reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Ciężarówki z nerwicą

Cześć dziewczyny jestem totalną świeżynką na tym forum i wogole w temacie nerwicy czy depresji. Moja historia z nerwicą rozpoczęła się jakieś prawie 2 lata temu po przebytym covidzie. Nagle zaczęłam czuć tak silna nerwicę że nie potrafiłam z tym żyć. Nie umiałam wysiedzieć w miejscu ciągle dręczyła mnie taka myśl że nie wytrzymam że jakbym zaraz miała wybuchnąć. Pojawiały się lęki bałam się sama wejść do łazienki chciałam szybko wejść zrobić swoje i uciekać, bałam się jeździć samochodem byłam jak w amoku świat wydawał się nierealny....zgłosiłam się do psychiatry który przepisał mi Rexetin (paroksetynę) i Lamitrin w najmniejszych dawkach i powiem wam dziewczyny jakby ręką odjął po jakiś 2 tygodniach nagle poczułam że nagle nie ciśnie mnie tak w głowie że mogę wysiedzieć normalnie uspokoiłam się i uznałam to za cud. Po miesiącu wróciłam do pracy życie wróciło do normy. Po jakimś roku brania tych leków może nawet nie całym roku sama zdecydowałam odłożyć leki bez konsultacji z lekarzem nie wiedziałam że jest coś jak efekt odstawieniu bo nigdy wcześniej nie brałam podobnym leków. Czułam się dobrze więc odstawiłam te leki z dnia na dzień. Nie było żadnych efektów odstawiennych aż do teraz kiedy zaszłam w 2 ciążę. Zaczęło się od nagłych spadków nastroju ucisk w gardle miałam jakąś infekcje albo refluks piekło mnie strasznie w przełyku przez tydzień ubzdurałam sobie w głowie że teraz cały czas tak będzie bo jestem w ciąży i nie mogę nic brać. Pierwszą ciążę przeżyłam bez żadnych leków ale mimo to leżałam 1.5 miesiąca na patologii ciąży. I zaczęły się myśli że nie dam rady tak jakbym wpadała w czarną otchłań i nie mogła się z niej wydostać. Nie dawałam rady w pracy z tymi napadami lęku więc poszłam na L4 w końcu miałam prawo do tego byłam w 3 miesiącu ciąży. Nie miałam nigdy żadnego kołatania serca ale po jakimś czasie zaczęło mi się coś dziać w żołądku jakby ucisk i przelewanie i to zaczęło mnie budzić w nocy . Budziłam się o 1,2 w nocy zaczęły się dziwne uczucie niepokoju i lęk że muszę córkę wyszykować do przedszkola i jak dam radę i tak większość nocy już nie przesypiałam normalnie teraz z żołądkiem jest okey ale weszło mi jakby w nogi jakby jakąś energia czy nerwy które już mi nie pozwalały zasnąć i cały czas czuję tam już tak od 5 rano że mnie już to męczy i tak leżę na tym łóżku i wyczekuje aż dobije 7 i wstaje żeby ogarnąć córkę do przedszkola (3lata). Dodam że jak się to wszystko zaczęło byłam gdzieś w 9-10 tygodniu ciąży. Pojechałam do mojego psychiatry i niestety powiedział że może mi tylko przepisać relanium 2 mg że to jest bezpieczny lek i mogę go brać bo w szpitalach go podają ciężarnym. Strasznie się czułam więc brałam na początku tylko rano i wieczorem ale nic mi to nie pomagało w pozbyciu się lęków samopoczucie stawało się coraz gorsze może nie miałam już tych napadów takich jakbym wpadała w otchłań i trochę mnie uspakajał nasennie też nie działa super wybudzałam się codziennie o 1 albo 2 nieraz dopiero w nocy brałam jak się wybudzałam. Lęki mnie nie opuściły. Pisałam z lekarzem smsy ale on nie chciał mi nic innego przepisać. Postanowiłam że będę szukała pomocy gdzie indziej poszłam do innego psychiatry i tam dowiedziałam się że są jednak jakieś leki antydepresyjne bezpieczne w ciąży przepisał mi Setaloft sartralinę. Na początku było mi ciężko różnie się czułam głównie miałam dolegliwości w głowie dziwne uczucie w głowie bóle głowy zawroty i niepokój ale nastrój i nastawienie się nie zmienia ciągle leżę w łóżku nic nie robię na nic nie mam werwy ani ochoty. Mieszkamy z rodzicami mamy swoje mieszkanie na górze. Mama pomaga mi jak może ja nawet nie gotuje ani nie sprzątam leżę tylko i jak wracam z córką z przedszkola to staram się nią zająć do czasu jak mąż wróci z pracy. Wieczorami jest jakby lepiej. Cała rodzina martwi się o mój stan ja martwię się o dzieciątko żeby urodziło się zdrowe mimo tych leków. Chciałabym poczuć się lepiej wkoncu żeby opuściła mnie ta niemoc i żeby weszło życie we mnie zaczęło mi się coś chcieć na razie nawet nie zmuszam się bo większość rzeczy robi za mnie mąż w domu. Jestem jakby obca we własnym mieszkaniu które tak bardzo kocham krzątam się i miotam bo nie wiem co z sobą zrobić. Na nic nie mam ochoty tylko czytam fora o nerwicy i o lekach które biorę i czekam na poprawę. To już 4 tydzień jak biorę Setaloft 1 tydzień połowę tabletki a pozostałe całą tabletkę spanie trochę lepsze ale bez szału no i Relanium też biorę dalej. Co wy o tym myślicie ? Może to nie jest lek dla mnie skoro zero poprawy nie czuję? Jestem jak warzywo trochę i wegetuje z dnia na dzień czekam aż wejdzie wkoncu jakąś ochota na cokolwiek. Zawsze byłam zorganizowana wszystko było na swoim miejscu byłam energiczną osobą a teraz mam wrażenie że wszystko gdzieś uleciało. Aktualnie 4 miesiąc ciąży na pierwszych badaniach prenatalnych było wszystko ok ale wtedy jeszcze nie brałam tyle leków. Ginekolog mi zezwolił na te leki a psychiatra na kontroli powiedział żeby poczekać jeszcze 2 tygodnie i zwiększył dawkę do 1.5 tabletki ale powiedział że jak będę się się źle czuła to żebym wróciła do całej i po 3 dniach tak zrobiłam bo miałam taką głowę jak nie swoją. Cały czas z tyłu głowy ta myśl jak ja to wytrzymam jak dam rady ? Co myślicie dziewczyny co robić dalej czekać? Dodam jeszcze że biorę też hormon na tarczycę bo choruję na Hashimoto.
moze chcialabys sie wyciszyc podczas sesji relaksacyjnych? Mozemy porozmawiac o twoich lękach i moge dokaldnie pod nie stworzyć dla Ciebie relaksacjie.

Tez mam nerwice, wiec co nieco znam temat..

Trzymaj sie!
 
reklama
Hej. Czy jest tu jeszcze ktoś? Jestem w 37 tygodniu ciąży, niestety mam nawrót nerwicy lękowej. W pierwszym trymestrze odstawiłam parogen i czułam się świetnie. Niestety około 34 tygodnia objawy nerwicowe wróciły, jestem tym załamana bo myślałam, że mam to za sobą. Wczoraj byłam u psychiatry i przepisał mi setaloft 50mg. Przez 5 -7 dni mam brać pół tabletki a następnie przejść na całą. Z czasem mogę też zwiększyć dawkę do 100mg na dobę. Psychiatra twierdzi, że jest to bezpieczny lek w ciąży i będę mogła karmić piersią. Pomimo tych zapewnień odczuwam niepokój, boję się zaszkodzić małej. Wczoraj wzięłam pół tabletki i nie spałam całą noc. Nie wiem czy to za sprawą leku czy wkręty w głowie.
 
Cześć dziewczyny jestem totalną świeżynką na tym forum i wogole w temacie nerwicy czy depresji. Moja historia z nerwicą rozpoczęła się jakieś prawie 2 lata temu po przebytym covidzie. Nagle zaczęłam czuć tak silna nerwicę że nie potrafiłam z tym żyć. Nie umiałam wysiedzieć w miejscu ciągle dręczyła mnie taka myśl że nie wytrzymam że jakbym zaraz miała wybuchnąć. Pojawiały się lęki bałam się sama wejść do łazienki chciałam szybko wejść zrobić swoje i uciekać, bałam się jeździć samochodem byłam jak w amoku świat wydawał się nierealny....zgłosiłam się do psychiatry który przepisał mi Rexetin (paroksetynę) i Lamitrin w najmniejszych dawkach i powiem wam dziewczyny jakby ręką odjął po jakiś 2 tygodniach nagle poczułam że nagle nie ciśnie mnie tak w głowie że mogę wysiedzieć normalnie uspokoiłam się i uznałam to za cud. Po miesiącu wróciłam do pracy życie wróciło do normy. Po jakimś roku brania tych leków może nawet nie całym roku sama zdecydowałam odłożyć leki bez konsultacji z lekarzem nie wiedziałam że jest coś jak efekt odstawieniu bo nigdy wcześniej nie brałam podobnym leków. Czułam się dobrze więc odstawiłam te leki z dnia na dzień. Nie było żadnych efektów odstawiennych aż do teraz kiedy zaszłam w 2 ciążę. Zaczęło się od nagłych spadków nastroju ucisk w gardle miałam jakąś infekcje albo refluks piekło mnie strasznie w przełyku przez tydzień ubzdurałam sobie w głowie że teraz cały czas tak będzie bo jestem w ciąży i nie mogę nic brać. Pierwszą ciążę przeżyłam bez żadnych leków ale mimo to leżałam 1.5 miesiąca na patologii ciąży. I zaczęły się myśli że nie dam rady tak jakbym wpadała w czarną otchłań i nie mogła się z niej wydostać. Nie dawałam rady w pracy z tymi napadami lęku więc poszłam na L4 w końcu miałam prawo do tego byłam w 3 miesiącu ciąży. Nie miałam nigdy żadnego kołatania serca ale po jakimś czasie zaczęło mi się coś dziać w żołądku jakby ucisk i przelewanie i to zaczęło mnie budzić w nocy . Budziłam się o 1,2 w nocy zaczęły się dziwne uczucie niepokoju i lęk że muszę córkę wyszykować do przedszkola i jak dam radę i tak większość nocy już nie przesypiałam normalnie teraz z żołądkiem jest okey ale weszło mi jakby w nogi jakby jakąś energia czy nerwy które już mi nie pozwalały zasnąć i cały czas czuję tam już tak od 5 rano że mnie już to męczy i tak leżę na tym łóżku i wyczekuje aż dobije 7 i wstaje żeby ogarnąć córkę do przedszkola (3lata). Dodam że jak się to wszystko zaczęło byłam gdzieś w 9-10 tygodniu ciąży. Pojechałam do mojego psychiatry i niestety powiedział że może mi tylko przepisać relanium 2 mg że to jest bezpieczny lek i mogę go brać bo w szpitalach go podają ciężarnym. Strasznie się czułam więc brałam na początku tylko rano i wieczorem ale nic mi to nie pomagało w pozbyciu się lęków samopoczucie stawało się coraz gorsze może nie miałam już tych napadów takich jakbym wpadała w otchłań i trochę mnie uspakajał nasennie też nie działa super wybudzałam się codziennie o 1 albo 2 nieraz dopiero w nocy brałam jak się wybudzałam. Lęki mnie nie opuściły. Pisałam z lekarzem smsy ale on nie chciał mi nic innego przepisać. Postanowiłam że będę szukała pomocy gdzie indziej poszłam do innego psychiatry i tam dowiedziałam się że są jednak jakieś leki antydepresyjne bezpieczne w ciąży przepisał mi Setaloft sartralinę. Na początku było mi ciężko różnie się czułam głównie miałam dolegliwości w głowie dziwne uczucie w głowie bóle głowy zawroty i niepokój ale nastrój i nastawienie się nie zmienia ciągle leżę w łóżku nic nie robię na nic nie mam werwy ani ochoty. Mieszkamy z rodzicami mamy swoje mieszkanie na górze. Mama pomaga mi jak może ja nawet nie gotuje ani nie sprzątam leżę tylko i jak wracam z córką z przedszkola to staram się nią zająć do czasu jak mąż wróci z pracy. Wieczorami jest jakby lepiej. Cała rodzina martwi się o mój stan ja martwię się o dzieciątko żeby urodziło się zdrowe mimo tych leków. Chciałabym poczuć się lepiej wkoncu żeby opuściła mnie ta niemoc i żeby weszło życie we mnie zaczęło mi się coś chcieć na razie nawet nie zmuszam się bo większość rzeczy robi za mnie mąż w domu. Jestem jakby obca we własnym mieszkaniu które tak bardzo kocham krzątam się i miotam bo nie wiem co z sobą zrobić. Na nic nie mam ochoty tylko czytam fora o nerwicy i o lekach które biorę i czekam na poprawę. To już 4 tydzień jak biorę Setaloft 1 tydzień połowę tabletki a pozostałe całą tabletkę spanie trochę lepsze ale bez szału no i Relanium też biorę dalej. Co wy o tym myślicie ? Może to nie jest lek dla mnie skoro zero poprawy nie czuję? Jestem jak warzywo trochę i wegetuje z dnia na dzień czekam aż wejdzie wkoncu jakąś ochota na cokolwiek. Zawsze byłam zorganizowana wszystko było na swoim miejscu byłam energiczną osobą a teraz mam wrażenie że wszystko gdzieś uleciało. Aktualnie 4 miesiąc ciąży na pierwszych badaniach prenatalnych było wszystko ok ale wtedy jeszcze nie brałam tyle leków. Ginekolog mi zezwolił na te leki a psychiatra na kontroli powiedział żeby poczekać jeszcze 2 tygodnie i zwiększył dawkę do 1.5 tabletki ale powiedział że jak będę się się źle czuła to żebym wróciła do całej i po 3 dniach tak zrobiłam bo miałam taką głowę jak nie swoją. Cały czas z tyłu głowy ta myśl jak ja to wytrzymam jak dam rady ? Co myślicie dziewczyny co robić dalej czekać? Dodam jeszcze że biorę też hormon na tarczycę bo choruję na Hashimoto.
Jaką dawkę Setaloftu bierzesz? Czy jest już jakaś poprawa?
 
Cześć dziewczyny jestem totalną świeżynką na tym forum i wogole w temacie nerwicy czy depresji. Moja historia z nerwicą rozpoczęła się jakieś prawie 2 lata temu po przebytym covidzie. Nagle zaczęłam czuć tak silna nerwicę że nie potrafiłam z tym żyć. Nie umiałam wysiedzieć w miejscu ciągle dręczyła mnie taka myśl że nie wytrzymam że jakbym zaraz miała wybuchnąć. Pojawiały się lęki bałam się sama wejść do łazienki chciałam szybko wejść zrobić swoje i uciekać, bałam się jeździć samochodem byłam jak w amoku świat wydawał się nierealny....zgłosiłam się do psychiatry który przepisał mi Rexetin (paroksetynę) i Lamitrin w najmniejszych dawkach i powiem wam dziewczyny jakby ręką odjął po jakiś 2 tygodniach nagle poczułam że nagle nie ciśnie mnie tak w głowie że mogę wysiedzieć normalnie uspokoiłam się i uznałam to za cud. Po miesiącu wróciłam do pracy życie wróciło do normy. Po jakimś roku brania tych leków może nawet nie całym roku sama zdecydowałam odłożyć leki bez konsultacji z lekarzem nie wiedziałam że jest coś jak efekt odstawieniu bo nigdy wcześniej nie brałam podobnym leków. Czułam się dobrze więc odstawiłam te leki z dnia na dzień. Nie było żadnych efektów odstawiennych aż do teraz kiedy zaszłam w 2 ciążę. Zaczęło się od nagłych spadków nastroju ucisk w gardle miałam jakąś infekcje albo refluks piekło mnie strasznie w przełyku przez tydzień ubzdurałam sobie w głowie że teraz cały czas tak będzie bo jestem w ciąży i nie mogę nic brać. Pierwszą ciążę przeżyłam bez żadnych leków ale mimo to leżałam 1.5 miesiąca na patologii ciąży. I zaczęły się myśli że nie dam rady tak jakbym wpadała w czarną otchłań i nie mogła się z niej wydostać. Nie dawałam rady w pracy z tymi napadami lęku więc poszłam na L4 w końcu miałam prawo do tego byłam w 3 miesiącu ciąży. Nie miałam nigdy żadnego kołatania serca ale po jakimś czasie zaczęło mi się coś dziać w żołądku jakby ucisk i przelewanie i to zaczęło mnie budzić w nocy . Budziłam się o 1,2 w nocy zaczęły się dziwne uczucie niepokoju i lęk że muszę córkę wyszykować do przedszkola i jak dam radę i tak większość nocy już nie przesypiałam normalnie teraz z żołądkiem jest okey ale weszło mi jakby w nogi jakby jakąś energia czy nerwy które już mi nie pozwalały zasnąć i cały czas czuję tam już tak od 5 rano że mnie już to męczy i tak leżę na tym łóżku i wyczekuje aż dobije 7 i wstaje żeby ogarnąć córkę do przedszkola (3lata). Dodam że jak się to wszystko zaczęło byłam gdzieś w 9-10 tygodniu ciąży. Pojechałam do mojego psychiatry i niestety powiedział że może mi tylko przepisać relanium 2 mg że to jest bezpieczny lek i mogę go brać bo w szpitalach go podają ciężarnym. Strasznie się czułam więc brałam na początku tylko rano i wieczorem ale nic mi to nie pomagało w pozbyciu się lęków samopoczucie stawało się coraz gorsze może nie miałam już tych napadów takich jakbym wpadała w otchłań i trochę mnie uspakajał nasennie też nie działa super wybudzałam się codziennie o 1 albo 2 nieraz dopiero w nocy brałam jak się wybudzałam. Lęki mnie nie opuściły. Pisałam z lekarzem smsy ale on nie chciał mi nic innego przepisać. Postanowiłam że będę szukała pomocy gdzie indziej poszłam do innego psychiatry i tam dowiedziałam się że są jednak jakieś leki antydepresyjne bezpieczne w ciąży przepisał mi Setaloft sartralinę. Na początku było mi ciężko różnie się czułam głównie miałam dolegliwości w głowie dziwne uczucie w głowie bóle głowy zawroty i niepokój ale nastrój i nastawienie się nie zmienia ciągle leżę w łóżku nic nie robię na nic nie mam werwy ani ochoty. Mieszkamy z rodzicami mamy swoje mieszkanie na górze. Mama pomaga mi jak może ja nawet nie gotuje ani nie sprzątam leżę tylko i jak wracam z córką z przedszkola to staram się nią zająć do czasu jak mąż wróci z pracy. Wieczorami jest jakby lepiej. Cała rodzina martwi się o mój stan ja martwię się o dzieciątko żeby urodziło się zdrowe mimo tych leków. Chciałabym poczuć się lepiej wkoncu żeby opuściła mnie ta niemoc i żeby weszło życie we mnie zaczęło mi się coś chcieć na razie nawet nie zmuszam się bo większość rzeczy robi za mnie mąż w domu. Jestem jakby obca we własnym mieszkaniu które tak bardzo kocham krzątam się i miotam bo nie wiem co z sobą zrobić. Na nic nie mam ochoty tylko czytam fora o nerwicy i o lekach które biorę i czekam na poprawę. To już 4 tydzień jak biorę Setaloft 1 tydzień połowę tabletki a pozostałe całą tabletkę spanie trochę lepsze ale bez szału no i Relanium też biorę dalej. Co wy o tym myślicie ? Może to nie jest lek dla mnie skoro zero poprawy nie czuję? Jestem jak warzywo trochę i wegetuje z dnia na dzień czekam aż wejdzie wkoncu jakąś ochota na cokolwiek. Zawsze byłam zorganizowana wszystko było na swoim miejscu byłam energiczną osobą a teraz mam wrażenie że wszystko gdzieś uleciało. Aktualnie 4 miesiąc ciąży na pierwszych badaniach prenatalnych było wszystko ok ale wtedy jeszcze nie brałam tyle leków. Ginekolog mi zezwolił na te leki a psychiatra na kontroli powiedział żeby poczekać jeszcze 2 tygodnie i zwiększył dawkę do 1.5 tabletki ale powiedział że jak będę się się źle czuła to żebym wróciła do całej i po 3 dniach tak zrobiłam bo miałam taką głowę jak nie swoją. Cały czas z tyłu głowy ta myśl jak ja to wytrzymam jak dam rady ? Co myślicie dziewczyny co robić dalej czekać? Dodam jeszcze że biorę też hormon na tarczycę bo choruję na Hashimoto.
Podobno tarczyca też lubi wywoływać stany depresyjne i nerwicowe, nie znam się.
Może to nie jest remedium na Twoje dolegliwości, ale badałaś poziom wit D?
Moja kuzynka po 2 ciazy miala kołatania serca, nagle jej sie robiło słabo, mowila, ze w ogole ma dola, do tego nadczynność tarczycy. Lekarz jej zalecil 5 tys mj wit D.
Z tego co wiem przeszłam covid 3 x. Ja zawsze byłam nerwowy nerwus. Presja rodziny bo ja zawsze musiałam byc najlepsza., idealna, dama z klasą XD hahahaa.... Ta.... i nacisk po zdanym prawku sprawil, ze radosc z jazdy samochodem szybko zamieniła sie w amaksofobie. W dziecinstwie byla lekka hafefobia. Jednym slowem jak ktos mnie dotknal to bylo dla mnie tak obrzydliwe, ze az musialam sie podrapac, jakbym sie otrzasala z pajaka. No i od 9/10 rz bezimienna upierdliwa, jak wrzód na dupie mizofonia. Do nie dawna myslalam, ze jestem jedynym popiepszem na swiecie, ktory ma ochote zamordowac kogos bo mlaszcze :p... Chwala wynalazcy stoperów i internetowi bo wiem, ze nie jestem sama. Haha a mniej mizofonie i noworodka w domu do ktorego wszyscy Ci cmokaja XD no jasny Ch... :p
Niby drobne dziwactwa, nie utrudniały mi specjalnie życia no ale zawsze sobie byly bagatelizowane.
Po 1 ciazy te wszyskie drobne drażniące pierdółki dorpowadzily do przeciazenia mojego ukladu nerwowego i pojawily sie ostre stany lekowe. Dokladnie tak jak opisujesz... Moje napady lękowe skumulowały się glownie w postaci ostrej hipochondrii prowadzacej pomalu ku depresji. Kazda zgaga, biegunka, bol zeba, ręki, krawienie z nosa to byl od razu rak i koniec. Nawet sobie wybieralam chemie, zeby wlosow nie stracic, a mam ich burze. Tak, czy siak w koncu pomyslalam, ze jak mam codziennie myslec, ze boje sie umrzec to takie zycie nie ma sensu. Postanowilam isc do psychiatry.
Nie bylam z tym u specjalisty. Akurat zainspirowala mnie historia mojej kuzynki i pomyslalam, ze daje sobie ostatnia. Zaczelam suplementacje wit D, ktorej nigdy nie bralam nawet cala ciaze, kwasow DHA i EPA, bo w ciazy bralam male dawki, magnez i nagle zaczelo mnie to wszytsko puszczac. Pozniej jak skonczylam jedna suplementacje do wdrozylam B xompex z naciskiem na B12 i probiotykoterapie bo kto by pomyslal ze rozchwiana flora jelitowa tez ma wplyw na psychike i nic mi nie dolega. Cokolwiek sie stalo z moim ukladem nerwowym po ciazy i covidzie cofnelo sie, wlacznie ze wczesniej nabytymi zmianami. Pozostala mi tylko mizofonia, ale tez nie taka mocna jak kiedys, ze ktos przy mnie westchac nie mogl, bo juz marzylam zeby go czyms walnac :p
Moj ex tez mial stany lękowe. Znajac swoja historie powiedzialam mu, a wez sobie zbadaj wit d. Tez mial jazde jak ja na raki wszedzie. I wyszlo mu ze ma tylko 10.
 
Podobno tarczyca też lubi wywoływać stany depresyjne i nerwicowe, nie znam się.
Może to nie jest remedium na Twoje dolegliwości, ale badałaś poziom wit D?
Moja kuzynka po 2 ciazy miala kołatania serca, nagle jej sie robiło słabo, mowila, ze w ogole ma dola, do tego nadczynność tarczycy. Lekarz jej zalecil 5 tys mj wit D.
Z tego co wiem przeszłam covid 3 x. Ja zawsze byłam nerwowy nerwus. Presja rodziny bo ja zawsze musiałam byc najlepsza., idealna, dama z klasą XD hahahaa.... Ta.... i nacisk po zdanym prawku sprawil, ze radosc z jazdy samochodem szybko zamieniła sie w amaksofobie. W dziecinstwie byla lekka hafefobia. Jednym slowem jak ktos mnie dotknal to bylo dla mnie tak obrzydliwe, ze az musialam sie podrapac, jakbym sie otrzasala z pajaka. No i od 9/10 rz bezimienna upierdliwa, jak wrzód na dupie mizofonia. Do nie dawna myslalam, ze jestem jedynym popiepszem na swiecie, ktory ma ochote zamordowac kogos bo mlaszcze :p... Chwala wynalazcy stoperów i internetowi bo wiem, ze nie jestem sama. Haha a mniej mizofonie i noworodka w domu do ktorego wszyscy Ci cmokaja XD no jasny Ch... :p
Niby drobne dziwactwa, nie utrudniały mi specjalnie życia no ale zawsze sobie byly bagatelizowane.
Po 1 ciazy te wszyskie drobne drażniące pierdółki dorpowadzily do przeciazenia mojego ukladu nerwowego i pojawily sie ostre stany lekowe. Dokladnie tak jak opisujesz... Moje napady lękowe skumulowały się glownie w postaci ostrej hipochondrii prowadzacej pomalu ku depresji. Kazda zgaga, biegunka, bol zeba, ręki, krawienie z nosa to byl od razu rak i koniec. Nawet sobie wybieralam chemie, zeby wlosow nie stracic, a mam ich burze. Tak, czy siak w koncu pomyslalam, ze jak mam codziennie myslec, ze boje sie umrzec to takie zycie nie ma sensu. Postanowilam isc do psychiatry.
Nie bylam z tym u specjalisty. Akurat zainspirowala mnie historia mojej kuzynki i pomyslalam, ze daje sobie ostatnia. Zaczelam suplementacje wit D, ktorej nigdy nie bralam nawet cala ciaze, kwasow DHA i EPA, bo w ciazy bralam male dawki, magnez i nagle zaczelo mnie to wszytsko puszczac. Pozniej jak skonczylam jedna suplementacje do wdrozylam B xompex z naciskiem na B12 i probiotykoterapie bo kto by pomyslal ze rozchwiana flora jelitowa tez ma wplyw na psychike i nic mi nie dolega. Cokolwiek sie stalo z moim ukladem nerwowym po ciazy i covidzie cofnelo sie, wlacznie ze wczesniej nabytymi zmianami. Pozostala mi tylko mizofonia, ale tez nie taka mocna jak kiedys, ze ktos przy mnie westchac nie mogl, bo juz marzylam zeby go czyms walnac :p
Moj ex tez mial stany lękowe. Znajac swoja historie powiedzialam mu, a wez sobie zbadaj wit d. Tez mial jazde jak ja na raki wszedzie. I wyszlo mu ze ma tylko 10.
Oooo ciekawe z tą witaminą D3. Zawsze warto spróbować...
 
Oooo ciekawe z tą witaminą D3. Zawsze warto spróbować...
Mnie akurat suplementacja, ruch, spacery, lekkie ćwiczenia, który nawet największy leniwiec zrobi, ograniczenie słodyczy i syfiastego żarcia i własnie witamina D naprawdę wyciągnęły. Mój stan po pierwszej ciąży był fatalny. Nic tylko zarywanie nocy, rwanie włosów z głowy i aż mroczki przed oczami z przerażenia. Po miesiącu już funkcjonowałam normalnie, po roku to już odległe wspomnienie. Od 2 lat mój stan psychiczny jest stabilny. Czuję się dużo lepiej niż przez większość swojego życia pomimo zarwanych nocy przez dzieci i ogromnego stresu, jaki one generują :)
 
Cześć, jestem tu nowa :) obecnie 15 tc i tak na prawdę prawie od początku ciąży lęki. Borykam się z tym od dzieciństwa, co prawda nie zostało to nigdy zdiagnozowane przez psychiatrę, zawsze starałam się radzić sobie z tym sama, z różnym skutkiem.
W ciąży potrafię sobie wkręcić różne rzeczy. Np to że zarażę się toksoplazmoza, cytomegalia (nigdy nie przechodziłam). Ostatnio boję się o cukrzycę. Całe szczęście, że są badania którymi można to sprawdzić, bo chyba bym zwariowała. Dochodzi też strach o zdrowie męża. Doszło do tego że umówiłam go na rezonans magnetyczny głowy po tym gdy kilka razy zabolała go głowa. Mam takie czarne myśli, że zostanę sama z dzieckiem...
 
Cześć, jestem tu nowa :) obecnie 15 tc i tak na prawdę prawie od początku ciąży lęki. Borykam się z tym od dzieciństwa, co prawda nie zostało to nigdy zdiagnozowane przez psychiatrę, zawsze starałam się radzić sobie z tym sama, z różnym skutkiem.
W ciąży potrafię sobie wkręcić różne rzeczy. Np to że zarażę się toksoplazmoza, cytomegalia (nigdy nie przechodziłam). Ostatnio boję się o cukrzycę. Całe szczęście, że są badania którymi można to sprawdzić, bo chyba bym zwariowała. Dochodzi też strach o zdrowie męża. Doszło do tego że umówiłam go na rezonans magnetyczny głowy po tym gdy kilka razy zabolała go głowa. Mam takie czarne myśli, że zostanę sama z dzieckiem...
Hej! Co bierzesz i jakie dawki? 😁

Na pewno pomoże Ci rozmowa z psychologiem lub terapeutą. Nie męcz się tylko skorzystaj 😘
 
reklama
Hej dziewczyny. Jestem tu ?upewnię nowa. Na nerwica natręctw choruję od ponad 20 lat. Pierwszą ciążę przeszłam wzorcowo choć na minimalnej dawce seryraliny. Teraz mam problemy z bezsennością. Mam pytanie. Czy któraś z Was brała doraźnie na sen zolpIdem i w którym tygodniu ciąży?
 
Do góry