Sandras,
kochana dziękuję bo i mi pomogłaś.
Ja ostatnio wpadłam już w taką pułapkę, że nie widzę z niej wyjścia.
Nie potrafię rano się dobudzić, ciągle bym tylko spała nocami budzę się po 100 razy. Jak tylko rano otwieram oczy to mam ochotę się popłakać. Wstaję i znów jest to samo, chociaż każdego dnia obiecuję sobie, że jutro już będzie lepiej ... to każdego " jutra" nigdy nie jest lepiej a wręcz gorzej. Jestem śpiąca, zmęczona, cała się telepię. Nie pamiętam kiedy ja ostatnio pościeliłam łóżko.
Wegetuje byle tylko do wieczora, bo wieczorami jak już się ściemni jest jakoś lepiej. Nie chce mi się gadać, sprzątać, gotować, jeść normalnie nie chce mi się nic. Nie wie co ani kiedy się ze mną stało. Przez to wyczerpanie, czuję się fatalnie boli mnie głowa zaczynam sobie wmawiać, że zaraz zemdleje, że coś się ze mną stanie, i finalnie znowu ląduję w łóżku bo tam jest jakoś najbezpieczniej.
Nie cieszy mnie po prostu nic. Nie widzę w niczym nadziei, nie wiem co mam ze sobą zrobić. Najprostsze czynności są dla mnie tragedią, której zwyczajnie nie umiem ogarnąć. Myje gary czasami po 4 razy, raz umyję 2 kubki za 3 godziny umyje talerz ... Mam ochotę siąść i wyć. Jest strasznie ... dziewczyny tym razem jest masakra, dno z którego nie potrafię się odbić. Poszłabym po jakieś leki czy do psychiatry, ale nie jestem w stanie... chce mi się spać, szumi mi w uszach nie wyjdę stąd choćby mi za to ktoś zapłacił ...
![Frown :( :(](data:image/gif;base64,R0lGODlhAQABAIAAAAAAAP///yH5BAEAAAAALAAAAAABAAEAAAIBRAA7)
czuję się jakbym oszalała