Hej!
Antoś dziękuje wszystkim za miłe słowa i uśmiecha się jeszcze szerzej... ;-)
Domkaa- serdeczne gratulacje!!! Witamy Jagódkę!!!
Nice_girl- ten pierwszy uśmiech pojawi się szybciej, niż Ci się wydaje- ja byłam w szoku, gdy Antoś zaczął się śmiać i nie bardzo dowierzałam, że to już ten świadomy uśmiech...
Co do bączków, to mój maluszek ma niestety tak samo- po prostu przewód pokarmowy nie jest jeszcze w pełni dojrzały i maluch uczy się wypróżniać... Ja robię wszystko to, co doradzały dziewczyny- czyli masowanie brzuszka nóżkami, suszarka... Możesz pić herbatki koperkowe sama, ale nie za dużo, bo to też może nasilić bączki; podawać maluszkowi nie trzeba... Mój Antoś zdecydowanie spokojniej śpi, gdy go kładę na brzuszku- tylko początkowo trzeba mieć dziecko pod kontrolą, żeby sobie noska nie przydusiło...Poprawiło mu się też gdy zaczęłam stosować Infacol (zawiera chyba tę samą substancję co sławny Sab Simplex- ten działa ponoć najlepiej spośród preparatów, ale nie jest dostępny w Polsce). Ponadto
Agga86 polecała chyba
butelkę antykolkową Dr Browns'a . A tak w ogóle to po prostu niestety trzeba ten okres przetrzymać- minie po 3 miesiącach, choć czasem przedłuża się nawet do 6 m-cy...:-(
Co do diety, to ja nie zauważyłam specjalnej różnicy- gdy jadłam początkowo tylko ryż, gotowanego kurczaka i gotowaną marchewkę, to problemy też były... Generalnie trzeba uważać na fasolkę, kapustę, kalafiora oraz tłuste i smażone potrawy-
tutaj jest podział na produkty dozwolone, niewskazane i specyfikacja, które wzdymają, a które alergizują...
Maria- hehe, akcje z kotami szalejącymi w mieszkaniu to ja znam z autopsji- moje "dostają kota" czasem o 4-5 nad ranem
. Mam 2 kocury- jeden z nich dosłownie biega wtedy po ścianach, a drugi go gania... Nie mam pojęcia, co sobie myślą sąsiedzi z dołu, słysząc takie galopy... Koty są niewychodzące, więc nie mają innej możliwości wybiegania się...
Co do zamykania pokoi, to my początkowo zamykaliśmy sypialnię, gdzie stoi łóżeczko Antka i koty o dziwo zaakceptowały to, że nie zawsze mają tam dostęp- tylko czasami miauczą pod drzwiami, żeby je wpuścić... Wpuszczam je więc na trochę i potem jest spokój przez jakiś czas...
Sierść niestety jest wszędzie, mimo odkurzania, czasami nawet- o zgrozo! ;-) wyjmuję kłaki z buzi Antka
, ale się pocieszam, że przecież nadmierna higiena też niezdrowa...
Elmoo- luzik- ja cały czas wszystko na raty robię, nawet zaczęłam obiad wcześniej gotować, żeby się wyrobić do wieczora... ;-)
Akcja z usg bioderek- rewelacja!
Co do karmienia, to mój Antoś też je na raty- najpierw go do jednej piersi przystawiam, potem go odbijam, chwilę się bawimy i znów go przystawiam. Nie podaję mu od razu drugiej piersi, bo wtedy bardzo ulewa... Niestety też jest antysmokowy, już różne wypróbowaliśmy, ale o dziwo na razie rączek jakoś nie ssie, więc po prostu mu smoka nie podajemy i zasypia przy piersi...
A jeśli chodzi o zajmowanie się dzieckiem, to ja teraz na mojego męża narzekać nie mogę, bo się ciągle wprawia i teraz trochę też go zabawia, ale początkowo były bardzo podobne akcje: wychodzę spod prysznica, wchodzę do pokoju- a tam: M. rozgrywa turę Wormsów on-line, a Antek się wydziera w nosidełku ustawionym na podłodze obok krzesła...
Kasiazar- moją książeczkę ciążową niby lekarze oglądali, ale i tak mnie się pytali, jakie leki biorę i w jaki sposób kontrolowana jest cukrzyca. 2 jednostki insuliny do kolacji to nie jest jakaś duża ilość i nie powinien nikt robić z tego powodu afery, możesz po prostu wspomnieć (gdyby już się ktoś wczytał w tę książeczkę), że owszem, miałaś zaleconą, ale okazała się niepotrzebna, bo dobrze kontrolujesz cukry dietą... Nie wgłębiałabym się nadto w opis, kto z tej insuliny zrezygnował- ty czy doktor- dla lekarza ważne tylko, że cukry masz dobre...
U mnie nikt się nie przejmował nadmiernie tą cukrzycą- spytali tylko, czy mam własny glukometr i dostałam kartę, gdzie miałam sama wpisywać wyniki...
Andzia- właśnie wyczytałam, że noszenie dzieci i kołysanie (także w wózku) wręcz stymuluje układ równowagi i tym samym rozwija układ nerwowy, więc od tej chwili noszę bez wyrzutów sumienia... A że kręgosłup na tym ucierpi... no cóż, jakieś straty muszą być... ;-)
Misiaczek- nawet nie dopuszczaj do siebie myśli, że jesteś nie taką, jak trzeba matką- bo to nieprawda... Z tego co piszesz, to sama się zajmujesz Zoją, a więc jesteś dzielna, zaradna i w ogóle najlepsza mama pod słońcem... :-)
Majka- taak, niektóre ciuszki ciążowe bywają mocno przesłodzone, ja bardzo mało kupowałam, bo prawie nie wychodziłam z domu i zresztą i tak głównie w india-shopie się zaopatrywałam... Falbanek jednak się nie uniknęło... ;-)
A moja kondycja po ciąży niestety była fatalna- to, że się męczyłam po kilku krokach, to jedno, ale ja normalnie miałam zakwasy po godzinnym spacerze... Aż mi się niemożliwe wydało, że w poprzednie lato chodziłam z plecakiem po górach... Na pierwszy spacer wyszłam z mężem i całe szczęście, bo w połowie drogi nie dałam już rady pchać wózka po wertepach... ;-)
Gratki dla Jagódki dzielnej na szczepieniu!
Aureolcia- witaj po wyjeździe :-)
Mój Antek też chwilami bywa tak marudny, że tylko noszenie na rękach go uspokaja + śpiewanie lub opowiadanie mu czegoś do uszka... Nie można nawet na chwilę usiąść, bo zaraz zaczyna się krzyk... Nie trwa to wprawdzie cały dzień i ja to tym tłumaczę, że może się nudzi i sam nie bardzo wie, czego chce, a takie noszenie to wreszcie różne ciekawe bodźce... nie mam pojęcia, jak jest naprawdę...