Ja dziś też miałam wizytę. Wyszłam niepocieszona
Tak bardzo się cieszyłam, że wyniki są ok. W piątek miałam USG robione żeby sprawdzić, ile dzidzia przybrała na wadze, no i żeby zobaczyć czy się obróciła. Jeżeli by przybrała 300 g (od ostatniego USG które miałam 2 tyg temu) to by było dobrze, bo mniej więcej w takim tempie przybiera i tak założyłyśmy z moją ginekolog prowadzącą że będzie ok. No i przytyła 300 z hakiem (chyba 370). A więc super, cieszyłam się że dobre wyniki. I się nie obróciła, czyli cesarka - tak jak się spodziewałam, już na tą cesarkę od dłuższego czasu jestem nastawiona więc też spoko.
No i jadę na wizytę zadowolona, podekscytowana że poznam termin cesarki.
No i moja prowadząca patrzy na wyniki i mi mówi że nie jest dobrze bo dziecko co prawda przybrało na wadze tyle ile chciałyśmy, ale wzrostowo prawie nic
I to ją bardzo zmartwiło. Ja nie zwróciłam na te dane uwagi, patrzyłam tylko na wagę i niemiło się rozczarowałam, bo taka szczęśliwa jechałam na tę wizytę... Dziecko mierzy jak na 33 tc (a mam skończony 36), ale najgorsze nawet nie to że jest tak małe, ale to że nie widać wzrostu od poprzedniego usg.
No i moja prowadząca najchętniej by mnie znowu położyła do szpitala
A jak mnie położy to już pewnie będę tam do rozwiązania (czyli długie 3 tyg, licząc z pobytem po zabiegu). Strasznie mi smutno z tego powodu, bo to miały być dni radosnego oczekiwania. W końcu udało się ogarnąć nowe mieszkanie, skompletować wyprawkę (no powiedzmy - wszystko jest zamówione ale niektóre paczki jeszcze nie przyszły) i to miał być taki fajny, spokojny czas.
Jutro jadę na kolejną wizytę na której dowiem się jaka jest decyzja, bo moja ginekolog prowadząca chciała się skonsultować z innym lekarzem ze szpitala.
Trzymajcie kciuki żebym mogła w domu jednak zostać
Więc dziś na szybko wstawiałam kolejne prania, segregowałam ciuszki, prasowałam, wybrałam ciuszki do szpitala dla dzidziolka, miałam jeszcze torbę spakować do końca ale już nie dałam rady (mam nadzieję że jak mnie skierują do szpitala to będę mogła się pojawić następnego dnia a nie już jutro, więc zdążę jeszcze).
Aha, a z takich fajnych wieści to jeżeli nie położą mnie teraz do szpitala, to mam się zgłosić za 2 tyg (jejku to już zaraz!!) czyli 4 lipca i cesarka będzie 8 lub 11 lipca