reklama
zielono_mi
Fanka BB :)
biedny Wojtus, mam nadzieje, ze prywatnie bedzie inne podejscie do maluszka!
Od kiedy Maks myje sie na siedząco to rąk nie odrywa od swojego siusiaka, cały czas są pod wodą Zabawki go nie interesują tylko gmera cały czas. Wczoraj zaczął płakać podczas kąpieli, bo chyba za mocno go pociągnął:-( Kiedy to mnie???
Aniachosz - machnij mu badanie moczu - na pewno nie zaszkodzi. Może go swędzi siusiak? Nie sądzę, ale badanie moczu kosztuje niecałe 10 złotych, i warto od czasu do czasu zrobić.
Pyzuncia - coś mnie ominęło bo nie wiem czemu chodzi na rehabilitację? My też chodzimy - Hania była wcześniakiem i miała(ma) problemy z napięciem mięśniowym. Chodzimy w Gdańsku, rehabilitujemy metodą Bobath, ja cały czas jestem obecna przy ćwiczeniach. Sesje trwają około pół godizny-45 minut.
Aga
Pyzuncia - coś mnie ominęło bo nie wiem czemu chodzi na rehabilitację? My też chodzimy - Hania była wcześniakiem i miała(ma) problemy z napięciem mięśniowym. Chodzimy w Gdańsku, rehabilitujemy metodą Bobath, ja cały czas jestem obecna przy ćwiczeniach. Sesje trwają około pół godizny-45 minut.
Aga
Gaal
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 13 Listopad 2006
- Postów
- 2 872
pyzunica- ale się zagotowałam jak napisałaś, co ta stuknięta rehabilitantka wyrabia! jak można robić takie rzeczy na siłę? nie, no mi się to nie mieście w głowie, szok!!!! Bardzo prawdopodobne, że Wojtuś tak mocno to przeżywa, ma lęki może i jest niespokojny przez podejscie takich ludzi jak ta Pani od rehabilitacji .... nie dziwię się, że nie byliście już na ćwiczeniach, ciekawe co powie pediatra ...?powodzenia!
Ewitka
Majowo-lutowa mama
Pyzuncia, a ten rehabilitant to w związku z bioderkami Wojtusia? A baba po prostu nie ma podejścia do dzieci.
A ja wczoraj przy kąpieli przy okazji czyszczenia siusiaka naciągnęłam mu tak, że z jednej strony pękła mu błonka i pokazała się czerwona "bułeczka". Poszła przy tym odrobinka krewki, ale mały ani nie mrugnął. Przemywam mu to teraz rumiankiem, paskudnie to wygląda, bo takie bordowo-czerwone jakby zakrwawione. Co powinnam jeszcze z tym robić? Jeszcze ma z drugiej strony przyrośnięte, ale to pewnie też puści z czasem - mam nadzieję.
A ja wczoraj przy kąpieli przy okazji czyszczenia siusiaka naciągnęłam mu tak, że z jednej strony pękła mu błonka i pokazała się czerwona "bułeczka". Poszła przy tym odrobinka krewki, ale mały ani nie mrugnął. Przemywam mu to teraz rumiankiem, paskudnie to wygląda, bo takie bordowo-czerwone jakby zakrwawione. Co powinnam jeszcze z tym robić? Jeszcze ma z drugiej strony przyrośnięte, ale to pewnie też puści z czasem - mam nadzieję.
wawu23
MamaKacpra
Jak czytam o takich pseudospecjalistach (inaczej się nie da określić tej pani) pracujących z dzieciaczkami, to gorączki dostaję!!
reklama
Słoneczko_Ktosia
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 19 Październik 2007
- Postów
- 1 201
wyjasniamy
w 3 miesiacu pediatra stwierdziła że z Wojtaszkiem cos nie tak bo jak sie brało go za raczki to nie siadał i jak trzymało sie go na raczkach to był sztywny jak struna a jak lezał na brzuszku to robił samolocik (rece i nogi podniesione do góry i opierał sie na brzuszku) no i ze ma asymetrie główki no i ze zacisniete piastki. Wystraszeni pobieglismy do lekarza w ZULU no i on mówi oj oj napiecie miesniowe koniecznie trzeba rehabilitowac. Grzecznie zapisalismy sie na ciwceznia (panstwowo) no i chodzilismy 2 razy w tygodniu po pół godziny no i jeszcze cwiceznia w domu. Rehabilitantka wystraszyła nas ze jak nie bedzie cwiczyc to moze miec problemy z pełzaniem i chodzeniem.
Jakos tak nie dowiezalismy panstwowej słuzbie zdrowia i zapisalismy sie prywatnie do rehabilitanta - polecił go nasz rodzinny pediatra- facet obejrzał Wojtka i piał z zachwytu ze super rozwiniety silny i ach i ech - powiedzielismy co nam powiedzieli w panstwowej, a on ze tylko nas wystraszyli a Wojtek po prostu jest silny i wszystko w swoim czasie dojdzie do siebie - powiedział ze nie widzi potrzeby rehabilitacji.
Chodzilismy jednak na ciwczenia bo mówimy panstwowo nie płacimy to dla zdrowia i rozwoju Wojtaszka wiec czemu nie. Po 2 miesiacu cwiczen poszlismy znowu do lekarza bo miał okreslic czy Wojtek ma jeszcze łazic na cwiczenia- przyjoł nas inny lekarz - badanie polegało na tym ze Pani miała małego na kolankach przekrzywiała wyginała potem posadziła na kozetce (dodam ze była wgnieciona w środku wiec Wojtek siedzaił w dołku) przy nogach Wojtka połozyła chyba przypadkowo notatnik no i Wojtek zamiast siedziec zgioł sie do notatnika robiąc scyzoryk no i pani powiedziała diagnoze - ZWIOTCZENIE MIĘŚNI i zapisała nastepne cwiczenia.
Bardzo sie zdziwiłam jak to najpierw napiecie potem zwiotczenie i mówie tej kobicie zeby jeszcze raz go zbadała a ona na to ze widzi ze mały slobiutki (a całe dnie lezy przeciez na brzuszku z głowa wysoko uniesiona no i jeszcze sam sie przewraca no i kreci sie w kółko) i dla dobra dziecka trzeba chodzic na cwiczenia.
Zaczelismy chodzic na nowa serie cwiczen ale teraz juz były inne bo mały płakał (na poczatku rehabilitacji nie płakał) a potem juz sie darł i dostawał spazmów takich po płaczu (jak cwiczylam w domu płaczu nie było. Na poczatku grudnia Wojtek zaczoł sie wzdrygac nie skojazylismy tego z rehabilitacja tylko z pobytem w szpitalu, przed świetami drgawki sie nasiliły, potem mielismy 2 tygodnie przerwy i mały sie wyciszył i było ok, no a w nowym roku po tygodniu cwiczen (czyli 2 razy kiedy maly wychodził z cwiczen czerwony jak burak bo sie poł godziny darł) Wojtaszek po cwiczeniach wzdrygał sie co chwila i to tak ze chcielismy jechac w sobote do szpitala bo niewiedzielismy co jest. Poszlismy do panstwowego pediatry zeby dała skierowanie do neurologa bo moze cos mu sie stało, ale ze mały sie nie wzdrygnoł u niej ani razu to nie dała i powiedziała zeby sie nie martwic. Po tej wizycie poszlismy znowu na cwiczenia i mały znowu jak galareta- no i dopiero sie zorientowalismy skąd te wzdrygniecie. Poszlismy do pediatry prywatnego opowiedzielismy co i jak - objechał nas jak nie wiem co ze mówil zeby nie isc na cwiczenia- zakazał chodzic i kazał isc na kontrole to rehabilitanta( niestety nie mozemy sie do niego dostac bo odwołał poprzednia wizyte) no i jeszcze kazał ngrac Wojtka jak bedzie sie strasznie wzdrygał to da obejrzec neurologowi.
WIec na cwiczenia nie chodzimy półtora tygodnia no i wzdrygniec prawie nie ma.
Ale jak małego do czegos bardzo zmuszamy to sie wzdryga jak nie wiem co - w poprzednim tygodniu niechciał jesc kolacji i chcielismy dac mu na siłe to zrezygnowalismy po seri wzdrygniec.
Naszym zdaniem mały to ma od wymuszania i chyba stresu.
No i jeszcze Wojtaszek strasznie reaguje na panie z krótkimi czarnymi włosami (jak nasza rehabilitantka)i na nowe miejsca gdzie go rozbieramy.
a i na cwiczenia zapisuja prawie wszystkie dzieci bo maja dotacje unijne i musza miec okreslona liczbe dzieci
Oj ale sie rozpisałam mam nadzieje ze za bardzo nie zagmatwałam
w 3 miesiacu pediatra stwierdziła że z Wojtaszkiem cos nie tak bo jak sie brało go za raczki to nie siadał i jak trzymało sie go na raczkach to był sztywny jak struna a jak lezał na brzuszku to robił samolocik (rece i nogi podniesione do góry i opierał sie na brzuszku) no i ze ma asymetrie główki no i ze zacisniete piastki. Wystraszeni pobieglismy do lekarza w ZULU no i on mówi oj oj napiecie miesniowe koniecznie trzeba rehabilitowac. Grzecznie zapisalismy sie na ciwceznia (panstwowo) no i chodzilismy 2 razy w tygodniu po pół godziny no i jeszcze cwiceznia w domu. Rehabilitantka wystraszyła nas ze jak nie bedzie cwiczyc to moze miec problemy z pełzaniem i chodzeniem.
Jakos tak nie dowiezalismy panstwowej słuzbie zdrowia i zapisalismy sie prywatnie do rehabilitanta - polecił go nasz rodzinny pediatra- facet obejrzał Wojtka i piał z zachwytu ze super rozwiniety silny i ach i ech - powiedzielismy co nam powiedzieli w panstwowej, a on ze tylko nas wystraszyli a Wojtek po prostu jest silny i wszystko w swoim czasie dojdzie do siebie - powiedział ze nie widzi potrzeby rehabilitacji.
Chodzilismy jednak na ciwczenia bo mówimy panstwowo nie płacimy to dla zdrowia i rozwoju Wojtaszka wiec czemu nie. Po 2 miesiacu cwiczen poszlismy znowu do lekarza bo miał okreslic czy Wojtek ma jeszcze łazic na cwiczenia- przyjoł nas inny lekarz - badanie polegało na tym ze Pani miała małego na kolankach przekrzywiała wyginała potem posadziła na kozetce (dodam ze była wgnieciona w środku wiec Wojtek siedzaił w dołku) przy nogach Wojtka połozyła chyba przypadkowo notatnik no i Wojtek zamiast siedziec zgioł sie do notatnika robiąc scyzoryk no i pani powiedziała diagnoze - ZWIOTCZENIE MIĘŚNI i zapisała nastepne cwiczenia.
Bardzo sie zdziwiłam jak to najpierw napiecie potem zwiotczenie i mówie tej kobicie zeby jeszcze raz go zbadała a ona na to ze widzi ze mały slobiutki (a całe dnie lezy przeciez na brzuszku z głowa wysoko uniesiona no i jeszcze sam sie przewraca no i kreci sie w kółko) i dla dobra dziecka trzeba chodzic na cwiczenia.
Zaczelismy chodzic na nowa serie cwiczen ale teraz juz były inne bo mały płakał (na poczatku rehabilitacji nie płakał) a potem juz sie darł i dostawał spazmów takich po płaczu (jak cwiczylam w domu płaczu nie było. Na poczatku grudnia Wojtek zaczoł sie wzdrygac nie skojazylismy tego z rehabilitacja tylko z pobytem w szpitalu, przed świetami drgawki sie nasiliły, potem mielismy 2 tygodnie przerwy i mały sie wyciszył i było ok, no a w nowym roku po tygodniu cwiczen (czyli 2 razy kiedy maly wychodził z cwiczen czerwony jak burak bo sie poł godziny darł) Wojtaszek po cwiczeniach wzdrygał sie co chwila i to tak ze chcielismy jechac w sobote do szpitala bo niewiedzielismy co jest. Poszlismy do panstwowego pediatry zeby dała skierowanie do neurologa bo moze cos mu sie stało, ale ze mały sie nie wzdrygnoł u niej ani razu to nie dała i powiedziała zeby sie nie martwic. Po tej wizycie poszlismy znowu na cwiczenia i mały znowu jak galareta- no i dopiero sie zorientowalismy skąd te wzdrygniecie. Poszlismy do pediatry prywatnego opowiedzielismy co i jak - objechał nas jak nie wiem co ze mówil zeby nie isc na cwiczenia- zakazał chodzic i kazał isc na kontrole to rehabilitanta( niestety nie mozemy sie do niego dostac bo odwołał poprzednia wizyte) no i jeszcze kazał ngrac Wojtka jak bedzie sie strasznie wzdrygał to da obejrzec neurologowi.
WIec na cwiczenia nie chodzimy półtora tygodnia no i wzdrygniec prawie nie ma.
Ale jak małego do czegos bardzo zmuszamy to sie wzdryga jak nie wiem co - w poprzednim tygodniu niechciał jesc kolacji i chcielismy dac mu na siłe to zrezygnowalismy po seri wzdrygniec.
Naszym zdaniem mały to ma od wymuszania i chyba stresu.
No i jeszcze Wojtaszek strasznie reaguje na panie z krótkimi czarnymi włosami (jak nasza rehabilitantka)i na nowe miejsca gdzie go rozbieramy.
a i na cwiczenia zapisuja prawie wszystkie dzieci bo maja dotacje unijne i musza miec okreslona liczbe dzieci
Oj ale sie rozpisałam mam nadzieje ze za bardzo nie zagmatwałam
Podziel się: