Nasze wesele to ognisko na polanie. Ok 45 osób. Narobiłam karkowek chyba z 20kg - pieczone na ognisku. Do tego piwo (ojciec mój przyniósł jakieś whisky), wino i piwo bezalkoholowe którego poszło najwięcej i jeszcze brat jechał dokupić.
Na początku wielkie oburzenie a potem wszyscy zadowoleni bo tak fajnie się bawili i bez spiny (ślub w lipcu więc super pogoda była), no i nie musieli wydawać na sukienki, buty itd.
Koszt ok 3k na wszystko z moją krwistoczerwoną sukienką

My oboje nie chcieliśmy typowego wesela.
Z byłym (na szczęście nie doszło do ślubu) był z tym problem bo on chciał się zapożyczyć i zrobić imprezkę dla całych rodzin (z 400/500 gości z czego 3/4 nie widziało żadne z nas od lat)