Cześć mamusie
Ponieważ zmagam się z moją cukrzycą ciążową już przeszło 6 tygodni, przyszła kolej na mnie podzielić się doświadczeniami (do tej pory tylko biernie korzystałam z porad innych doświadczonych słodzicielek).
Jeśli chodzi o moje wyniki (w 26tc)
50,0 g 82 na czczo i 155 po godzinie
75,0 g 148 po godzinie i 162 po dwóch (dziwne, bo po godzinie w normie, a po dwóch wyżej niż po godzinie. Nikt mi niestety tego nie wytłumaczył)
Po tych badaniach byłam na szkoleniu na Karowej, dostałam glukometr, zalecenia (trzymać cukry na czczo do 95, 140 po głównych posiłkach)
I teraz moje spostrzeżenia (najpierw co mogę i co jest dla mnie ok, mimo że zabronili)
- nijak się ma zakaz jedzenia tłustych, smażonych, pieczonych (jak np kurczak z rożna) potraw do uzyskiwanych przeze mnie po godzinie wyników.
Potrafię zjeść pół wspomnianego kurczaka z rożna i mam cukier 114 po 1h.
-zakaz mleka 2%, normalnych jogurtów (oczywiście tych niesłodzonych) też u mnie się nie sprawdza. Zajadam się serkami wiejskimi, piję normalne mleko (nie wskazane 0,5 wodniste i bez smaku), zjadam różne jogurty (np mój ulubiony muller z malinowym sosem, jem też jogobellę ligt), sery żółte, normalną wędlinę (lubię polędwicę sopocką, czasami kupuję pierś z indyka w postaci wędliny)
Wszystkie te rzeczy ewidentnie mogę jeść.
-super sprawdzają się wszelkie zupy (na szczęście od zawsze je uwielbiam i czysta to dla mnie przyjemność): krupnik ( z kaszą jęczmienną, ziemniakami, warzywami np na skrzydełkach z kurczaka), wszelkie jarzynówki zaprawiane mąką i śmietaną 9%, ew jogurtem naturalnym (oczywiście w stosownej ilości, ale akurat tu nigdy nie przesadzałam, nie lubię zawiesistych zup), kalafiorowe, ogórkowe, rosołki i uwielbiana przeze mnie pieczarkowa (z dużą ilością duszonej cebulki) Po zupach ciężko jest mi przekroczyć 110 po godzinie
-wszelkie sałaty, w dużych ilościach: grecka, cezar (nawet z sosem cezar, a jak wiadomo do dietetycznych on nie należy), nicejska i jakieś tam przeze mnie wymyślane z mięsem, pomidorkami suszonymi, co mi tam do głowy przyjdzie. W 120 po godzinie się po nich mieszczę, a zwykle jest niżej.
-ostatnim moim odkryciem (po wielodniowych perypetiach z pieczywem - o tym póżniej) choć zaczerpniętym z innego forum są omlety. Ilość bajońska, mimo że z dwóch jajek. Daję dużo warzyw (przed wlaniem jajek) uduszonych na patelni - cebulkę czerwoną, paprykę, pieczarki, pomidor, a potem jeszcze dodaję żółty ser żeby się rozpuścił. Objadam się za wszystkie czasy (czasami nie mogę nawet go dojeść) i cukier 90-100 po 1h.
-mogę zjeść lody, kawałek czekolady, na imieninach u teścia próbowałam nawet z bezowo-chałwowym tortem. Za każdym razem poniżej 120.
Ale ale, nie jest wcale tak kolorowo.
Niestety nie mogę (co spędzało mi przez dłuższy czas sen z powiek) jeść praktycznie żadnego chleba. Czy to razowy, czy żytni, czy chrupie. Zjem jedną kromkę (np z wędliną drobiową) i mam 146.
A jeśli nie mogę zjeść owego pieczywa, to niestety śniadaniowo-kolacyjnie jestem załatwiona.
No bo ile można jeść jajek, czy serków wiejskich na śniadanie. Poza tym to mało wygodne. Omlet przygotowuje się długo, taka kanapka to ciach-pach i gotowa.
Także w moim przypadku rozpiskę z Karowej o śniadaniu składającym się z 3 kromek pieczywa mogę sobie wsadzić ...
Albo paluszki (wyżej było napisane że są dozwolone), ja mam po kilku sztukach 160, czy po krakersach. Po czekoladzie (2-3 kostkach) 110, smieszne, nie?
Dobre są dla mnie obiadowe potrawy w postaci np jakiegoś mięska w sosie (gulasz wołowy, drób z pieczarkami itp) plus kasza jęczmienna, gryczana albo soczewica. Ziemniaki nie są u mnie przeciwskazane (choć oczywiście w małej ilości). Do tego zawsze góóóra sałatki (np z kapusty pekińskiej z przeróżnymi dodatkami). Warzywa nie podnoszą w ogóle, wręcz przeciwnie i można ich jeść w kolosalnych ilościach.
Ostatnio gdy nie miałam czasu na gotowanie, mąż kupił wspomnianego już kurczaka z rożna ( pięknie spieczonego), zrobiłam do niego na parze fasolkę z mrożonki z łyżeczka masła i ząbkiem czosnku. I cukier 115
Na początku diety robiłam też spaghetti bolognese (normalne, takie jak zawsze - mielona wołowina, duszone marchewka, seler naciowy, cebula, pieczarki), jadłam 3 dni z razowym makaronem, może tylko tyle że w mniejszej ilości niż przed dietą i cukier 120
O, a na przykład ostatnio kupiłam sobie (z powodu okropnego głodu) przed zakupami w supermarkecie pyszne ciastko francuskie ze śliwką (mój przebój piekarni Cieślikowskiego) i po godzinie, już w domu było 104
Oczywiście zauważyłam to co większość z mam, że ruch wpływa na spalanie cukru znakomicie
Podsumowując - dieta ta miłą i łatwą na pewno nie jest, trzeba poznać siebie i swoje możliwości, bo to co u jednego się sprawdza u drugiego wcale nie musi i jakoś to przetrzymać.
Modlę się o zdrowie mojej małej kruszynki, staram się bardzo, choć czasami zdarzy mi się zrobić jakąś głupotę, czasami nie jestem świadoma i zjem coś co wydaje mi się że cukru nie podniesie a jest inaczej. A czasami zjadam coś dietetycznego i wcale nie jest wesoło.
Może ma któraś z Was pomysły na dobre, szybkie i nie podnoszące cukru śniadania bądź kolacje. Coś w zamian za pieczywo którego ja po prostu nie mogę?
Pozdrawiam wszystkie słodkie mamusie
Monika