Jest gorzej. W pierwszej ciąży studiowałam 2kierunku+praktyka+wolontariat i jakoś ogarnialam mdłości itd. W drugiej ciąży oprócz dziecka pod opieką też jeszcze studiowalam i sporo zakuwalam. Bronilam się z 3miesiecznym drugim dzieckiem. A teraz masakra. Nie pracuje, ale mam takie mdłości, bóle głowy, że codziennie ogarnianie domu+odwozenie do przedszkola, wysylanie do szkoły itd przerastają mnie. Nawet czytać nie potrafię bo zaraz kręci mi się mocniej w głowie. Mam nadzieję, że tylko pierwsy trymestr taki będzie.
A poród...hmm...najbardziej boję się wagi (pierwsze 3150g, drugie prawie 4kg) i tego że moje dzieci są zawsze po terminie z om (jedno 5dni, drugie 8). A niestety polska rzeczywistość wygląda tak, że najchętniej wywoluje się poród oxy ledwo minie termin. Ja nie zgodziłam się ani na oxy, ani na hospitalizacje. Robiłam kontrolne usg i ktg po terminie i poród zaczął się sam. Ale nie wiem czy wystarczy mi sił na walkę o swoje przy kolejnej ciąży :-) Dodatkowo przeprowadzilam się na drugi koniec Polski, więc nie mam mojego ukochanego gina, znajomych położnych itd
Jakbyś potrzebowała "posmęcić" to pisz śmiało pw ;-)