Witam Was z rana,
Pachnąca wczoraj byłam u gina pobrał mi cytologię, zrobił USG bo mówiłam, że czuję jajniki po bromergonie i mam moim zdaniem skąpe miesiączki. Okazało się, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Powiedział, że trzon macicy wygląda ładnie, endometrium też, w 6 dniu cyklu 4,4 mm, pęcherzyki wzrastające w jajnikach też widziałam no i ten dominujący. Dostałam skierowanie na powtórzenie badań prolaktyny. Bromergon jeszcze 2 opakowania bo gin mówi, że leczenie nim powinno trwać rok.
Rozmawiałam też na temat tego czy mogę zostać mamą. Pytał o zdanie onkologa i o przebieg mojego leczenia. Konkretnej odpowiedzi jednak nie uzyskałam. Chyba jednak muszę zadecydować sama biorąc pod uwagę zdanie M. Ta decyzja będzie najtrudniejszą w moim życiu. Tak się zastanawiam czy nie zostawić tej decyzji Panu Bogu czyli odpuścić wszystko liczenie dni, mierzenie temperatury, testy owulacyjne, itp. leczenie bromergonem doprowadzić do końca i jak to się mówi co będzie to będzie. Wydaje mi się też, że potrzebuję jeszcze "chwilę" na regenerację psychiki. Mój M też chyba tego potrzebuje 3 dni temu mówił, że musimy mieć dzidziusia, a wczoraj, że nie. Więc widzę, że też nie jest chyba gotowy po ostatnich przeżyciach.
Fizycznie czuję się już całkiem dobrze i funkcjonuję w miarę normalnie.
Pozdrawiam gorąco.
Pachnąca wczoraj byłam u gina pobrał mi cytologię, zrobił USG bo mówiłam, że czuję jajniki po bromergonie i mam moim zdaniem skąpe miesiączki. Okazało się, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Powiedział, że trzon macicy wygląda ładnie, endometrium też, w 6 dniu cyklu 4,4 mm, pęcherzyki wzrastające w jajnikach też widziałam no i ten dominujący. Dostałam skierowanie na powtórzenie badań prolaktyny. Bromergon jeszcze 2 opakowania bo gin mówi, że leczenie nim powinno trwać rok.
Rozmawiałam też na temat tego czy mogę zostać mamą. Pytał o zdanie onkologa i o przebieg mojego leczenia. Konkretnej odpowiedzi jednak nie uzyskałam. Chyba jednak muszę zadecydować sama biorąc pod uwagę zdanie M. Ta decyzja będzie najtrudniejszą w moim życiu. Tak się zastanawiam czy nie zostawić tej decyzji Panu Bogu czyli odpuścić wszystko liczenie dni, mierzenie temperatury, testy owulacyjne, itp. leczenie bromergonem doprowadzić do końca i jak to się mówi co będzie to będzie. Wydaje mi się też, że potrzebuję jeszcze "chwilę" na regenerację psychiki. Mój M też chyba tego potrzebuje 3 dni temu mówił, że musimy mieć dzidziusia, a wczoraj, że nie. Więc widzę, że też nie jest chyba gotowy po ostatnich przeżyciach.
Fizycznie czuję się już całkiem dobrze i funkcjonuję w miarę normalnie.
Pozdrawiam gorąco.