hejo, tak sobie wpadłam na ciężarówki a tu jakiś ruch się pojawił
i kogo proszę tu znalazłam, same gwiazdy
Bazylia opisujesz dokładnie to co ja czuję i liczę, że będzie to uczucie tylko mocniejsze dla mojej Natalki
pierwsze miesiące mnie przeorały tak, że gdzieś to uczucie cudowności mojego dziecka się zagubiło. I jak ona teraz taka kumata bardziej się robi, a ja ogarniam bardziej rzeczywistośći faktycznie przywykam do tego trybu życia to jest coraz fajniej i lepiej. A jak ma Twój mąż? Bo mój to zakochany od początku w niej i zawsze wszystko przy niej zrobi, ale też widzę, że usiłuje trzymać się starego życia o co mamy sporo tarć. Bo to na siłkę, to na browarka, to do późna poogląda sobie coś czy pogra, a potem śpi mi do habanastej, albo po południu po pracy i twierdzi, że on musi się do pracy wyspać. Ale ostatnio - zwłaszcza w ten weekend jest tak jak wg mnie powinno być, czyli jesteśmy razem, a on wiedzie prym w zajmowaniu się Małą.
Aaaa doczytałam - super, że masz to w Łukaszu od razu
Fajnie, że będziecie mieć drugą córeczkę, życie jest przerwotne
wiesz, kiedy myślę, że jest przereklamowane? Wtedy, gdy nie da się wypocząć, bo na wypoczętym organizmie (oczywiście na miarę matki ;P) wszystko da się opanować. Aaa no i ja nadal mam baby brain....ja która zazwyczaj mega zorganizowana...dalej staram się trzymać poziom no ale amnezja czy nieogar czasami aż mnie śmieszą, a mój mąż to był mega zdziwiony jak to się pozmieniało, że żony nie poznaje hehe.
Fredka poka brzucha ;P Rozkminy miałam takie same, początki z tą miłością niełatwe jak Ci pisałam, ale jak nie od razu to z czasem przychodzi z tego, co już widzę. Więc skuo się teraz na strachu przed porodem
hehe jeśli nie idziesz na planową cesarkę, to życzę Ci takiego jak mój, wszystko na znieczuleniu
Ja tam
@fredka84 wywaliłam od razu kawe na ławę z moich krótkich doświadczeń macierzyńskich ;P i serio każdemu to mówię, widzę te zdziwione miny, bo zwłaszcza nie mający dzieci ( w tym do tej pory ja) nie mają bladego pojęcia o co chodzi, jak się mówi o trudach macierzyństwa. Mi to bratowa powiedziała, żę brak snu to tortury normalnie jest, a tu to normalne macierzyństwo. Jak odczułam to zrozumiałam
ja też nie tęsknię za tamtym życiem, po prostu chyba trudno przestawić przyzwyczajenia, że nie da się zrobić czegoś co się zaplanowało, albo nie ma się na to siły. Ja przestałam sprzątać i gotować np. - tzn. teraz zaczynam powoli, no ale wcześniej, jak Mała spała to ja tylko miałam siłę odpalić kompa czy komórkę i posiedzieć na necie (a dużo w dzień nie spała i to poczucie, że za 3 min, się i tak obudzi i nie ma co zaczynać nic robić, bo i tak nie skończę).
A z jakiego powodu ma rehabilitację? My z Natalką też chodzimy, lbo ma takie czynnościowe napięcie w barkach i lekką asymetrię; do tego duża dziewczyna 99 centyl. Więc korygujemy i wspomagamy rozwój. Ma teraz 4,5 mca.
u mnie to samo, karmienie i bolące suty (u nas były 2 wędzidełka jeszcze do podcięcia, więc Mała mnie kąsała jak dzika, żeby zjeść cokolwiek) zabiły chęć do życia i radość z macierzyństwa na pierwszy miesiąc (pomijam inne pociążowe dollegliwości).
Napisz o co byłaś mądrzejsza? Bo ja już teąz mam swoje kilka przemyśleń na ew. nast. ciążę, ale jeszcze za krótkie doświadczenie
że ile? wy 20 lat mieliście jak się hajtaliście? powariowali??
Uwierz, że zajmiecie się najlepiej swpim dzieckiem. Taka mała wskazówka, która mnie/nas uratowała w tym szaleństwie. Do mnie jak wróciłam ze szpitala przyjeżdżała 3-4 razy CDL i położna w jednym. Ona pokazała wszystko przy Małej już w domu, zrobiliśmy z nią pierwszą kąpiel, karmienia i zdiagnozowała wedzidełka, monitorowała jej stan (żółtaczkę i wagę, bo to istotne na początku) no i w ogóle psychicznie wspierała też.
A i jeszcze 1 hint. Weźcie jednego pediatrę, który poglądami Wam pasuje i się go trzymajcie. Będziecie dostawać tyle sprzecznych porad itp. i kierować do specjalistów, że warto mieć gdzieś ostoję z wiedzą do przegadania.
wiesz co, ja bym dodała jeszcze, żeby uczulić najbliższe otoczenia, żeby było wyrozumiałe
Sprawdza się super też tzw. "wioska kobiet" tzn., żeby znaleźć obok siebie babki w podobnej sytuacji i móc pogadać w realu (ja tu na forum na lipcówkach mam fajne wsparcie, ale jedna real to real). U mnie był jakiś projekt z fundacji i online spotkania miałyśmy, żeby pogadać o porodzie, relacjach z męzęm i cokolwiek chciałyśmy; a potem zaczęłyśymy już same w 9 spotykać się z dziećmi na kawę w kawiarniach mamowych bo babeczki z okolicy wszystkie.
ja się nastawiłam na kp poniekąd też i z wygody i fakt jest to wygodne, bo z butlami nie trzeba ganiać. No ale ból nieznośny był; zaparłam się i wyszło. Karmię.
Ale teraz w drugą stronę, chętnie dałabym butelkę, ale Natka nie chce pić - Mąż w gotowości, mleka mojego jest w ciul no i nie chce mi pić. Teraz myślę już o nauczeniu jej z kubeczka doidy picia i może wtedy ruszy. Bo jednak chciałabym wyjść na dłużej z chaty, a tak to lecę na godzinkę i tyle mojego....
i jeszcze kompresy multimam - zbawienie
Fajnie, że tu się odnalazłyście, bo trochę tęskniłam za Wami. Na "kto po in vitro" większość nowych nicków jest...