Drogie przyszłe Mamy,
piszę w sprawie bardzo dla mnie ważnej, z miejsca, w którym obecnie jestem - czyli na początku depresji.
Jestem lekarzem weterynarii i pracoholikiem. Moje życie od studiów począwszy było w 100% oddane pracy. Pracowałam kilkanaście godzin na dobę, 7 dni w tygodniu. Uwielbiam moją pracę. Stanowiła dla mnie centrum życia.
Aż do momentu, kiedy szefowa dowiedziała się, że jestem w ciąży. Bojąc się, że coś się stanie i będzie czuła się winna - zmniejszyła mi etat do 1/2 bez zmiany w umowie i odsunęła od zabiegów chirurgicznych.
Jaka wspaniałomyślna szefowa, powiecie. Ile ja bym dała za takie miejsce prac, powiecie. Inni też tak mówią, więc ja nie mogę narzekać.
Czuję się niepotrzebna, odsunięta od do tej pory najważniejszego dla mnie. Nie potrafię sobie znaleźć miejsca, cały czas płaczę. Wiem, jak wiele stracę, jak bardzo cofnę się w swojej karierze i wiedzy. Coraz ciężej wstaje mi się z łóżka - no bo po co. Nie mam celu. Czuję, że nic nie znaczę.
Piszę do Was, bo liczę, że pokażecie mi jakieś inne spojrzenie na sprawę.
Cieszę się, że zostanę mamą. Ale nie wiedziałam, że będzie mnie to tak wiele kosztować. Że po raz kolejny w swoim życiu, będę musiała zrezygnować z siebie. Nie wiem już nawet kim jestem.