reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Codzienne rozmowy Samotnych rodziców

agus26 ja z ojcem mojego dziecka rozstałam się jeszcze przed tym jak dowiedziałam się, że będę miała z nim dziecko. Generalnie rzecz biorąc cała historia mojej ciąży jest od początku po dziś dzień niesamowicie kuriozalna, ale jedno wiedziałam na pewno: nie chcę być z Szanownym Panem Tatusiem. Co prawda proponował mi wspólne mieszkanie, jednak nie ukrywał, że robi to tylko z nadzieją, że jeśli z nim zamieszkam nie pozwę go o alimenty. Co prawda dla mnie byłoby dobrze mieć "własne" cztery kąty, jednak wyszłam z założenia, że dobro dziecka jest najważniejsze a atmosfera w domu nie byłaby dobra. A w dodatku niestabilna. A przecież najważniejsze dla maleństwa jest poczucie bezpieczeństwa i miłości. Tego ostatniego na pewno by nie miało ze strony ojca, bo wyraźnie powiedział mi, że najlepiej byłoby dla niego wcale nie wiedzieć o dziecku, a skoro już mu powiedziałam to i tak nic nie zmienia bo on do roli ojca się nie poczuwa... :frown:

dla dziecka najwazniejsza jest szczesliwa i spokojna mama,
a jak ojciec dziecka propomowal mieszkania,aby nie placic alimentow to nie ma co takim sobie zawracac glowe
 
reklama
Moze i po czesci chce go wybielic, ale to dlatego ze w pewnym sensie ja sie przyczynilam do wielu rzeczy i do tego ze nam nie wyszlo chociaz wiem ze nie do konca, wiem jaki powinien byc facet, jakie objawiac checi i nie tylko do tego ze z kims chce byc i kogos kocha, ja to wszystko wiem i wiem tez ze moj zbyt wiele tych zalet nie ma...nie wiem, jak mowilam wczesniej juz go pogonilam kilka razy i przez chyba 2-3 miesiace bylam kompletnie sama bez niego i dalam sobie rade i wiem ze dalabym teraz, ale boje sie podjac ponownie ten krok, boje sie znowu cierpiec i nie spac po nocach. bo mimo tego ze mam moja Julke, ktora jest moim calym swiatem i dla niej zrobie wszystko, on dalej bedzie w mojej glowie, jak pomysle o ponownych samotnych wieczorach to az mi dreszcze przechodza po ciele...nic fajnego:(
 
aaasiorek85 fakty sa faktami, ale czasem kazdy moze sobie je interpretowac na swoj wlasny sposob. czasem nie baczac na normy moralne, zdrowy rozsadek.
to co napisze ponizej jest tez moja subiektywna ocena swiata. jednak staram sie w tej ocenie brac pod uwage wlasnie i normy moralne i zdrowy rozsadek (zwlaszcza, ze na pewne rzeczy moge juz patrzec ze sporym dystansem, bo pewne przezycia sa juz daaawno za mna)
niemniej jak dla mnie zdrada to nietylko sex. co nie znaczy, ze uwazam, ze sex nie jest zdrada. bo jest. jednak zdrada zaczyna sie, jak dla mnie, daleko wczesniej.
jesli facet rozmysla wiecej o innej kobiecie niz o mnie - to zdrada.
jesli sle smsy o roznorakich porach i w zadziwiajacej ilosci- zdrada.
jesli jest gotow zostawic mnie sama na wieczor by spotkac sie z inna - to jest zdrada.
jesli mowi jasno do mnie, ze zalezy mu na jakiejs innej- to jak to nazwac? bo ja nazwalabym to zdrada.
tak naprawde linia miedzy zdrada a normalnymi kontaktami z inna kobieta jest bardzo plynna. i czasem trudno ja trzezwo ocenic.
jednak jesli ja nie jestem dla mojego faceta najwazniejsza, bo woli spotkania z "kolezanka" i dla niej jest gotow sie wyszykowac na cacy- to cos tu jest ostro nie tak...
i niestety- ani zapewnienia o milosci, ani tulenie ani uprawianie sexu nie uwazam ani za dowod milosci ani nawet zaangazowania.
dla wielu facetow rzucenie slow: kocham Cie - jest jak spluniecie na chodnik. mowia to i ida dalej spokojnie nie zajmujac sie tym wiecej.
uprawianie sexu? faceci z natury swojej nie sa monogamistami. i tylko co niektorzy tak wzieli sobie do serca normy morlane, ze trzymaja sie jednego lozka i jednej kobiety. wiekszosc nie ma zadnego problemu by bzykac jedna, wstac, ubrac sie, pojsc do drugiej i zrobic to samo...
moja opinia nie jest tylko wynikiem teoretycznego filozofowania.
moj ex zostawil mnie w ciazy caly czas twierdzac, ze mnie nadal kocha. tylko PO PROSTU nie moze ze mna dluzej byc.
z tej wielkiej milosci chwile potem, niemal na moich oczach, bzykal jakas laseczke - i nadal twierdzil, ze mnie kocha.
nawet w pewnym momencie zaproponowal, ze on do mnie wroci, ale nadal bedzie troche z tamta i to pomoze mu wybrac miedzy nami - bo przeciez nadal mnie kocha...
kiedy mu z nia nie wyszlo znow ponowil probe powrotu do mnie - bo tak mnie kochal.
nie zgodzilam sie ani za tamtym ani za tym razem a on z tej wielkiej milosci zaraz wskoczyl do lozka kolejnej i nawet sprawil, ze zaszla w ciaze (Filip mial wtedy okolo miesiaca i to byla kilka dni po tym jak z wielkiej milosci pragnac zaczac ze mna wszytsko od nowa). dziewczyna poronila, rozeszli sie.
a on bzykal co popadnie caly czas proponujac mi powrot do siebie - bo mnie oczywiscie kochal.
komus, kto kochal nie musze chyba tlumaczyc jak trudny byl dla mnie ten czas. na ironie moge sobie pozwolic dzis, kiedy uczucia do niego juz dawno mnie opuscily. ale wtedy ranil mnie tak, ze az brakowalo tchu. nadal bardzo go kochalam i chcialam wierzyc, ze on mnie tez (moze i na swoj nieudolny sposob kochal), ale zdrowy rozsadek podpowiadal, ze musze walczyc o siebie i nie dac sie wiecej skrzywdzic.
wkoncu sprowadzil sobie kolejna panienke. nie omieszkal mnie uraczyc informacja, ze zamierza przybyc. a ja poraz pirewszy w zyciu nie poczulam szarpniecia w sercu. nie zastnawialam sie co razem robia. nie wyobrzalam sobie niczego. w ogole nie rozmyslalam ani o nim ani o niej.
wtedy zrozumialam, ze go nie kocham i jestem wolna.
to bylo ponad rok po rozstaniu. tyle potrzebowalam by wyrzucic go z serca. i by juz nietylko rozum go odrzucil ale tez i serce.
mojemu exowi potrzeba bylo znacznie wiecej czasu. bo podczas trwania jego oststniego zwiazku wielokrotnie nagabywal mnie na sex. proponowal za niego pieniadze. robil to zarowno na pismie jak i slownie. i trudno to bylo oceniac jako nieporozumienie czy zart. nawet jak jego partnerka byla juz w ciazy to jakos mu to w niczym nie przeszkodzilo by skladac te propozycje nadal.
nie przeszkadzal mu tez fakt, ze i ja nie bylam juz sama.
wiec, za przeproszeniem, o kant doopy rozbic slowa KOCHAM CIE i przytulanie, sex i takie tam - jesli za tym nie ida konkretne, dlugotrwale dzialania, ktore to potwierdzaja.
piszesz, ze tez czujesz sie winna - w pewnym sensie slusznie. bo ponoc nigdy wina nie jest tylko po jednej stronie. jednak nie ma co robic z siebie ofiary. to stara jak swiat taktyka facetow - rozwalic co sie da a potem tak zakolomecic w glowie kobiecie by ona wziela na siebie cala wine.
samotne wieczory? zostalam sama miedzy 5/6 m-cem ciazy. cala moja rodzina mieszkala w polsce. mialam dwie kolezanki i obie mialy wlasne rodziny. sama bylam do 1 urodzin mojego syna. moje wieczory byly tak samotne, ze tylko w leb sobie strzelic. ale wowczas pomoglo mi to forum i osoby na nim poznane z ktorymi mam nadal kontakt na gg. ten rok dal mi wyciszenie. pozananie na nowo samej siebie. ustalenie swoich oczekiwan. poczucie sie dobrze z sama soba.
w miedzyczasie pojawil sie moj nowy partner. jako kolega, potem przyjaciel, wkoncu partner - po ponad roku. spokojniutko przeszlismy sobie przez wszytskie niezbedne etapy znajomosci. poznalam jego podejscie do swiata, kobiet.
minelo ponad 2 lata od kiedy jestesmy razem. ja i Filip jestesmy dal niego najwazniejsi. ciagle slysze kocham, jestem przytulana, czuje sie szanowana i zadbana a Filip nie widzi swiata poza M. za kazdym slowem idzie czyn.

a moj ex? do dzis nie wie co to wiernosc, zdrowa milosc, szacunek. nie placi alimentow na syna. od kiedy znow przeniosl sie do polski nawet do niego nie zadzwonil... jego zycie pokazalo czym sa dla niego slowa i sex...

mozesz poczuc sie zaantakowana moim postem. moze. ale moze tez wyciagniesz z niego cos dla siebie. bo nie sa to slowa wyssane z palca. to jest fragment mojego wlasnego zycia opisanego z naleznym uplywowi czasu dystansem :tak:
 
Ostatnia edycja:
kropelka zgadzam sie z tym co piszesz,ze facet powie,ze kocha i jest sex,a stroi sie jak wychodzi na piwko to cos jest nie tak, jakby bylo przyzwolenie moralne,ze ma sie zone i mozna brykac inne bez ukrycia chyba 95 % jak nie wiecej facetow by to robilo,
a nie odejdziesz,bo boisz sie samotnych wieczorow, jest dla mnie dziwne i chyba masz za duzo czasu, oj mi by sie przydalo,bo wiecznie go brakuje
 
no właśnie Mozi ma rację, asiorek nie martw się dziecko podrośnie, zacznie chodzić, będziesz miała wieczory wypełnione. Teraz to mała idzie wcześnie spać, bo jeszcze mała jest, ale poczekaj to się skończy:-D Tylko dla wypełnienia samotnych wieczorów tkwić w takim związku... już samo to, że się zastanawiasz o czymś świadczy ...
 
agus26 nawet może nie zdajesz sobie sprawy jak wielka krzywda w tym układzie dzieje się twojemu starszemu dziecku, to jak jesteśmy traktowani w dzieciństwie bardzo rzutuje na dorosłe życie to jaką będzie miał samoocenę, jaki kontakt będzie miał z ludzmi i czy będzie potrafił wejść w zdrowy związek jako dorosły mężczyzna. Twojemu synowi dzieje się krzywda. A ty sama nie jesteś szczęśliwa zacznij myśleć co zrobić ze swoim życiem żeby być szczęśliwa, żeby coś zmienić w życiu najpierw musimy odkryć czego chcemy.
aaasiorek85 byłaś z nim 24h żeby być pewna że Ciebie nie zdradził? przeczytaj i przemyśl to co napisała krropelka. Musisz spytać siebie czy odpowiada Ci to jak Ciebie traktuje czy to jest to czego chcesz dla siebie, czy jesteś szczęśliwa. Ja ani Ciebie nie namawiam do odejścia od niego ani do zostania,ja Ciebie namawiam żebyś pomyślała o sobie, jak sobie wyobrażasz swoje życie a jakie jest, najważniejsza w swoim życiu jesteś ty, czy takie traktowanie nie zaprzecza twoim zasadom, czy godząc się na takie traktowanie siebie nie cierpisz, nie obniżasz swojej samooceny? A dziecko może być tylko szczęśliwe jak rodzic jest szczęśliwy. Prozaiczne: pokochaj siebie, niech twoje potrzeby będą najwazniejsze, czy chcesz całe życie żyć na huśtawce emocjonalnej? Spytaj się go jak on sobie wyobraża waszą przyszłość i czy wasze wizje się pokrywają. Wybierz moment na taką rozmowę odpowiedni kiedy nie jesteście zdenerwowani a potem sprawdz czy to co mówi wprowadza w życie. Czy ty kiedyś byś go traktowała jak on Ciebie czy to nie mieści Ci się w twojej wizji związku, jeśli nie to nie daj się tak traktowac jak ty byś nikogo nie traktowała. Cokolwiek postanawisz jakkolwiek pokierujesz swoim życiem życzę Ci abyś była szczęśliwa:tak:
 
na pewno macie dziewczyny racje, tyko może ja nie chce tego dostrzec?moze jestem caly czas zaslepiona? problem w tym ze on nie jest wylewny i szczera rozmowa bedzie na prawde ciezka...ale ktoregos dnia na pewno sie odwaze podjac ryzyko i odejde, jesli sie nic nie zmieni! powiedzialam mu osttanio ze chce zabrac Julke i wyjechac za granice a on dobrze wie ze mam gdzie, do kogo, teraz czekam na jego reakcje. kiedys jak nie mialam pracy i powiedzialam ze odnowilam kontakty ze znajomymi z zagranicy to w dwie godziny mi znalazl zebym tylko nie wyjechala chociaz wprost nie potrafil mi powiedziec ze chce zebym tutaj z nim byla a nie tam na odleglosc co nie ma szans przetrwania, zobaczymy co bedzie teraz
 
aaasiorek85 pamiętaj prawdziwa miłość jest dobra nie rani, ja sama byłam w chorym związku z ojcem mojej dzidzi, myślałam że to prawdziwa miłość bo było pełno emocji, kochania się porzucania i powrotów, on odszedł bo ja bym raczej nigdy od niego nie odeszła ale teraz czuję się spokojna czasami jeszcze myślę o nim, kobiety to stworzenia romantyczne i uczuciowe ;-) ale życie toczy się dalej choć przez pół roku miałam depresję albo byłam na granicy ale już najgorsze za mną. Ale tak jak pisałam ja napewno nie namawiam Ciebie do odejścia to ty musisz podjąć decyzję czy twanie przy nim jest tym czego chcesz. Ja wierzę że ludzie się zmieniają ale teraz już wiem że nikogo nie da się zmienić jeśli on nie chce zmiany.
 
Dziekuje bardzo za odpowiedzi:-)Wiem juz ze go rzucam ze rozstaje sie tez z wredna tesciowa od dawna o tym mysle teraz robie juz plany. Czuje sie zla matka dlatego wlasnie ze pozwolilam starszemu synowi tak dlugo tkwic tu ze mna mam ogromne wyrzuty sumienia z jego powodu i mam nadzieje ze da sie to jeszcze naprawic ze poczuje sie jeszcze kiedys jak najwazniejsza dla mnie osoba zmarnowalam mu ponad trzy lata, zmienil sie tu bardzo a kiedys byl taki pogodny. Obym umiala kiedys sobie to wybaczyc i jeszcze raz dziekuje za odpowiedzi i pozdrawiam wszystkie mamusie:-)
 
reklama
Agus synek na pewno sie otworzy,jak bedziecie w trojke, chcialas tez dobrze, chcialas tez aby syn mial normalna rodzice,ojczyna, ktory jak mowisz na poczatku,zanim sie jego syn urodzil byl ok, to on nie dorosl i tesciowa nie dorosli aby dla stwojego starszego syna prawdziwa rodzine
rozumiem cie po trochu, ja ma jedna core,ale mialam tez toksyczna tesciowa
a mieszkasz u siebie??a masz wsparcie w rodzicach???
co na to partner,wie,ze odchodzisz??
 
Do góry