KINDERBUENOO88
Fanka BB :)
Hmm co do pokarmu to opowiem Wam moja historię. Mój synek urodzony 20 miesięcy temu wychowany na mm zdrowy chłopak. Ja w pełni zdrowa kobieta z obfitym biustem miseczka G nie byłam w stanie Go wykarmić. Nie pomagały żadne doradczynie laktacyjne, lakratory, masaże i przystawiane Leosia. W moich piersiach nie było więcej niż jedna góra dwie krople pokarmu. W szpitalu mówił na trzeci dzień jest nawał będzie dobrze a u mnie po 4 dniach walki starań nie było już nawet tej kropli. I powiem Wam że to zadziałały geny bo ani moja mama ani jej siostra, cioci córki i moja siostra żadna z nas nie miała pokarmu. Także nie zawsze się da i to że mówią że coś takiego jak brak pokarmu nie istnieje to nie prawda jestem tego żywym przykładem. Mój syn do teraz pije MM co prawda już tylko symbolicznie 60ml przed snem jest zdrowym radosnym łobuzem a ja jego szczęśliwa mamą i nie czuję się gorsza przez MM bo zrobiłam co mogłam a co najważniejsze noe pozwoliłam sobie wmówić że mam pokarm i w tym szaleństwie zagłodzić synka. To jest wasz organizm i Wy wiecie lepiej czy macie pokarm czy droga mleczna Wam wyjdzie czy nie i jeśli nie będziecie go miały to i tak będziecie super mamami najlepszymi dla swoich dzieci.
Ja będąc w ciąży pierwszej w ogóle nie chciałam karmić piersią. W ogóle tego nie czułam, do tego mnie odrzucało jakoś. Oczywiście zwolenniczki kp mnie mocno przekonywały, ze dla dobra dziecka muszę itp. Jak urodziłam to w szpitalu dali mi go do piersi i tak jakoś został ale czy wyjściu ze jednak mocno poleciał z wagi i albo go dokarmie cycem bardziej albo zostajemy jeszcze w szpitalu. Tak chciałam już wyjść, ze cały dzień na cycku był. O 22 nas wypuścili do domu. Przyjeżdżamy do domu. Mały płacze, ja nagle mam taki nawał ( bo nawał pokarmu jest w 3 dobie) plus podkręciła sobie laktację tym, ze był ciagle na cycku. Piersi bolały tak, ze jak młody próbował ssać ja płakałam ale były tak nabrzmiałe ze nie mógł zassac. Ja płakałam, dziecko płakało a mleko mi ciekło po brzuchu.. podałam mu mm bo była już moc byłam zmęczona. I tak do rana jadł mm. ( mleko modyfikowane). Później siostra mi pow, ze muszę spróbować ściągnąć mleko bo zapalenia piersi dostanę i tu super patent miałam taki wkład żelowy, do zamrażalnika i taki zimny do cycków i laktor. I tak przez kilka dni ściągałam i młody zaczął pic moje mleko z butelki. Po tygodniu jakoś przystawiło go znów do piersi i ssał już ładnie i tak pół roku karmiłam go na wyjściach butelka ( nie mogłam się publicznie przełamać do cycka) a w domu i w nocy cycek. Dla mnie to było idealne. I mogłam tez wyjść z domu, czy czasem karmienie zlecić ojcu.
I nigdy nie czułam się z tym zle ze jadł mm. Nie można dać się zwariować. Matka szczęśliwa to szczęśliwe dziecko! Uważam, ze nic na sile