reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Co ze mną jest nie tak? pomóżcie

a nie masz wrażenia że to on niszczy ci zycie i to ty mogłabys być teraz z kimś innym kto będzie ci pomagał i wspierał?
Skończ myśleć o nim bo nie jest tego wart zacznij myśleć o swoim dziecku bo dorastanie w takim domu napewno nie jest lepsza od mieszkania tylko z mamą
 
reklama
Kiedys tez byłam w takim zwiazku i myslałam,że ze mna jest cos nie tak.... byłąm z nim 7 lat! dawałam sie ponizac ,nawet bic i ciagle myslałam,że ze mna jest cos nie tak. Całe szczescie nie jestem juz z tym męszczyzną. Jestem teraz szczesliwa i w zyciu bym sobie nie pozwoliła na takie traktowanie. Jak zaszłam w ciaze mój chłopak byl mega szczesliwy,ciagle całował mnie w brzuch i robil wszystko za mnie. Do szpitala przyjezdzał po 2/3 razy dziennie. Teraz po narodzinach naszej córeczki jest wzorowym ojcem i takim powinien byc tez twój mąż ! Zakończ ten zwiazek puki nie jest za pozno bo pozniej cie wciagnie to na dluzej i tylko zmarnujesz młodosc,czas i siebie sama na cos w co nie warto inwestowac swojej milosci
 
agacinka 1221 nie możesz winic tylko siebie i twierdzić, że z Tobą jest coś nie tak...nikt z nas nie jest idealny, ale jeśli chodzi o Twojego męża to z tego co piszesz on nie stara się by było między wami dobrze. Związek powinien być partnerski-ja pomagam tobie ty mnie, troszczymy się o siebie nawzajem, wysłu****emy, rozmawiamy dbamy o dobra atmosferę szczególnie że macie dziecko...musisz coś zmienić dla dobra twojego i waszej córci, pójść do specjalisty, zapytać o poradę - najlepiej z mężem byłoby pójść na terapię i albo naprawić to co się da, albo zakonczyć to zanim stwierdzisz że już jest za późno, powodzenia
 
dziewczyno, po pierwsze pozew o rozwód, po drugie musicie sprzedać mieszkanie i pozbyć się kredytu, po trzecie za kilka miesięcy jak mała podrośnie szukaj pracy, a jeśli Twoja mama ma możliwość niech Ci pomoże w opiece nad dzieckiem. Wybacz, ale facet który podnosi rękę na kobietę w moich oczach jest zerem. Mój ojciec bił mamę przez ponad 25 lat, na początku ona uważała że to jej wina, bo małe dziecko, potem drugie, bo ona nie pracowała, bo nie miała zawsze ochoty zrobić obiadu czy posprzątać bo dzieci nie dawały chwili wytchnienia itp. Ojciec się opamietał niedawno, mama wiele lat temu, ale nic z tym nie robi, bo woli mieć zapewnioną finansową przyszłość mieszkanie niż tułać się po stancjach, zwłaszcza, że nie pracuje. Jeśli nie chcesz sobie i dziecku zniszczyć życia tak jak moja mama to radzę Ci odejdź od męża, a w rodzinie zawsze ktoś sie znajdzie kto pomoże. Ja i siostry mamy do mamy cichy żal, że naraziła nas na tyle lat krzyków, bicia jej, przekleństw, to nie jest miły widok patrzeć jak ojciec Ci okłada mamę i wyzywa od najgorszych tylko za to że na obiad była zupa a nie mięso. Ja do tej pory mam nerwicę, druga siostra nie umie sobie ułożyć życia z facetami, wciąż ich źle dobiera. Ja miałam mnóstwo szczęścia bo trafiłam na cudownego męża, czego i Tobie życzę. Wydajesz się jeszcze być młodziutka, wiadomo że macierzyństwo nie zawsze jest kolorowe i może wywrócić nasze życie do góry nogami. Ale nie daje to przyzwolenia facetowi na upokarzanie kobiety, matki swojego dziecka, ani też Tobie na wyzywanie męża, choćby w najgorszych nerwach, bo dziecko słyszy podniesiony głos, boi się, koduje wszystko. Dobrze Ci radzę, nie funduj dziecku takiego życia, lepiej Tobie i córci będzie jak odejdziesz od męża, a gadanie że on kocha dziecko nad życie że nie da jej krzywdy zrobić to bzdura. Myslisz że on nie wyrządza jej krzywdy tymi obelgami w stosunku do Ciebie? Tymi krzykami, brakiem czułości, przecież jego zachowanie powoduje u Ciebie frustracje, nerwicę, co z pewnością odbija się na dziecku. Jestem z mężem 10 lat, nigdy się nie wyzwaliśmy, czasem się kłócimy ale tak żeby dziecko nie było świadkiem. On Ciebie powoli wyniszcza, pozbawia Cię wartości, za chwilę będziesz uważać sie za tak brzydką i głupią, że nie pójdziesz do pracy, bo kto by taką chciał itp. Mam przyjaciółkę, niestety ona tkwi w takim związku jak Ty, mąż ją potrafi uderzyć, wyzwać, zgnoił ją do tego stopnia, że z zadbanej atrakcyjnej kobiety, pani magister pracującej w urzędzie miasta, zmieniła się w przygaszoną nieumalowaną niedbającą o siebie kobietę, zrezygnowała nawet z pracy żeby być z dzieckiem, bo mąż tak sobie zażyczył. Dla mnie to tragedia jakaś. Dziewczyny dobrze Ci radzą, odejdź z tego toksycznego związku, zanim będzie za późno, szkoda nerwów na faceta, który Cię nie szanuje i traktuje jak śmiecia. Ja rozumiem, że jesteś zakochana i pewnych rzeczy nie zauważasz lub odbierasz je w sposób nieprawidłowy, ale wierz mi, że klepki z oczu spadną Ci prędzej czy później, oby nie za późno.
 
Dziewczyno...krótko i na temat! Albo zmieni swoje podejście albo uciekaj gdzie pieprz rośnie... Skoro już teraz tak Cię traktuje to pomyśl co będzie potem??? A dziecko? Ma na to patrzeć i wychowywać się w strachu???
 
Wiesz co? Nie znam do końca Waszej sytuacji, wiem tylko tyle co napisałaś..
Ale po pierwsze mam wrażenie, że jesteś uzależniona od swojego męża ( i nie mam tu na myśli kwestii finansów ) i jest to toksyczne uzależnienie..Poczytaj ( Kobiece Serca - wortal psychologiczny dla kobiet, kt�re kochaj� za bardzo ) sobie o syndromie "kochania za bardzo" - "Zostać sama ze sobą to straszne! To dużo gorzej niż znosić od kogoś (…) upokorzenia! ".

Twój mąż jest agresorem i nie rozumiem dlaczego go przed nami tu na forum tłumaczysz? Kobieto! Żaden facet nie ma prawa podnieść ręki na kobietę, choćbyś go od najgorszych wyzwała. Powinien panować nad sobą i swoimi emocjami a wcale tego nie robi..Po za tym widzi kompletny brak reakcji z Twojej strony to sobie pozwala i czuje się bezkarny.

Wiesz co? Pójdź do MOPS - dowiedz się co mogą Ci zaoferować by pomóc Ci finansowo gdybyś odeszła od męża, złóż pozew o separację ( to jeszcze nie rozwód a może otrzeźwi trochę mężulka ) i koniecznie o zabezpieczenie finansowe - SĄDOWNIE!
Bądź odważna i dzielna..Kochana - "pół świata tego kwiata" - są lepsi na świecie a trzymasz się tego który krzywdzi Ciebie i Twoje dziecko.
 
ale ja nawet nie mam gdzie się podziać. mamy kredyt hipoteczny na 30 lat. u mojej mamy nie mam miejsca dla mnie i Emilki. z resztą on bardzo kocha małą. przy innych nie traktuje mnie źle, a nawet dobrze. może to ja go rzeczywiście prowokuję tym, że byłam zazdrosna, bo zabronił mi interesować się jego przeszłością, a ja dalej to robię. on z tego robi taką wielką tajemnicę i to dlatego ja czasem zapytam o to, czy o tamto. może po prostu tak już ma być, że nie będzie jak kiedyś miło i wesoło, bo już jesteśmy rodzicami. moi rodzice nie żyli ze sobą razem i nie wiem jak to powinno być od środka. myślałam, że jak będzie dziecko, to dalej będziemy się kochać. kiedyś powiedziałam do jego cioci, że on mi nie mówi nic miłego, nie chodzi już o komplementy odnośnie wyglądu, bo chyba jestem brzydka, ale żeby chociaż powiedział, że mnie kocha. on na to, że przecież ja wiem, że mnie kocha, więc nie musi tego mówić. może to rzeczywiście ze mną jest nie tak. nikt mnie nie nauczył życia w rodzinie i nie wiem, czy miałam o niej dobre wyobrażenie.
Kochana, masz syndrom ofiary! Jasne, prowokujesz go i to daje mu prawo do wyzwisk i bicia. To jest przemoc! psychiczna i fizyczna. Ale oczywiście, kochasz go i prowokujesz wiec nie odejdziesz i on ma prawo. Wiesz... przeczytałam taka książkę polskiego autora, Tomasza Mazura pt. Fiasko. Podręcznik nieudanej egzystencji ; zacytuję Ci coś ze wstępu, a Ty sama sobie odpowiedz czy tak chcesz żyć.
"Większość z nas prowadzi nieudane życie, marnujemy dzień za dniem, żyjemy w lęku, w cieniu niespełnionych marzeń, płonnych nadziei, utajonych pragnień. I zatruwamy życie innym. Ale robimy to w sposób niekonsekwentny, chaotyczny, niesystematyczny. Nie umiemy nawet porządnie zmarnować sobie życia. Nawet to jest w nas nieudane.[...] Ta książka służy temu, żeby to zrobić dobrze. Skoro już musimy mieć nieudane życie, zróbmy to jedno porządnie. Stoczmy się z klasą. Nie poprzestańmy na lekkiej nerwicy. Zafundujmy sobie porządną depresję".
Czyli mówiąc krótko: chcesz mieć życie do bani? Ok. Ale weź na siebie za to odpowiedzialność!
 
reklama
ale ja nawet nie mam gdzie się podziać. mamy kredyt hipoteczny na 30 lat. u mojej mamy nie mam miejsca dla mnie i Emilki. z resztą on bardzo kocha małą. przy innych nie traktuje mnie źle, a nawet dobrze. może to ja go rzeczywiście prowokuję tym, że byłam zazdrosna, bo zabronił mi interesować się jego przeszłością, a ja dalej to robię. on z tego robi taką wielką tajemnicę i to dlatego ja czasem zapytam o to, czy o tamto. może po prostu tak już ma być, że nie będzie jak kiedyś miło i wesoło, bo już jesteśmy rodzicami. moi rodzice nie żyli ze sobą razem i nie wiem jak to powinno być od środka. myślałam, że jak będzie dziecko, to dalej będziemy się kochać. kiedyś powiedziałam do jego cioci, że on mi nie mówi nic miłego, nie chodzi już o komplementy odnośnie wyglądu, bo chyba jestem brzydka, ale żeby chociaż powiedział, że mnie kocha. on na to, że przecież ja wiem, że mnie kocha, więc nie musi tego mówić. może to rzeczywiście ze mną jest nie tak. nikt mnie nie nauczył życia w rodzinie i nie wiem, czy miałam o niej dobre wyobrażenie.
NIE WOLNO, pod żadnym pozorem NIE WOLNO CI SIĘ OBWINIAĆ.

Ale jest coś o wiele ważniejszego - oszczędź dziecku widoku wiecznie niezadowolonego męża, pana domu, który nie okazuje uczuć. I matki ofiary z niskim poczuciem własnej wartości usprawiedliwiającej tyrana. Takie rzeczy zostają na całe życie. A to jest nowe życie, któremu nie można fundować traumy na starcie. Nie można.
 
Do góry