Hej Mamusie!
Wiem, ze muszę uregulować swoje sprawy formalnie, tylko wszystko sie przedłuza w czasie. Mam zabezpieczone alimenty, kolejna rozprawa miala byc 26-go lipca,ale sedzina zachorowała...a rozwod to juz inna bajka
, nie wiem kiedy ja sie z nim rozwiode, tym bardziej,ze chcialam wniesc pozew z jego winy, ale on mnie zastrasza, dzieci wykorzystuje jak karte przetargową, w ogole nie daje mi pieniedzy, nic---teraz sie nie odzywa juz 2 tygodnie i nie wiem czy mam sie cieszyc, czy sie bac
.
Moje dzieci sie go boją, bo przed wyjazdem nad morze zrobil mi kolejna awanturę, nawet opluł mnie i uderzył w twarz przed synkiem:-(. Takze ciekawie nie jest....wykancza mnie to pomalu psychicznie wszystko.
Nie wiem jak mam reagowac jak nagle sobie przypomni,ze dzieci chce widzieć??????, jak powiem,ze dzieci np. nie chca do niego jechac, to znowu będzie się wyzywal na mnie, ze jestem "kombinatorka", "manipulatorka" itp...
Juz nawet myslalam, by rozwiesc sie bez orzekania o wienie, by jak najpredzej uwolnic sie od tego czlowieka, bo moje zycie teraz to nie zycie- czuje sie jakbym byla"zawieszona w próżni"....nic mnie nie cieszy itp.... Chcialabym by moi chlopcy mieli w koncu usmiechnieta mame:-(
Pozdrawiam Was Dziewczynki:****