reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Czerwcowe mamy 2022

reklama
Część Dziewczyny odezwałam się jakiś czas temu a wtedy zaczelo się nam małe przeziębienie w domu i nie miałam nawet zabarsdzo czasu tu zaglądać.. ja jutro 24.11 mam prenatalne. Bardzo mi niedobrze dziś chyba że stresu bo ogólnie za wiele objawów to nie mam i w sumie nie miałam od początku :) ciekawa jestem czy któraś z was jest już po prenatalnych ;) muszę cofnąć się chociaż trochę w tył z wiadomościami ;):):) pozdrawiam
 
wróciłam właśnie z prenatalnych i jestem załamana... tzn. na szczęście z dzidzią wszystko dobrze, ale pani doktor potraktowała mnie jak śmiecia. Przez to w ogóle nie miałam radości z tego, że widzę swojego wierzgającego bobasa, tylko sama miałam ochotę spierdzielić z gabinetu jak najszybciej z rykiem. Zaczęło się od tego, ze doktor zapytała, czy palę w ciąży. Chciałam być szczera. Wiem, że palenie jest złe, ale przed ciążą paliłam paczkę heetsów dziennie, teraz zdarza mi się spalić pół paczki tygodniowo, nawet mniej. Dla mnie ogromna różnica, ale nie potrafię ot tak zejść do zera... Może, jakbyśmy się dłużej do tej ciąży przygotowywali, to zachodząc w nią już bym nie paliła, ale zaskoczyło szybko. Wiem, że to głupia wymówka, że nie potrafię przestać palić, ale i tak osobiście jestem z siebie dumna, że tak dużooo mniej palę... No więc na pytanie odnośnie palenia powiedziałam, że czasem mi się jeszcze zdarza. Pani doktor nawet nie zapytała jak dużo itp., tylko od razu zaczęła mnie opierdzielać. Że co ze mnie za matka, że truję swoje dziecko, że siebie to mogę zabijać, ale żeby bezbronnego człowieka... No niby ja to wszystko wiem, ale cholera, to jest nałóg, zazdroszczę kobietom które potrafią ot tak z silnego nałogu z dnia na dzień przestać palić. Czuję się teraz jak najgorsza matka na świecie i siedzę zaryczana, bo czuję że nie zasługuję na bycie mamą i że skoro nie poradziłam sobie z rzuceniem z dnia na dzień palenia, to nie ma szans, że poradzę sobie z dzieckiem... No po prostu czuję się teraz koszmarnie, jak jakiś podczłowiek:(
Po tym krótkim wywiadzie pani zaprosiła mnie na usg. Przez bite 15-20 minut jeździła mi głowicą po brzuchu i NIC się nie odezwała, ani pół słowem. Jak chciałam o coś spytać, to mówiła żeby jej nie rozpraszać. Przez całe usg myślałam, że umrę w środku, bo skoro się nie odzywa, to na pewno już mnie skreśliła jako człowieka no i przede wszystkim z dzidzią jest coś źle. Po usg powiedziała, że wszystko jest dobrze, jedynie istnieje 1:84 ryzyko porodu przedwczesnego, ale że sama chciałam skoro palę:( Zapytała, czy mamy z mężem jakieś pytania, oboje byliśmy zamurowani, mi się robiło niedobrze i myslalam, że albo się rozbeczę albo zwymiotuję pani dr na twarz, więc stwierdziłam, że po prostu chcę już wyjść, a jak będę miała jakieś pytania, to dopytam mojej ginekolog prowadzącej... Bałam się już czegokolwiek mówić przy tej lekarce.
No nie mogę dojść do siebie. Czuję się jak najgorsza kobieta świata i nie potrafię się cieszyć z pomyślnych wyników badania, bo dociera do mnie tylko abstrakcyjna nieprzyjemność tej wizyty :(
 
Super, ze takich ludzi sie ma obok :)
Mam nadzieje ze ten stres Ci przejdzie, bo sie nie mozesz denerwować. Ewentualnie zobaczysz, moze przedłużysz juz do konca ciazt.. Chyba ze masz możliwość na zdalne przejsc ? Moze wtedy też byłoby inaczej...?
Hahaha. To ja wczoraj nie wiem co mnie ugryzło, ale zaczelam na mojego krzyczeć ze jak zwykle siedzi w drugim pokoju pol dnia (gdzie akurat siedzial godzinkę). I ze mnie zostawia i ze pewnie jak urodze to tez zostawi mnie i będzie wieczność spędzał w tamtym pokoju. Jezu, spojrzal sie na mnie z taka mina jakby chciał powiedzieć "czy ty jesteś **********ta?" Ale nic nie powiedział, tylko przyszedł i przytulil haha. A siedzi w tamtym pokoju, bo tylko tam mu pozwalam palić, oczywiście wietrzy ten pokoj dlatego siedzial godzine tam haha. 😅
Jeju to ja codziennie! Moj siedzi na telefonie to zaraz zaczyna sie klotnia ze ma mnie gdzies, jak mnie nie przytuli rycze jak glupia i za nic nie moge sie uspokoic. Wczoraj az chcialam spac w drugim pokoju bo sie poklocilismy o klucz ktorego nie mozemy znalezc 🤦🏼‍♀️🤦🏼‍♀️
 
Presja jest, a ja mam tego świadomość, a mimo wszystko czuje, że się w nią łapie. Mam nadzieję, że jeśli mi się nie uda SN i KP to nie walnie mi to na łeb [emoji4]
Ja w 2 ciąży bardzo nastawiałam się na karmienie piersią, mlody urodził się chory i niestety nie mógł być tak karmiony. Bardzo to przeżyłam, ale od tamtej pory zawsze mialam plan awaryjny, że nawet jeśli nie będzie po mojej myśli to przecież nic się nie dzieje. Zresztą u mnie w szpitalu szli na łatwiznę, zamiast odciągać pokarm to trzeba było kupować w aptece. I to nie taki jak się chciało, tylko jeden z tańszych, wskazany przez szpital, gotowy w słoiczkach.. no spoko.. wtedy byłam młodsza i bardziej układna, teraz bym się tak nie dała.
 
wróciłam właśnie z prenatalnych i jestem załamana... tzn. na szczęście z dzidzią wszystko dobrze, ale pani doktor potraktowała mnie jak śmiecia. Przez to w ogóle nie miałam radości z tego, że widzę swojego wierzgającego bobasa, tylko sama miałam ochotę spierdzielić z gabinetu jak najszybciej z rykiem. Zaczęło się od tego, ze doktor zapytała, czy palę w ciąży. Chciałam być szczera. Wiem, że palenie jest złe, ale przed ciążą paliłam paczkę heetsów dziennie, teraz zdarza mi się spalić pół paczki tygodniowo, nawet mniej. Dla mnie ogromna różnica, ale nie potrafię ot tak zejść do zera... Może, jakbyśmy się dłużej do tej ciąży przygotowywali, to zachodząc w nią już bym nie paliła, ale zaskoczyło szybko. Wiem, że to głupia wymówka, że nie potrafię przestać palić, ale i tak osobiście jestem z siebie dumna, że tak dużooo mniej palę... No więc na pytanie odnośnie palenia powiedziałam, że czasem mi się jeszcze zdarza. Pani doktor nawet nie zapytała jak dużo itp., tylko od razu zaczęła mnie opierdzielać. Że co ze mnie za matka, że truję swoje dziecko, że siebie to mogę zabijać, ale żeby bezbronnego człowieka... No niby ja to wszystko wiem, ale cholera, to jest nałóg, zazdroszczę kobietom które potrafią ot tak z silnego nałogu z dnia na dzień przestać palić. Czuję się teraz jak najgorsza matka na świecie i siedzę zaryczana, bo czuję że nie zasługuję na bycie mamą i że skoro nie poradziłam sobie z rzuceniem z dnia na dzień palenia, to nie ma szans, że poradzę sobie z dzieckiem... No po prostu czuję się teraz koszmarnie, jak jakiś podczłowiek:(
Po tym krótkim wywiadzie pani zaprosiła mnie na usg. Przez bite 15-20 minut jeździła mi głowicą po brzuchu i NIC się nie odezwała, ani pół słowem. Jak chciałam o coś spytać, to mówiła żeby jej nie rozpraszać. Przez całe usg myślałam, że umrę w środku, bo skoro się nie odzywa, to na pewno już mnie skreśliła jako człowieka no i przede wszystkim z dzidzią jest coś źle. Po usg powiedziała, że wszystko jest dobrze, jedynie istnieje 1:84 ryzyko porodu przedwczesnego, ale że sama chciałam skoro palę:( Zapytała, czy mamy z mężem jakieś pytania, oboje byliśmy zamurowani, mi się robiło niedobrze i myslalam, że albo się rozbeczę albo zwymiotuję pani dr na twarz, więc stwierdziłam, że po prostu chcę już wyjść, a jak będę miała jakieś pytania, to dopytam mojej ginekolog prowadzącej... Bałam się już czegokolwiek mówić przy tej lekarce.
No nie mogę dojść do siebie. Czuję się jak najgorsza kobieta świata i nie potrafię się cieszyć z pomyślnych wyników badania, bo dociera do mnie tylko abstrakcyjna nieprzyjemność tej wizyty :(
Nie przejmuj się, najważniejsze że z dzieckiem wszystko ok.
 
reklama
wróciłam właśnie z prenatalnych i jestem załamana... tzn. na szczęście z dzidzią wszystko dobrze, ale pani doktor potraktowała mnie jak śmiecia. Przez to w ogóle nie miałam radości z tego, że widzę swojego wierzgającego bobasa, tylko sama miałam ochotę spierdzielić z gabinetu jak najszybciej z rykiem. Zaczęło się od tego, ze doktor zapytała, czy palę w ciąży. Chciałam być szczera. Wiem, że palenie jest złe, ale przed ciążą paliłam paczkę heetsów dziennie, teraz zdarza mi się spalić pół paczki tygodniowo, nawet mniej. Dla mnie ogromna różnica, ale nie potrafię ot tak zejść do zera... Może, jakbyśmy się dłużej do tej ciąży przygotowywali, to zachodząc w nią już bym nie paliła, ale zaskoczyło szybko. Wiem, że to głupia wymówka, że nie potrafię przestać palić, ale i tak osobiście jestem z siebie dumna, że tak dużooo mniej palę... No więc na pytanie odnośnie palenia powiedziałam, że czasem mi się jeszcze zdarza. Pani doktor nawet nie zapytała jak dużo itp., tylko od razu zaczęła mnie opierdzielać. Że co ze mnie za matka, że truję swoje dziecko, że siebie to mogę zabijać, ale żeby bezbronnego człowieka... No niby ja to wszystko wiem, ale cholera, to jest nałóg, zazdroszczę kobietom które potrafią ot tak z silnego nałogu z dnia na dzień przestać palić. Czuję się teraz jak najgorsza matka na świecie i siedzę zaryczana, bo czuję że nie zasługuję na bycie mamą i że skoro nie poradziłam sobie z rzuceniem z dnia na dzień palenia, to nie ma szans, że poradzę sobie z dzieckiem... No po prostu czuję się teraz koszmarnie, jak jakiś podczłowiek:(
Po tym krótkim wywiadzie pani zaprosiła mnie na usg. Przez bite 15-20 minut jeździła mi głowicą po brzuchu i NIC się nie odezwała, ani pół słowem. Jak chciałam o coś spytać, to mówiła żeby jej nie rozpraszać. Przez całe usg myślałam, że umrę w środku, bo skoro się nie odzywa, to na pewno już mnie skreśliła jako człowieka no i przede wszystkim z dzidzią jest coś źle. Po usg powiedziała, że wszystko jest dobrze, jedynie istnieje 1:84 ryzyko porodu przedwczesnego, ale że sama chciałam skoro palę:( Zapytała, czy mamy z mężem jakieś pytania, oboje byliśmy zamurowani, mi się robiło niedobrze i myslalam, że albo się rozbeczę albo zwymiotuję pani dr na twarz, więc stwierdziłam, że po prostu chcę już wyjść, a jak będę miała jakieś pytania, to dopytam mojej ginekolog prowadzącej... Bałam się już czegokolwiek mówić przy tej lekarce.
No nie mogę dojść do siebie. Czuję się jak najgorsza kobieta świata i nie potrafię się cieszyć z pomyślnych wyników badania, bo dociera do mnie tylko abstrakcyjna nieprzyjemność tej wizyty :(
O matko.. Współczuje [emoji3064] przykro mi, że jedno z takich ważniejszych badań, z których większość z nas się cieszy Ty miałaś tak nieprzyjemne [emoji17] na pewno sobie nie wyrzucaj, skoro czujesz, że to i tak duży postęp dla Ciebie! Ja nie pale, bo moja mama paliła i nie chciałam popełnić tego błędu. Wiem, że mój mąż też na pewno by się ze mną nie zwiazal gdybym paliła, ale jednocześnie wiem jak trudno to rzucić. Niektórzy rzucają od ręki - jak mój brat, gdy tylko dowiedział się że będzie ojcem, a niektórzy potrzebują czasu. Staraj się ograniczać powoli dalej, wyznacz sobie jakieś cele drobne i do nich dąż, ale nie daj sobie wmówić że nie zasługujesz na swoje dziecko lub zła matka z Ciebie! Nikt nie miał prawa Cię tak potraktować i szczerze mówiąc to uważam, że powinnas tej kobiecie wystawić odpowiednią opinie na internecie.. Jeśli ktoś jest dobrym specjalista to nie zwalnia go z bycia człowiekiem [emoji2368]
 
Do góry