reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Ciężarówki z nerwicą

XE...spróbuj robić to ca zalecają dziewczyny ciężarówki.....próbowałaś? Np. 5 głębokich oddechów na leźąco....relaksacja po tym.....z yt muzyka relaksacyjna....dużo wody pić.....melisa.....melisa....melisa....potem coś zjeść.....i wstać ubrać się i wyjść na spacer...spokojny spacer....głèboko oddychać...podczas tego długiego spaceru
..trzymaj się kochana
 
reklama
Acha i i na kartce papieru zapisz sobie wcześniej czyli zaplanuj to co chciałabyś zrobiç....te rzeczy jw Ci napisałam.....do zrealizowania....pokonaj malutkim kroczkiem tę niemoc....DASZ RADĘ....DZIŚ
 
Dziękuję Ci Kochana
Z wychodzeniem mam największy problem, bo zemdlałam kilka razy w ciąży i od tej pory panicznie się boję, że gdzieś zemdleję. Obiecywałam sobie, że jak upały się skończą to będę wychodzić. Skończyły się i dalej nic... Jak wychodzę z domu to jakbym szła na wojnę. Tyle czasu nie wychodziłam z domu, że jak raz wyszłam to te ulice były takie szerokie, jakbym szła w Matrixie. Od poniedziałku mój syn zacznie chodzić do szkoły, i będę musiała wyjść chociaż nie wiem jak tego dokonam. Jak wychodzę na na balkon i patrzę na ludzi jak oni chodzą to nie mogę uwierzyć, że dla nich to takie normalne.
Jak ja bym chciała tak po prostu ubrać się i wyjść, bez zbędnego myślenia czy coś mi się stanie. Ja przed każdym wyjściem wymyślam 100 scenariuszy co może się stać. Muszę jakoś wziąć się w garść.
Mnie się może dziać wszystko, byle nie zemdleć. Ja się tak boję tego stanu, że nie umiem tego opanować. :(
 
Jeżeli chodzi o książkę to nie polecam w takiej postaci , ale powiem tak, ja takie rady , i zachowania w różnych sytuacjach trenowałam z moim psychologiem , i powiem że dobry terapeuta to 80 procent sukcesu. On mi dosłownie dawał rady co mogę robić przy moich atakach i co mogę próbować robić w tych sytuacjach , wieczorem próbował zmienić mój pogląd żeby szukać w nerwicy plusów jak moge korzystać z tego. Np przed nerwica nigdy nie ćwiczyłam - w ciąży cały czas ćwiczę i dotlenam siebie o dziecko , bezsenne noce - mogę wykorzystać na czytanie , oglądanie , gotowanie , problemy z oddychaniem - nauczono mnie już do porodu oddychać na jodze to teraz to wykorzystam właśnie do porodu, stało się to w ciąży ( pierwszy atak nerwicy )- dobrze że nie miałam ataku po urodzeniu bo mogłam zacząć pracować nad tym już w ciąży a nie z małym dzieckiem. I on mi kazał szukać co mi pomaga i to zapisywac , albo wypisywać lęki na kartce i próbować wypisywać co mi w tym dniu pomogło. On wprawdzie nie chciał tak BArdzo pracować w ciąży nad tym co się stało w moim życiu że dostałam takich ataków , ale powiedział że po ciąży weźmiemy się za to i jakoś docisgniemy do końca a po ciąży porządnie się weźmiemy za mnie :). Xevxevx : jak piszesz co u Ciebie się dzieje to tak jakbym wiedziała przeżycia u mojej dobrej koleżanki. Ona się bardzo długo starała o ciążę , a w 7 tygodniu została zostawiona przez swojego narzeczonego dla innej kobiety , było to dwa miesiące przed ślubem , miała kredyt na głowie , rodziców nie było przy niej bo mieszkają 40 km dalej , nie mogła się przeprowadzić bo do pracy jeździ w druga stronę 20 km dalej. Facet nie chciał zostawić tej drugiej kobiety a ona była tak załamana że przygarnęła by go z otwartymi rękami spowroten , a on chciał byc TEZ z tą drugą , wogole nie interesował się jak ona się czuła w ciąży , nie miał jej kto pomoc przy zakupach , została całkowicie sama bez nikogo. Ty masz ogromne szczęście bo masz synka który jest przy tobie . Cała ciążę płakała , co ja widziałam była zaspana do 4 nad ranem siedziała na telewizorze , do pracy nie umiała chodzić bo całe noce płakała. To już jest 1,5 roku po narodzinach małej , pod koniec ciąży bardzo odżyła , mówiła że musi być silna dla dziecka bo ma tylko ja , i powiedziała że tylko mała pozwoliła jej przetrwać te stany depresyjne , teraz już spotyka się z innymi i z małą jest strasznie szczęśliwa , wczoraj nawet u mnie była i promienieje , spotyka się z jakimś mężczyzna i wszystko się poukładało :)
 
Sandras a "tatuś" w ogóle skontaktował się z nią po porodzie? Ma jakikolwiek kontakt z małą?
Rzeczywiście podobna sytuacja. Nie życzę żadnej kobiecie żeby przechodziła przez coś takiego. Jeszcze rozumiem gdyby takie świństwo zrobił facet, w którym kobieta się prześpi jednorazowo na imprezie. Ale nie ktoś kto mówił w oczy, że kocha planował śluby, sypiał koło ciebie. To jest straszne ...
Trzymałam się na początku, ale u mnie im bliżej porodu tym gorzej. Bo na początku sobie mówiłam, że to dopiero 15 tydzień jeszcze może ten facet coś zrozumie i zechce mi chociaż przy niej pomóc. On nie musi ze mną być, ja go nawet nie chcę po tym wszystkim. Tylko żeby pomógł mi przy małej. I czas mijał, tydzień za tygodniem w końcu minęły 3 miesiące i jak kubeł zimnej wody, zrozumiałam że się łudzę i jestem zwyczajnie sama. Byłam taką pogodną dziewczyną, byłam wszędzie, wszystko bym dokonała. To co się ze mną teraz stało to jakaś katastrofa. Patrze w lustro i nie poznaje siebie.
Samej siebie jest mi żal. Martwię się o wszystko, o finanse o organizację tego wszystkiego. To mnie przerasta. Jestem zmęczona. Nie dopuszczam do siebie tego, że to życie napisało dla mnie taki scenariusz. Tyle już przeszłam ... czy mnie w tym życiu nic dobrego nie może spotkać?
 
Sandras a "tatuś" w ogóle skontaktował się z nią po porodzie? Ma jakikolwiek kontakt z małą?
Rzeczywiście podobna sytuacja. Nie życzę żadnej kobiecie żeby przechodziła przez coś takiego. Jeszcze rozumiem gdyby takie świństwo zrobił facet, w którym kobieta się prześpi jednorazowo na imprezie. Ale nie ktoś kto mówił w oczy, że kocha planował śluby, sypiał koło ciebie. To jest straszne ...
Trzymałam się na początku, ale u mnie im bliżej porodu tym gorzej. Bo na początku sobie mówiłam, że to dopiero 15 tydzień jeszcze może ten facet coś zrozumie i zechce mi chociaż przy niej pomóc. On nie musi ze mną być, ja go nawet nie chcę po tym wszystkim. Tylko żeby pomógł mi przy małej. I czas mijał, tydzień za tygodniem w końcu minęły 3 miesiące i jak kubeł zimnej wody, zrozumiałam że się łudzę i jestem zwyczajnie sama. Byłam taką pogodną dziewczyną, byłam wszędzie, wszystko bym dokonała. To co się ze mną teraz stało to jakaś katastrofa. Patrze w lustro i nie poznaje siebie.
Samej siebie jest mi żal. Martwię się o wszystko, o finanse o organizację tego wszystkiego. To mnie przerasta. Jestem zmęczona. Nie dopuszczam do siebie tego, że to życie napisało dla mnie taki scenariusz. Tyle już przeszłam ... czy mnie w tym życiu nic dobrego nie może spotkać?
Weź to była ta świnia , ona go wyrzuciła z mieszkania to wyniósł jej wszystkie marki z niego, nawet telewizor jej wziął , przy małej jej nie pomagał , przychodził raz na jakiś czas ja zobaczuc , dopiero od jakiegoś pół roku jak mała przestała być takim niemowlakiem a zrobiła się taka fajna, to zaczął ją odwiedzać, ale o pomocy nie ma szans , jedynie finansowo o a odrazu poszła do sądu po alimenty. Moja koleżanka nie chce małej mi zostawiać bo nie chce żeby ta inna baba chodziła z małą . Dlatego on teraz przychodzi i ja odwiedza. Ona psychicznie też przechodziła to co ty , ale zobaczysz co będzie dalej będzie lepiej . Widziałam tak że było u niej , czas goi rany a czym bliżej będzie porodu tym będziesz bardziej wiedziała że to koniec.
 
Sandras,
kochana dziękuję bo i mi pomogłaś.
Ja ostatnio wpadłam już w taką pułapkę, że nie widzę z niej wyjścia.
Nie potrafię rano się dobudzić, ciągle bym tylko spała nocami budzę się po 100 razy. Jak tylko rano otwieram oczy to mam ochotę się popłakać. Wstaję i znów jest to samo, chociaż każdego dnia obiecuję sobie, że jutro już będzie lepiej ... to każdego " jutra" nigdy nie jest lepiej a wręcz gorzej. Jestem śpiąca, zmęczona, cała się telepię. Nie pamiętam kiedy ja ostatnio pościeliłam łóżko.
Wegetuje byle tylko do wieczora, bo wieczorami jak już się ściemni jest jakoś lepiej. Nie chce mi się gadać, sprzątać, gotować, jeść normalnie nie chce mi się nic. Nie wie co ani kiedy się ze mną stało. Przez to wyczerpanie, czuję się fatalnie boli mnie głowa zaczynam sobie wmawiać, że zaraz zemdleje, że coś się ze mną stanie, i finalnie znowu ląduję w łóżku bo tam jest jakoś najbezpieczniej.
Nie cieszy mnie po prostu nic. Nie widzę w niczym nadziei, nie wiem co mam ze sobą zrobić. Najprostsze czynności są dla mnie tragedią, której zwyczajnie nie umiem ogarnąć. Myje gary czasami po 4 razy, raz umyję 2 kubki za 3 godziny umyje talerz ... Mam ochotę siąść i wyć. Jest strasznie ... dziewczyny tym razem jest masakra, dno z którego nie potrafię się odbić. Poszłabym po jakieś leki czy do psychiatry, ale nie jestem w stanie... chce mi się spać, szumi mi w uszach nie wyjdę stąd choćby mi za to ktoś zapłacił ... :( czuję się jakbym oszalała


Uważam, że jesteś w bardzo poważnym stanie i potrzebujesz pomocy lekarza
 
Dziewczyny u mnie tez gorzej siedze i macam szyje ciagle juz sobie wyszukalam wezel nadobojczykowy ktory w 90 procentach zwiastuje raka nie wiem czy to zyla taka dziwna czu wezel j siedze i sie nakrecam macam najgirsze, ze dzis mnie z twj strony co wezel boli cala reka juz schizuje, ze na pewno na jakis nerw naciska itp w poneidzialek sie zapisalam dk lekarza aczkolwiek wydaje mi sie, ze mnie wysmieje bi to nawet nje czuc jak kulke tylko zgrubienie na zyle j trzeba szukac tego eh ja juz mam chloniaka oczywiacie do tego zawroty glowy jak maz jest w domh to jakos leci ale jak jestem z dzieckiem sama to boje sie nawet wstac z lozka a pierdo***a nerwica dramat jakis najgorsze jest to ze w ogole sie z tego dziecka nie ciesze juz 17 tydzien ciazy ja sobie nie wyobrazam ze mam miec nowe dziecko w ogole :/
 
Sardnas....wracam do książki....czyli takiego gotowca z rozwiązaniami nie polecasz? Nakręciłam się na coś takiego:-(
Twoja jest w empiku...sprawdzałam...choć nie jesteś do końca zadowolona to skorzystałaś.....no bo takie mam odczucie...chyba ją zamówię....a może ktoś ma książkę Pokonać lęki i fobie autora Bemis Judith? Myślę że w tym temacie to coś fajnego bo niedostępna..a usilnie ją poszukuję....a może jestem w błędzie:'(
 
reklama
Sandras,
kochana dziękuję bo i mi pomogłaś.
Ja ostatnio wpadłam już w taką pułapkę, że nie widzę z niej wyjścia.
Nie potrafię rano się dobudzić, ciągle bym tylko spała nocami budzę się po 100 razy. Jak tylko rano otwieram oczy to mam ochotę się popłakać. Wstaję i znów jest to samo, chociaż każdego dnia obiecuję sobie, że jutro już będzie lepiej ... to każdego " jutra" nigdy nie jest lepiej a wręcz gorzej. Jestem śpiąca, zmęczona, cała się telepię. Nie pamiętam kiedy ja ostatnio pościeliłam łóżko.
Wegetuje byle tylko do wieczora, bo wieczorami jak już się ściemni jest jakoś lepiej. Nie chce mi się gadać, sprzątać, gotować, jeść normalnie nie chce mi się nic. Nie wie co ani kiedy się ze mną stało. Przez to wyczerpanie, czuję się fatalnie boli mnie głowa zaczynam sobie wmawiać, że zaraz zemdleje, że coś się ze mną stanie, i finalnie znowu ląduję w łóżku bo tam jest jakoś najbezpieczniej.
Nie cieszy mnie po prostu nic. Nie widzę w niczym nadziei, nie wiem co mam ze sobą zrobić. Najprostsze czynności są dla mnie tragedią, której zwyczajnie nie umiem ogarnąć. Myje gary czasami po 4 razy, raz umyję 2 kubki za 3 godziny umyje talerz ... Mam ochotę siąść i wyć. Jest strasznie ... dziewczyny tym razem jest masakra, dno z którego nie potrafię się odbić. Poszłabym po jakieś leki czy do psychiatry, ale nie jestem w stanie... chce mi się spać, szumi mi w uszach nie wyjdę stąd choćby mi za to ktoś zapłacił ... :( czuję się jakbym oszalała
Ja też uważam, że musisz iść do lekarza dla własnego dobra. Sama sobie nie dasz rady a samo nie przejdzie. Jak tylko trafi Ci się lepszy dzień idź do psychiatry, pomóż sobie. Życie nie musi tak wyglądać! Trzymaj się kochana!
 
Do góry