Hej witam,
Skorupko ja byłam na komisji wezwali mnie na dwa tygodnie przed porodem!!!! Wezwanie dostałam z tygodniowym wyprzedzeniem. Przez cały tydzień się denerwowałam i płakałam czego oni ode mnie chcą skoro ledwo żyłam. Oczywiście miałam czym uargumentować moje l4. Oprócz zaawansowanej ciąży miałam omdlenia i problem z nerkami. Wzięłam wszystkie dokumenty jakie to potwierdzały i poszłam na komisje. Okazało się , że mieli zepsutą windę i musiałam włazić na 3 piętro po schodach, co mnie wykończyło (w bloku mamy windę). Spotkałam tam drugą dziewczynę w ciąży, która tez była zdziwiona dlaczego ją wzywają. Ją badał taki straszy lekarz i mówiła potem, że było spoko. Do mnie przyszła Pani doktor, która nawet nie rzuciła okiem na pliki mojej dokumentacji medycznej. Wzięła tylko kartę ciąży. Całe spotkanie trwało może 5 minut. Pani się o nic nie czepiała. Sama się zdziwiła jak mnie z takim brzuchem zobaczyła. Później moja Pani gin. mówiła, że nie ma się co stresować bo oni losowo sprawdzają co jakiś czas ciężarne na l4. Aczkolwiek moje stanowisko jest takie, że to bez sensu. Przecież w ciąży jednego dnia możesz czuć się super a drugiego możesz już być w szpitalu bo coś się dzieje. U mnie tak było. W internecie czytałam masę artykułów o tym, że ciężarne wyłudzają l4 a mogły by pracować. Uważam, że to nie fair. W ciąży różnie bywa, jak babeczka chce odpocząć to powinna mieć do tego prawo. Jeśli któraś dziewczyna chce pracować do porodu bo jej to odpowiada, to powinna to czynić. Chyba każda z was zna jakiś ludzi, którzy wyłudzają l4 bo chcą jechać na urlop albo migają się przed czymś w pracy. Niech zus kontroluje takich ludzi a nie stresują ciężarne.
Skorupko ja byłam na komisji wezwali mnie na dwa tygodnie przed porodem!!!! Wezwanie dostałam z tygodniowym wyprzedzeniem. Przez cały tydzień się denerwowałam i płakałam czego oni ode mnie chcą skoro ledwo żyłam. Oczywiście miałam czym uargumentować moje l4. Oprócz zaawansowanej ciąży miałam omdlenia i problem z nerkami. Wzięłam wszystkie dokumenty jakie to potwierdzały i poszłam na komisje. Okazało się , że mieli zepsutą windę i musiałam włazić na 3 piętro po schodach, co mnie wykończyło (w bloku mamy windę). Spotkałam tam drugą dziewczynę w ciąży, która tez była zdziwiona dlaczego ją wzywają. Ją badał taki straszy lekarz i mówiła potem, że było spoko. Do mnie przyszła Pani doktor, która nawet nie rzuciła okiem na pliki mojej dokumentacji medycznej. Wzięła tylko kartę ciąży. Całe spotkanie trwało może 5 minut. Pani się o nic nie czepiała. Sama się zdziwiła jak mnie z takim brzuchem zobaczyła. Później moja Pani gin. mówiła, że nie ma się co stresować bo oni losowo sprawdzają co jakiś czas ciężarne na l4. Aczkolwiek moje stanowisko jest takie, że to bez sensu. Przecież w ciąży jednego dnia możesz czuć się super a drugiego możesz już być w szpitalu bo coś się dzieje. U mnie tak było. W internecie czytałam masę artykułów o tym, że ciężarne wyłudzają l4 a mogły by pracować. Uważam, że to nie fair. W ciąży różnie bywa, jak babeczka chce odpocząć to powinna mieć do tego prawo. Jeśli któraś dziewczyna chce pracować do porodu bo jej to odpowiada, to powinna to czynić. Chyba każda z was zna jakiś ludzi, którzy wyłudzają l4 bo chcą jechać na urlop albo migają się przed czymś w pracy. Niech zus kontroluje takich ludzi a nie stresują ciężarne.