reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Codzienne rozmowy Samotnych rodziców

ravenalka ja to jestem "nocny marek" po nocach siedze a rano nie moge sie z łozka zebrac;/ takze w nocy moze mnie budzic gorzej nad ranem hihi czasami mi sie kimnie po obiadku :-D
dziuraWskarpecie dziękuje, tak, mój pierwszy dzidziuś:) czekam na moja córunie:) pytaj, pytaj, ja tu kilka miesiecy a i tak nie znam na pamiec historii wszystkich dziewczyn:) na adopcje zdecydowaliscie sie z partnerem? czy juz sama? nagle mu sie odwidziało?
 
reklama
revanelka znam takie przypadki, że dziecko karmione piersią, a całą noc przesypiało i normalnie przybierało i rozwijało się prawidłowo. Mój budził się trzy razy o stałych porach, a parę razy jak nie wstał, to połozna kazała budzić, bo nie będzie przybierał!:szok: Teraz to widzę jak głupie to były rady, bo dziecko nie da się zagłodzić :-) A wołania o jedzenie nie sposób nie usłyszeć;-) Więc Emilka do wszystkich rad i zaleceń trzeba mieć dystans i własny rozum, choć wiem po sobie jak świeżo upieczona mamusia chce jak najlepiej i przez to wszystko tylko ma mętlik w głowie;-) A jak nie musisz teraz koniecznie rano wstawać to śpij jak najdłużej!! :rofl2:

Dziurawskarpecie witaj na forum! Napisz coś więcej o sobie. My trochę czasu się już znamy choć każda z nas naprawdę ma tu różny staż :-)
 
ravenalka też mi się tak wydawało że dziecko powinno się budzić jak jest głodne ale mój przesypiał ciurkiem po 5 godzin i wogóle nie przybrał na wadze w pierwszym miesiącu i lekarka kazała budzić go co 3 godziny i tak drugi miesiąc cały robiłam i kazała też dokarmiać sztucznym mlekiem ale jakoś nie przepadał ale fajnie bo się przyzwyczaił że jak już nie ma mamy to i z butlki ciągnął a jak straciłam pokarm to wogóle bezboleśnie przeszedł na butelkę, nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło ;-)
emilka87 ja też sie nastawiałam na nieprzespane noce, że dziecko będzie ulewać, sikać i nie tylko i powiem szczerze było lepiej niż myślałam :-D:-D:-D dziecko poprostu musi systematycznie jeść żeby rosnąć podobno nasze żołądki są wielkości pięści, a jaką małą piąstkę ma dzidzia. Ale samochód przy dziecku to fajna sprawa..
martttika ja przymierzam się do sprzedania ale jakoś głupio mi komuś go wcisnąć bo jest w złym stanie... ahhh ja to nie lubię być nieuczciwa i jakoś nie wyobrażam sobie komuś wcisnąć choć z wyglądu jest ładny ;-) a masz kogoś kto się zna na samochodach? najważniejsze w tych czasach żeby mało palił bo koszt utzrymania samochodu teraz jest straszny ubezpieczenia jakiś wymiany itp itd :-(
dziurawskarpecie witaj patrząc na twoje podpisy walczyłaś o dziecko... powiedz coś o sobie jak sobie radzisz. A wszystkie kiedyś byłyśmy tu nowe wiesz tu trochę jak w poczekalni ktoś wchodzi i tylko zajrzy i odejdzie inny zajrzy czasami a niektórzy się zasiedzieli :-D:-D:-D przykre że akurat na tkaim forum się spotykamy :-(
 
jaimis troche tych pomocników mam za dużo, bo każdy co innego mówi i później to nie wiadomo kogo słuchać. Tak czy siak coś kupić muszę w najbliższym czasie, bo mieszkam poza miastem, a z dzieckiem to kłopot. No i pracować trzeba...
 
martttika jak mogę się dołączyć do rzeszy pomocników weż ten samochód z założeniem że może zdarzy Ci się gdzieś przytrzeć bo trzeba trochę się oswoić, wczoraj bym walnęła w słupek bo cofałam a on był niższy niż moja widoczność z lusterka z tyłu i zostaw sobie kasy trochę bo może warto będzie wymienić oleje, paski itp najlepiej trafić od kogoś znajomego uczciwego ... a jak już kupisz napisz co i jak bo mówię przymierzam się do zmiany a jak stracę pracę to ten sprzedam w cholerę i kupię kolejny dopiero jak będę miała pracę bo naprawdę koszt utrzymania samochodu jest coraz większy :-(
 
Dzieki dziewczyny
Może od początku,spróbuję Wam nakreślić jako tako "coś" o mnie..
Słusznie zauważyła Jaimis,że walczyłam o dzidziusia dość długo bo w 2005 jakoś tak się nie za specjalnie staraliśmy ale po prostu na spontan i się udało,niestety mojej córci nie było dane być pod moim serduszkiem zbyt długo,tuż po porodzie,bardzo wczesnym,zmarła:sad:Potem dochodzenie do siebie i decyzja o kolejnych starankach,które trwały ponad 2 i pół roku,3 nieudane IuI,tona bromergonów,clo i innych ustrojstw i...w końcu się udało,od razu podwójnie,pod serduszkiem nosiłam dwie dziewczynki,które też niedługo żyły pod moim sercem:sad: W tym ciężkim czasie byłam sama,bo mąż mój poleciał do Anglii do pracy dokładnie 2 tyg wczesniej zanim dowiedzieliśmy sie o ciaży..poleciał zarobić troche pieniązkow na in vitro...Przyleciał na święta,poleciał znowu dopiąc swoje sprawy i już nie wrócił...tzn.był na rozprawie sądowej na poczatku lutego dot adopcji a potem zadzwonił,że nie wraca. Jak się okazało,kiedy ja byłam w ciąży on związał się tam z inną kobietą,która teraz jest w ciąży i urodzi mu zdrowe dziecko.... Nie jesteśmy po rozwodzie,nie dostaje grosza od niego,w ogóle od lutego,dokładnie od 23 nie mam żadnego kontaktu z nim ani jego rodzina....
Jeśli chodzi o adopcje to było tak:
Po pierwszej stracie i dojściu do siebie zainteresowaliśmy się instytucją rodziny zastępczej,później w tym kierunku działaliśmy,w DD poznaliśmy mojego chłopca i robiliśmy wszystko,żeby był z nami.Udało się,po tych wszystkich papierkach,testach,rozmowach i badaniach zostaliśmy Jego rodzicami zastępczymi. Potem jednak,nie wyobrażałam sobie życia bez niego i chcieliśmy przekształcić sie w rodzinę adopcyjną,tym bardziej,że trudność polegała jedynie na pozbawieniu praw biol. ojca Malego do niego i zgody sądu....I tak też po,nie powiem,ciężkiej walce z systemem jestem Bartusiową Mamusią:-)
A mój mąż...no cóż,fruwa sobie gdzieś a ja zastanawiam się tylko czy ja mam złożyć pozew i co w ogóle w nim się domagać czy czekać aż szanowny małżonek złoży sam....To tak aż tyle,jeśli o mnei chodzi:-p

A jak dziewczyny było z Wami?

Emilka
,ja dobrze rozumiem,że sama z dzidziusiem będziesz?


Ja może już nie taka nowa na forum,udzielałam się dość długo i udzielam jeszcze na "staraczkach" ale na wątku świeżynka:tak::tak:
 
dziurawskarpecie tutaj historie dziewczyn są bardzo podobne, tatusiowie odchodzą wcześniej czy później, zapominając o swoich dziewczynach/żonach, a przy okazji o dzieciach... A jak sobie radzisz psychicznie po odejściu męża? Dużo w życiu przeszłaś, zdecydowałaś się na adopcję, jesteś wielka! A Bartek to już spory chłopczyk :-)

jaimis moje finanse pozwalają mi tylko na kupno jakiegoś gratolota, więc jak gdzieś puknę (a pewnie nie raz) to nie będzie aż takiego płaczu:-p Tylko bez samochodu to ja sobie sama nie poradzę, ciągle jestem zależna od ojca....
 
Martika...i mam nadzieję,że to moniec życiowych negatywnych niespodzianek:tak:
Noo Bartek to już mały facecik i tak Ci powiem zanim się obejrzę będzie dorosły.
Psychicznie po odejsciu męża jakoś sobie radzę,gorzej było po stratach a że się jedno z drugim zeszło w czasie to kiepsko było:baffled:Ale co tam..życie toczy sie dalej...
Kurcze,ja też uzależniona od samochodu rodziców...znam ten ból:baffled:
 
reklama
dziurawskarpecie masz bardzo dobre podejscie :-) Jak ukochana osoba odchodzi to nigdy nie jest lekko :-( Ja tez od lutego jestem sama, całe życie wywróciło mi sie do góry nogami, ale próbuję jakoś to posklejać do całości. idzie jak idzie, ale kiedyś w końcu będzie dobrze :-) Przepraszam, ze tak pytam, ale od kiedy Bartek jest z Wami? I jak on to znosi? W końcu mu też życie po raz kolejny pokazało jakie jest niesprawiedliwe...
 
Do góry