Dziewczynki z tym goleniem, to 4 lata temu tez jednorazowek uzywali, a teraz wlasnie golarek, bo zwlaszcza przy cc jak jakas ranka powstanie podczas golenia, to mozna ponoc latwo infekcje zlapac... Ale jesli w szpitalu nadal jednorazowka gola, to pewnie ze juz lepiej samemu sie w domu obsluzyc...
No to wlasnie u nas przez cc powstal problem z karmieniem..... zaczne od tego, ze poprzednio mialam w sumie porod sn, ktory sie cesarka zakonczyl i mleko mialam dosc szybko, chociaz niewiele, ale udalo mi sie mloda wykarmic bez dokarmiania, chociaz poczatki byly cholernie trudne...
Natomiast teraz pokarm dostalam gdzies wlasnie na 3-4 dobe, a wczesniej jednego dnia tylko kilka kropelek siary mi polecialo... Teoretycznie moznaby wiec mlodego za duzo w szpitalu nie dokarmiac, ale maly mial za duze spadki cukru, wiec stalo sie to koniecznoacia. A ze dziecko potrzebowalo jesc dosc sporo, a z kubeczka wcale nie jest tak latwo karmic, ja sie ciagle balam ze mi sie maly zakrztusi, zwlaszcza ze musielismy go dokarmiac co 2 godziny, to niestety musielismy mu podac butle...
No i wlasnie to prawda, ze dziecko sie szybko przyzwyczaja do latwego mleka, bo mimo ze mi z cycow tryskalo, to z butli jednak mu latwiej zaspokoic szybko glod... Ciagle staram sie go przystawiac do cyca ale mysle ze juz nie da rady przejsc na karmienie naturalne w 100%, chociaz zawsze cos tam sobie podciagnie...
Rozmawialam o tym z pielegniarka i radzila mi wypozyczyc porzadny laktator z apteki zeby rozbujac laktacje, ale mimo iz calym sercem jestem za wylacznym karmieniem cycem,to juz nie wiem czy mam na tyle czasu i energii, zeby przystawiac malego do piersi ile sie da i po kilka razy odciagac mleko... teraz swoj czas musze podzielic na dwoje dzieci + zwykle obowiazki domowe... doba za krotka na to. Zreszta maly nie przybiera jakos szalenczo na wadze, wiec z dokarmiania zrezygnowac narazie i tak bym nie mogla...
A poza tym musze przyznac, ze Maxio jak jest najedzony, jest spokojny, ladnie spi (dzieki temu tez ja nie jestem przemeczona). Nie musimy go bujac, nosic, uzywac smoczka, po prostu ladnie zasypia w lozeczku... I tak sobie mysle, ze maly jest szczesliwy z tym ze nie czuje glodu, ja tez jestem spokojniejsza o niego i chociaz mi szkoda, ze laktacja z czasem pewnie calkiem zaniknie, to chyba na sile nie bede o to walczyc....
A co do dochodzenia do siebie po cc, to chyba trudno cos poradzic, bo po pierwsze trzeba sobie poradzic z bolem (nie zawsze jest on jakos specjalnie silny), poza tym jak dla mnie to lepiej bylo nie brac tebletek , bo troche bolu mi przynajmniej przypomina, ze musze sie oszczedzac
Poza tym trzeba sie przelamac do normalnego korzystania z toalety, bo zawsze jest strach ze sie czlowiek za bardzo napnie czy cos (ale po sn zwlaszcza jak sa szwy chyba tez podobnie... U nas jeszcze nie robia lewatywy, tylko ponoc jakos wstrzymuja stolec (nie wiem jak to nazwac), ale musialam dostac cos na przeczyszczenie zeby wszystko wrocilo do normy... Troche to malo przyjemne, ale da sie zniesc....
Dla mnie najgorsze wlasnie przy cc byl tyen brak mleka, co jeszcze sie z niskim cukrem malego zbieglo...
Aaaa, no czasem trzeba liczyc sie z oslabieniem, mozliwoscia omdlen, a wtedy to juz nie ma zartow, trzeba na siebie uwazac... Ja mimo ze brakuje mi zelaza, to mam bardzo silny organizm i staralam sie jak najszybciej odzyskac sily, zeby zwiac z tego szpitala
(zawsze to dobra motywacja
)
Kasiadz no wlasnie ze nie zawsze da sie nie dokarmac malucha sztucznie.... Fizjologiczny spadek masy ciala tez ma jakies normy i jak dziecko poleci z waga za bardzo w dol, to trzeba sie liczyc z przedluzonym pobytem... Czasem ponoc przy zoltaczce zaleca sie dokarmianie... Wiec to nie zawsze jest takie proste jakby sie wydawalo...
Zreszta latwo powiedziec dopoki sie nie uslyszy wlasnego dziecka placzacego z glodu;/
Ale sie rozpisalam, mam nadzieje ze jakos logicznie, bo juz mi sie nie chce tego czytac