jedyne co to z natury jestem panikara na wyrost i to mnie wlasnie gubi dlatego wydaje mi sie tez ze podswiadomie sie wystraszylam tego wszystkiego... a okaze sie mam nadzieje ze jak zwykle na wyrost bo przecuez czego tu sie bac tym bardziej ze mam kontakt z dziecmi i pracowalam z dziecmi ale taka moja durna natura plus hormony itd. mieszanka wybuchla
reklama
myśli których nie chcemy nachodza nas jeszcze częściej wtedy gdy właśnie nie chcemy o nich myśleć, tak się nakrecamy i koło się zamyka. To normalne. Bo przecież "jak ja taka dobra osoba mogłabym pomyśleć o czymś złym" jeszcze do tego w naszej głowie tworzą się jakieś obrazy.. Oj wyobraźnia może sięgnąć bardzo daleko. Wtedy mamy wyrzuty sumienia i już w ogóle jednej wielki strach nas ogarnia! I tak w kółko. Takie myśli zabierają nam cały dzień ale co się dziwić skoro cały czas o tym myślimy a tak naprawdę nie chcemy więc wchodzi nam to po prostu w nawyk..
Naprawdę trzeba zmienić sposób myślenia pomimo że te mysli są okropne. Ale to tylko myśli i to jeszcze takie których nie chcemy więc nie ma się co martwić o to że coś moglibyśmy zrobić . Taka jest nerwica..
Dodatkowo co mogę jeszcze napisać to to jakie było moje zdziwienie jak rozmawiałam z wieloma osobami (bo wiadomo nie chcialam być z tym sama) na ten temat i mówili mi że pewne straszne myśli też krążyły im niekiedy w głowie, nawet takie same jak mi ale różnica polegała na tym że oni o tym pomyśleli i tyle i koniec. Bo na pewno każdy o czyms kiedyś pomyślał, o czymś złym, wstydliwym, zastanawiał się jakby to było gdyby.. Ale na tym się kończylo bo to po prostu było coś głupiego więc nikt normalny nawet nie pomyślał że mogłoby to się przerodzić w czyn. A mam wrażenie że u nas jest tak że zaraz to Analizujemy, obwiniamy się za takie myśli i sami się nakrecamy do takiego stopnia że już później nie dajemy rady..
Trochę się rozpisalam, ale napisałam to na własnym przykładzie i myślę że tak rzeczywiście jest, przynajmniej jeśli chodzi o natretne myśli..
Naprawdę trzeba zmienić sposób myślenia pomimo że te mysli są okropne. Ale to tylko myśli i to jeszcze takie których nie chcemy więc nie ma się co martwić o to że coś moglibyśmy zrobić . Taka jest nerwica..
Dodatkowo co mogę jeszcze napisać to to jakie było moje zdziwienie jak rozmawiałam z wieloma osobami (bo wiadomo nie chcialam być z tym sama) na ten temat i mówili mi że pewne straszne myśli też krążyły im niekiedy w głowie, nawet takie same jak mi ale różnica polegała na tym że oni o tym pomyśleli i tyle i koniec. Bo na pewno każdy o czyms kiedyś pomyślał, o czymś złym, wstydliwym, zastanawiał się jakby to było gdyby.. Ale na tym się kończylo bo to po prostu było coś głupiego więc nikt normalny nawet nie pomyślał że mogłoby to się przerodzić w czyn. A mam wrażenie że u nas jest tak że zaraz to Analizujemy, obwiniamy się za takie myśli i sami się nakrecamy do takiego stopnia że już później nie dajemy rady..
Trochę się rozpisalam, ale napisałam to na własnym przykładzie i myślę że tak rzeczywiście jest, przynajmniej jeśli chodzi o natretne myśli..
I np teraz pisząc to ktoś moglby pomyśleć "oo ona to na pewno już sobie z tym poradziła bo tak pozytywnie pisze".
No nieprawda bo cały czas jestem na etapie radzenia sobie z tym, ale właśnie jednym z ważnych elementów rozwiazania tego problemu jest pozytywne podejście..jakbym nastawila się pesymistyczne do tego i wierzylabym w to że naprawdę jestem zła bo to bo tamto to zwariowalabym. A wiem że jestem dobrym człowiekiem jak na pewno wy wszystkie, jestem mega wrażliwa i takie coś jak nerwica mogła ogarnąć właśnie mnie-slabsza psychicznie od innych..
No nieprawda bo cały czas jestem na etapie radzenia sobie z tym, ale właśnie jednym z ważnych elementów rozwiazania tego problemu jest pozytywne podejście..jakbym nastawila się pesymistyczne do tego i wierzylabym w to że naprawdę jestem zła bo to bo tamto to zwariowalabym. A wiem że jestem dobrym człowiekiem jak na pewno wy wszystkie, jestem mega wrażliwa i takie coś jak nerwica mogła ogarnąć właśnie mnie-slabsza psychicznie od innych..
ja zachorowałam na nerwicę i depresję na studiach kiedy przechodziłam przez już całkowity okres dorastania i samodzielności czyli poczułam się sama, że od teraz muszę ze wszystkim sobie radzić sama, do tego już nie czułam takiego bezpieczeństwa, a od zawsze byłam wrażliwą i przejmującą się wszystkim osobą (tak zdefiniowała to moja terapeutka) może ty też tak masz boisz się czegoś nowego, strach o dziecko, bezpieczeństwo, za dużo o tym myślisz, sądzę że jak Ci to przyszło w czasie ciąży to po urodzeniu dziecka zniknie, tylko chodź do terapeutki aby pomogła Ci się z tym szybko uporać
masz duzo racji sama doszlam do tego i to mowiac to psycholog ze moze wlasnie ja sie podswiadomie nagle tej odpowiedzialnosci i zmiany przestraszylam ... i pewnie w tym duzo racji jjest jestem pozatym z natury panikara na wyrost... przejmuje sie na wyrost i dlatego tez mam nadzieje ze jak urodze to mi to minie tak jak sie pojawilo... bo przeciez czemu mam nie dac rady tyle dzieci w zyciu wybawilam to ze swoim tez dam rade..co do terapii oczywiscie zamierzam chodzic do konca ciazy do tego mam spotkania z polozna
reklama
Podziel się: