reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

ciężaróweczki po in vitro

Gdybyśmy mogli wybrać czy idą do adopcji czy na badania bez wahania zgodzilabym się na badania. Do adopcji bardzo bardzo nie chcemy oddawać. Mam nadzieję, że 20 lat mrozenia spowoduje, że z naszych zarodków już nic się nie urodzi, bo zgodnie z polskim prawem po 20 latach przestajemy decydować o własnych zarodkach :( wolałabym płacić za nie 100lat niż ryzykować, że trafia na jakaś zwyrolska rodzinkę.
Ale ... myślisz, że zwyrolską? Chyba na leczenie i cały proces decydują się porządni ludzie, którzy bardzo pragną dziecka... no nie wiem, takie mam wrażenie 🤷‍♀️.
 
reklama
To bardzo piękne z Waszej strony. Nie wiedziałam, że dostaje się o tym informację!
ja tez nie. Klinika po prostu zapytala czy zgodzimy sie na badania jak juz znajda rodizcow. Ja sobie nie wyobrazam zniszczenia zarodka po tym ile to wysilku kosztowalo, zeby je uzyskac.
Nie wierze rowniez w patologie podchodzaca do ivf. Niech komus dadza szczescie.
 
Ale ... myślisz, że zwyrolską? Chyba na leczenie i cały proces decydują się porządni ludzie, którzy bardzo pragną dziecka... no nie wiem, takie mam wrażenie 🤷‍♀️.
Nie tylko szczęśliwe małżeństwa podchodzą do in vitro. Ludzie często nie wytrzymują presji, kłócą się, walczą i rozstają. Nawet z forum pamiętam dziewczyny, które już będąc w ciąży mówiły, że chcą zostawić męża. W moim najbliższym otoczeniu wydawałoby się super para moja najbliższą koleżanka właśnie zostawiła męża, bo się zakochała... Zostawiła przyzwoitego faceta, o którym sama złego słowa nie była w stanie powiedzieć. Ich 5 letnie dziecko nie może zrozumieć co się dzieje, zaczęło sikac do łóżka, a ona się zastanawia czemu... Ludzie są różni, jestem w stanie odpowiadać tylko za siebie. Wiem, że zrobię wszystko dla moich dzieci, nie mam gwarancji, że ktoś inny też postawi je na pierwszym miejscu. Może to samolubne, trudno. Ludziom, którzy nie są w stanie uzyskać swoich zarodków zostaje zawsze jeszcze adopcja dziecka. Taka będę mało popularna i mało szlachetna.
 
Nie tylko szczęśliwe małżeństwa podchodzą do in vitro. Ludzie często nie wytrzymują presji, kłócą się, walczą i rozstają. Nawet z forum pamiętam dziewczyny, które już będąc w ciąży mówiły, że chcą zostawić męża. W moim najbliższym otoczeniu wydawałoby się super para moja najbliższą koleżanka właśnie zostawiła męża, bo się zakochała... Zostawiła przyzwoitego faceta, o którym sama złego słowa nie była w stanie powiedzieć. Ich 5 letnie dziecko nie może zrozumieć co się dzieje, zaczęło sikac do łóżka, a ona się zastanawia czemu... Ludzie są różni, jestem w stanie odpowiadać tylko za siebie. Wiem, że zrobię wszystko dla moich dzieci, nie mam gwarancji, że ktoś inny też postawi je na pierwszym miejscu. Może to samolubne, trudno. Ludziom, którzy nie są w stanie uzyskać swoich zarodków zostaje zawsze jeszcze adopcja dziecka. Taka będę mało popularna i mało szlachetna.
serio? Ktos kto mysli o rozwodzie to zwyrol?! Zakochala sie wiec jest zwyrolem!?
A moze zwyrolem bylaby gdyby tkwila w nieszczesliwym zwiazku, co?
Ja tez dla moich dzieci zrobie wszytsko.
O rozwodzie mysle, a za zwyrola sie nie uwazam. Zycie pisze rozne scenariusze.
 
Nie tylko szczęśliwe małżeństwa podchodzą do in vitro. Ludzie często nie wytrzymują presji, kłócą się, walczą i rozstają. Nawet z forum pamiętam dziewczyny, które już będąc w ciąży mówiły, że chcą zostawić męża. W moim najbliższym otoczeniu wydawałoby się super para moja najbliższą koleżanka właśnie zostawiła męża, bo się zakochała... Zostawiła przyzwoitego faceta, o którym sama złego słowa nie była w stanie powiedzieć. Ich 5 letnie dziecko nie może zrozumieć co się dzieje, zaczęło sikac do łóżka, a ona się zastanawia czemu... Ludzie są różni, jestem w stanie odpowiadać tylko za siebie. Wiem, że zrobię wszystko dla moich dzieci, nie mam gwarancji, że ktoś inny też postawi je na pierwszym miejscu. Może to samolubne, trudno. Ludziom, którzy nie są w stanie uzyskać swoich zarodków zostaje zawsze jeszcze adopcja dziecka. Taka będę mało popularna i mało szlachetna.
Aaa, w tym sensie... Bo w pierwszej chwyli "zwyrodniała" rodzina kojarzy mi się z biciem, piciem i kryminałem raczej... Tu gdzie mieszkam prawo do iui i in vitro maja również samotne matki, więc... Nawet doskonała dziś rodzina nie wie, co z nią będzie za 5, 10 lat...
 
Aaa, w tym sensie... Bo w pierwszej chwyli "zwyrodniała" rodzina kojarzy mi się z biciem, piciem i kryminałem raczej... Tu gdzie mieszkam prawo do iui i in vitro maja również samotne matki, więc... Nawet doskonała dziś rodzina nie wie, co z nią będzie za 5, 10 lat...
u mnie takie prawo maja tez pary homoseksualne…
I mi sie wlasnie zwyrol tez kojarzy z odchyleniem od normy. A rozwod takim odchyleniem nie jest. Jest po prostu wynikiem zle podjetej decyzji.
 
Pewnie jak zrezygnujesz z mrozenia to jeszcze zarodek może pójść na badania naukowe, ale mi osobiscie też by to nie przeszkadzało
wolalabym chyba oddac do badania ale nie ma takiej opcji do wyboru. Invicta daje 5 opcji dla zarodkow niebadanych/zdrowych: transfer, mrożenie, przeniesienie do innej kliniki, oddanie do adopcji.
Chore: mrozic albo zniszczyć.
I podpisuje się oświadczenie z wyborem opcji.
 
serio? Ktos kto mysli o rozwodzie to zwyrol?! Zakochala sie wiec jest zwyrolem!?
A moze zwyrolem bylaby gdyby tkwila w nieszczesliwym zwiazku, co?
Ja tez dla moich dzieci zrobie wszytsko.
O rozwodzie mysle, a za zwyrola sie nie uwazam. Zycie pisze rozne scenariusze.
Och nie to miałam na myśli. Nie chciałam Cię urazić. Przesadziłam z ta zwyrolska rodzina :p chodzi mi o to, że generalnie nie jestem w stanie wykluczyć, że zarodek nie zostanie adoptowany przez np. alkoholika( a to już dla mnie zwyrolstwo). To, że ktoś podchodzi do in vitro nie świadczy o szlachetnym charakterze :p
Dla mnie jest jednak naganne (nie zwyrolskie) zostawienie rodziny z powodu "zakochania się". Swoje szczęście (być może chwilowe, bo przecież w swoim byłym mężu też była kiedys zakochana) postawila ponad rodzinę. I podkreślam zostawiła fajnego faceta, dobrego ojca, zaangażowanego w związek i sama tak o nim mówi. Zostawila dla młodszego kolesia, który ostatnio przy grillu ogłosił, że nie lubi dzieci i nie zamierza ich miec. Co z jego punktu widzenia rozumiem, nie każdy musi chcieć mieć dzieci, tyle że ona już to dziecko ma. To długa historia i mimo, że to ona jest moja koleżanka ciężko mi ja zrozumieć i usprawiedliwić. Szczególnie gdy ostatnio zaczęła wspominać, że nie wyklucza powrotu do męża... kiedyś jak się juz wyszaleje. No ale nie o tym mowa tylko o zarodkach, a jej zachowanie przedstawiam jako model tego jak ludzie mogą się zmienić i jak bardzo są nieobliczalni.
Stworzenie życia to ogromna odpowiedzialność. Wolę, żeby nadprogramowe zarodki zostały zniszczone (to niestety u nas niemożliwe), bo nie mogę wziąć odpowiedzialności za kogoś kto adoptuje nasze geny.
Inna sprawa, że świat jest mały, a adopcję zarodków w Polsce nie są normowane geograficznie, co oznacza że nasze dzieci mogą np. trafić do szkoły ze swoim genetycznym rodzeństwem.
W przypadku adopcji dziecka przyszli rodzice muszą przejść badania, cały cykl przygotowań, muszą wykazać że podolaja. A w przypadku adopcji zarodka? Czy są jakieś wymagania? Czy może wystarczy tylko chciec i zapłacić?
 
reklama
Och nie to miałam na myśli. Nie chciałam Cię urazić. Przesadziłam z ta zwyrolska rodzina :p chodzi mi o to, że generalnie nie jestem w stanie wykluczyć, że zarodek nie zostanie adoptowany przez np. alkoholika( a to już dla mnie zwyrolstwo). To, że ktoś podchodzi do in vitro nie świadczy o szlachetnym charakterze :p
Dla mnie jest jednak naganne (nie zwyrolskie) zostawienie rodziny z powodu "zakochania się". Swoje szczęście (być może chwilowe, bo przecież w swoim byłym mężu też była kiedys zakochana) postawila ponad rodzinę. I podkreślam zostawiła fajnego faceta, dobrego ojca, zaangażowanego w związek i sama tak o nim mówi. Zostawila dla młodszego kolesia, który ostatnio przy grillu ogłosił, że nie lubi dzieci i nie zamierza ich miec. Co z jego punktu widzenia rozumiem, nie każdy musi chcieć mieć dzieci, tyle że ona już to dziecko ma. To długa historia i mimo, że to ona jest moja koleżanka ciężko mi ja zrozumieć i usprawiedliwić. Szczególnie gdy ostatnio zaczęła wspominać, że nie wyklucza powrotu do męża... kiedyś jak się juz wyszaleje. No ale nie o tym mowa tylko o zarodkach, a jej zachowanie przedstawiam jako model tego jak ludzie mogą się zmienić i jak bardzo są nieobliczalni.
Stworzenie życia to ogromna odpowiedzialność. Wolę, żeby nadprogramowe zarodki zostały zniszczone (to niestety u nas niemożliwe), bo nie mogę wziąć odpowiedzialności za kogoś kto adoptuje nasze geny.
Inna sprawa, że świat jest mały, a adopcję zarodków w Polsce nie są normowane geograficznie, co oznacza że nasze dzieci mogą np. trafić do szkoły ze swoim genetycznym rodzeństwem.
W przypadku adopcji dziecka przyszli rodzice muszą przejść badania, cały cykl przygotowań, muszą wykazać że podolaja. A w przypadku adopcji zarodka? Czy są jakieś wymagania? Czy może wystarczy tylko chciec i zapłacić?
nie urazilas. Po prostu zszokowalo mnie zestawienie rozwodu i zwyrola. Moze dlatego, ze mam inne zdanie czy definicje tego slowa. I ja doskonale te wszytskie obawy rozumiem, sama mialam rozkmine przez chwile, ale jednak zniszczenie czy oddanie do badan, ktore tez jest zniszczeniem, dla mnie nie wchodZily w gre. Dlatego adopcja.

A co do kolezanki to byc moze popelnia blad, a byc moze nie. Z wierzchu wiekszosc rodzin wyglada ok, a w seodku roznie bywa. Mam przyklad z placu zabaw, od lat widywalismy szczesliwa rodZinke, dwoch chlocow, ojeciec bardzo czesto sam z nimi na placu, zeby mama odpoczela, az zazdroscilysmy z innymi matkami, ze nasi ciagle w prscy, a ten taki zaangaOwany. W tamtym miesiacu okazalo sie, ze to kat. Znecal sie psychicznie i fizycznie nad nia i dziecmi. W zyciu bym nie podjerzewala…
Ja uwazam, ze najgorsze co mozna zrobic to odmowic sobie szczescis. Zycie jest jedno. I jestesmy tylko ludzmi, podejmujemy zle decyzje niestety.
A co do ostatnego akapitu to wiesz - Ty i ja tez zaplacilysmy zeby byc rodzicsmi. Tez nas nikt nie weryfikowal czy sie nadajemy…
 
Do góry