Może zależeć od budowy ciała, miednicy, rozluźnienia więzadeł, wcześniejszego przygotowania, wielkości dziecka, wielkości główki, barków, długości pępowiny, od tego, czy dziecko się nie owinie np. nóżką o pępowinę, czy ułoży się odpowiednio... Zmiennych jest mnóstwo. Radzę się na to psychicznie przygotować. W twoim przypadku szkoła rodzenia to mus. Jesteś kompletnie zielona, a to powoduje u ciebie większą panikę.
Noo pierwsze dziecko to i doświadczenia brak.Ale panikowac to ja będę dopiero w szpitalu tak mi sie wydaje,że nie ważne jak się przygotuję bo tak czy siak to pierwszy poród.Ale ta szkoła rodzenia to faktycznie dobra sprawa,żeby się przygotować.Słyszałam,że wykonuje się jakieś ćwiczenia,które później ułatwiają poród A na szkole na pewno by to było pokazane i tłumaczone.
 
Noo pierwsze dziecko to i doświadczenia brak.Ale panikowac to ja będę dopiero w szpitalu tak mi sie wydaje,że nie ważne jak się przygotuję bo tak czy siak to pierwszy poród.Ale ta szkoła rodzenia to faktycznie dobra sprawa,żeby się przygotować.Słyszałam,że wykonuje się jakieś ćwiczenia,które później ułatwiają poród A na szkole na pewno by to było pokazane i tłumaczone.

Można wykonywać masaż krocza, z tym że pod koniec samej jest dość ciężko (chyba, że ma się naprawdę mały brzuszek) i wtedy dobrze skorzystać z pomocy partnera. No i w ogóle fajnie mieć na porodówce zaufaną osobę: partnera, mamę, przyjaciółkę czy opłaconą doule
 
No właśnie chciałam pisać, że tak mi się wydawało że rodzić po ludzku o to walczyło. Tak samo o porody rodzinne. Ja rozumiem, że da się. Ale jeżeli można to walczmy o poprawianie swojego komfortu
Ja się właśnie zastanawiam czy przez tą pandemie pozwolą być ojcu dziecka przy porodzie i odciąć pępowine albo właśnie chociaż być przy mnie.Jeśli chodzi o poród w maseczce to otwieram szeroko oczy.Jak to rodzić w maseczce??🤯😱Słyszałam że na porodówce nie ma odwiedzin A ojcowie tylko na 15minut zobaczyć dzidzie i do domu wyganiają,ale to się chyba uda jakoś obejść🤭
 
reklama
U mnie było tak, że o 3 nad ranem w piątek zaczęły odchodzić mi wody, ale nie miałam żadnych skurczów. O 5 rano pojechaliśmy do szpitala i po badaniu okazało się, że nie mam rozwarcia. Wzięli mnie na oddział i kazali spacerować, ale nic nie ruszyło. Na wieczornym obchodzie zapadła decyzja, że jak nic nie ruszy przez noc to w sobotę o 8 rano wywoływanie. Rano też nie było rozwarcia ani skurczów, podali oksytocynę i od razu rozpoczęły się skurcze. O 11:20 było już po wszystkim. W karcie mam wpisane, że pierwsza faza trwała 2h35 min, a druga 15 minut. Ja np nie czułam tych skurczów "z brzucha", bo zagłuszyły mi je bóle krzyżowe (bolało tak jakby ktoś przypalał mi kręgosłup rozżarzonym żelazem).
Dodatkową niedogodnością był poród w maseczce (rodziłam w październiku 2020) i teraz też każą rodzić w maseczkach 😷. Może do czerwca się to zmieni ;)
Kurcze powiem szczerze
U mnie było tak, że o 3 nad ranem w piątek zaczęły odchodzić mi wody, ale nie miałam żadnych skurczów. O 5 rano pojechaliśmy do szpitala i po badaniu okazało się, że nie mam rozwarcia. Wzięli mnie na oddział i kazali spacerować, ale nic nie ruszyło. Na wieczornym obchodzie zapadła decyzja, że jak nic nie ruszy przez noc to w sobotę o 8 rano wywoływanie. Rano też nie było rozwarcia ani skurczów, podali oksytocynę i od razu rozpoczęły się skurcze. O 11:20 było już po wszystkim. W karcie mam wpisane, że pierwsza faza trwała 2h35 min, a druga 15 minut. Ja np nie czułam tych skurczów "z brzucha", bo zagłuszyły mi je bóle krzyżowe (bolało tak jakby ktoś przypalał mi kręgosłup rozżarzonym żelazem).
Dodatkową niedogodnością był poród w maseczce (rodziłam w październiku 2020) i teraz też każą rodzić w maseczkach 😷. Może do czerwca się to zmieni ;)
Ja rodziłam syna 14 mają 2020 r i nie było maseczek przy porodzie do tej pory z tego co wiem to nie ma. Widocznie każdy szpital ma swoje jakieś warunki. Ale poród w maseczce to jakas porażka...
 
Do góry