moze chcialabys sie wyciszyc podczas sesji relaksacyjnych? Mozemy porozmawiac o twoich lękach i moge dokaldnie pod nie stworzyć dla Ciebie relaksacjie.Cześć dziewczyny jestem totalną świeżynką na tym forum i wogole w temacie nerwicy czy depresji. Moja historia z nerwicą rozpoczęła się jakieś prawie 2 lata temu po przebytym covidzie. Nagle zaczęłam czuć tak silna nerwicę że nie potrafiłam z tym żyć. Nie umiałam wysiedzieć w miejscu ciągle dręczyła mnie taka myśl że nie wytrzymam że jakbym zaraz miała wybuchnąć. Pojawiały się lęki bałam się sama wejść do łazienki chciałam szybko wejść zrobić swoje i uciekać, bałam się jeździć samochodem byłam jak w amoku świat wydawał się nierealny....zgłosiłam się do psychiatry który przepisał mi Rexetin (paroksetynę) i Lamitrin w najmniejszych dawkach i powiem wam dziewczyny jakby ręką odjął po jakiś 2 tygodniach nagle poczułam że nagle nie ciśnie mnie tak w głowie że mogę wysiedzieć normalnie uspokoiłam się i uznałam to za cud. Po miesiącu wróciłam do pracy życie wróciło do normy. Po jakimś roku brania tych leków może nawet nie całym roku sama zdecydowałam odłożyć leki bez konsultacji z lekarzem nie wiedziałam że jest coś jak efekt odstawieniu bo nigdy wcześniej nie brałam podobnym leków. Czułam się dobrze więc odstawiłam te leki z dnia na dzień. Nie było żadnych efektów odstawiennych aż do teraz kiedy zaszłam w 2 ciążę. Zaczęło się od nagłych spadków nastroju ucisk w gardle miałam jakąś infekcje albo refluks piekło mnie strasznie w przełyku przez tydzień ubzdurałam sobie w głowie że teraz cały czas tak będzie bo jestem w ciąży i nie mogę nic brać. Pierwszą ciążę przeżyłam bez żadnych leków ale mimo to leżałam 1.5 miesiąca na patologii ciąży. I zaczęły się myśli że nie dam rady tak jakbym wpadała w czarną otchłań i nie mogła się z niej wydostać. Nie dawałam rady w pracy z tymi napadami lęku więc poszłam na L4 w końcu miałam prawo do tego byłam w 3 miesiącu ciąży. Nie miałam nigdy żadnego kołatania serca ale po jakimś czasie zaczęło mi się coś dziać w żołądku jakby ucisk i przelewanie i to zaczęło mnie budzić w nocy . Budziłam się o 1,2 w nocy zaczęły się dziwne uczucie niepokoju i lęk że muszę córkę wyszykować do przedszkola i jak dam radę i tak większość nocy już nie przesypiałam normalnie teraz z żołądkiem jest okey ale weszło mi jakby w nogi jakby jakąś energia czy nerwy które już mi nie pozwalały zasnąć i cały czas czuję tam już tak od 5 rano że mnie już to męczy i tak leżę na tym łóżku i wyczekuje aż dobije 7 i wstaje żeby ogarnąć córkę do przedszkola (3lata). Dodam że jak się to wszystko zaczęło byłam gdzieś w 9-10 tygodniu ciąży. Pojechałam do mojego psychiatry i niestety powiedział że może mi tylko przepisać relanium 2 mg że to jest bezpieczny lek i mogę go brać bo w szpitalach go podają ciężarnym. Strasznie się czułam więc brałam na początku tylko rano i wieczorem ale nic mi to nie pomagało w pozbyciu się lęków samopoczucie stawało się coraz gorsze może nie miałam już tych napadów takich jakbym wpadała w otchłań i trochę mnie uspakajał nasennie też nie działa super wybudzałam się codziennie o 1 albo 2 nieraz dopiero w nocy brałam jak się wybudzałam. Lęki mnie nie opuściły. Pisałam z lekarzem smsy ale on nie chciał mi nic innego przepisać. Postanowiłam że będę szukała pomocy gdzie indziej poszłam do innego psychiatry i tam dowiedziałam się że są jednak jakieś leki antydepresyjne bezpieczne w ciąży przepisał mi Setaloft sartralinę. Na początku było mi ciężko różnie się czułam głównie miałam dolegliwości w głowie dziwne uczucie w głowie bóle głowy zawroty i niepokój ale nastrój i nastawienie się nie zmienia ciągle leżę w łóżku nic nie robię na nic nie mam werwy ani ochoty. Mieszkamy z rodzicami mamy swoje mieszkanie na górze. Mama pomaga mi jak może ja nawet nie gotuje ani nie sprzątam leżę tylko i jak wracam z córką z przedszkola to staram się nią zająć do czasu jak mąż wróci z pracy. Wieczorami jest jakby lepiej. Cała rodzina martwi się o mój stan ja martwię się o dzieciątko żeby urodziło się zdrowe mimo tych leków. Chciałabym poczuć się lepiej wkoncu żeby opuściła mnie ta niemoc i żeby weszło życie we mnie zaczęło mi się coś chcieć na razie nawet nie zmuszam się bo większość rzeczy robi za mnie mąż w domu. Jestem jakby obca we własnym mieszkaniu które tak bardzo kocham krzątam się i miotam bo nie wiem co z sobą zrobić. Na nic nie mam ochoty tylko czytam fora o nerwicy i o lekach które biorę i czekam na poprawę. To już 4 tydzień jak biorę Setaloft 1 tydzień połowę tabletki a pozostałe całą tabletkę spanie trochę lepsze ale bez szału no i Relanium też biorę dalej. Co wy o tym myślicie ? Może to nie jest lek dla mnie skoro zero poprawy nie czuję? Jestem jak warzywo trochę i wegetuje z dnia na dzień czekam aż wejdzie wkoncu jakąś ochota na cokolwiek. Zawsze byłam zorganizowana wszystko było na swoim miejscu byłam energiczną osobą a teraz mam wrażenie że wszystko gdzieś uleciało. Aktualnie 4 miesiąc ciąży na pierwszych badaniach prenatalnych było wszystko ok ale wtedy jeszcze nie brałam tyle leków. Ginekolog mi zezwolił na te leki a psychiatra na kontroli powiedział żeby poczekać jeszcze 2 tygodnie i zwiększył dawkę do 1.5 tabletki ale powiedział że jak będę się się źle czuła to żebym wróciła do całej i po 3 dniach tak zrobiłam bo miałam taką głowę jak nie swoją. Cały czas z tyłu głowy ta myśl jak ja to wytrzymam jak dam rady ? Co myślicie dziewczyny co robić dalej czekać? Dodam jeszcze że biorę też hormon na tarczycę bo choruję na Hashimoto.
Tez mam nerwice, wiec co nieco znam temat..
Trzymaj sie!