Ale radzisz sobie w miarę z tym? Czy też masz takie momenty, że zamykasz się przed swiatem a umycie zebow to wyzwanie?
Ja raczej nie szperalam w internecie na temat swojej przypadlosci. Wczoraj pierwszy raz przeczytalam co to jest agorafobia. I rzeczywiscie jak o mnie. Moj synus ma autyzm, kiedys wyjscie z nim gdziekolwiek graniczylo z cudem. Kazde wyjscie konczylo sie histeria, rzucaniem po betonie i kazdy na mnie patrzyl. Dlatego pozniej zaczelam wchodzic z nim wieczorami. I mimo, ze on ze swojego stanu sie wyleczyl... to ja juz niebardzo. To hyba zapoczatkowalo moj lek przed tlumami, sklepami urzedami... nie bylo latwo stac w kolejce z rzucajacym sie dzieckism gdzie ludzie patrzyli na mnie jak na wyrodna matke a prawda byla.taka ze on byl zwyczajnie chory...
Niestety bez leków sobie nie radzę. Wszystko wraca szybko i wtedy jestem wrakiem który ledwo może iść umyć zęby. Jak jestem na lekach żyję jak każdy inny człowiek.
Tego typu zaburzenia jak twoje biorą się zawsze z czegoś. Może tak być że po latach takich atrakcji jakie miałaś, spadło na ciebie w końcu. Oprócz leków trzeba też pracować z psychoterapeuta