reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

ciężaróweczki po in vitro

Fusun narzekaj ile wlezie:) Ja też trochę narzekam, bo im bliżej końca, tym jestem bardziej zniecierpliwiona. Ani się ruszyć za bardzo nie mogę z domu, samochodem już w zasadzie nie jeżdzę. Noce mam okropne - wstawanie do łazienki, co godzina, a wczoraj np. siedziałam przez godzinę na łóżku, bo miałam taką zgagę, że jak się kładłam, to myślałam, że mi przepali gardło na wylot. Nogi i dłonie jak balony spuchnięte. Twarz również:) Uroki ciąży:) Ale odkrywam też drobne przyjemności - np. kojąca kąpiel w pianie, maseczka na buzie i ogólnie domowy beauty salon - ale mi humor to poprawia:p

gotadora, szyszka no u mnie już skończony 38 tc. Jak patrzę na swój suwaczek, to sama w to nie wierzę i oczy przecieram ze zdumienia kiedy to zleciało. Będę rodzić raczej naturalnie - taki jest plan. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie znam dnia ani godziny. Nie wiem kiedy mnie złapie, więc siedzę trochę jak na szpilkach:) Porodem się nie denerwuję, nastawiłam się pozytywnie i już:) Większy stres mam chyba, jak to będzie po porodzie, gdy już wrócimy z maluchem do domu. Pamiętam, jak milagros wróciła do domu z małą i na forum napisała coś w stylu: 'Dziewczyny jesteśmy w domu. Tylko co ja mam teraz zrobić?':) Przepraszam jeśli coś przekręciłam, ale mniej więcej ten sam niepokój mi towarzyszy:) Ale mam nadzieję, że instynkt mi podpowie, co i jak;)

Sylwia no jeżdzę tak co tydzień na te ktg, bo mam je w ramach pakietu porodowego i tak po prostu szpital kontroluje, czy wszystko ok. Niby jeszcze dwa tygodnie do terminu, ale mam nadzieję, że coś rozkręci się wcześniej. Też długo pracowałam, w zasadzie do końca 8 miesiąca:) Ale teraz już nie dałabym rady. Jak siedzę 2 godziny przy komputerze to wymiękam - przede wszystkim nogi mi strasznie puchną... A Ty jak się czujesz?
 
reklama
Szyszka - powiem Ci, że nie wiem jak będzie z tym leżeniem. Mam nadzieję, że nie będę musiała do końca leżeć. Sam fakt, że szyjka z 2,5 cm "zrobiła" się 3,5 (czyli chyba w normie) jest optymistyczny. Rozwarcie się nie zamknie i na 100% będę musiała się bardzo oszczędzać, ale liczę na jakąś dyspensę w kwestii leżenia. Żebym chociaż raz na jakiś czas mogła gdzieś iść
 
Szyszka, podobno mleko z cynamonem pomaga na zgagę. Ale to tylko opinia innych osób, które próbowały tego specyfiku.
Ponieważ nie pijam mleka od 9 miesiąca życia, to w tej kwestii nie pomogę. Mi pomaga sok pomarańczowy, taki świeżo wyciśnięty.
A ze sprzątaniem, to ostrożnie. Nam się wydaje, że takie zmycie podłogi, czy posprzątanie kurzu, to nic wielkiego, ale tu się przychylisz, tu coś dźwigniesz i krwawienie gotowe. Wszystko z umiarem.
 
Aleksandretta nie martw się - wszystko się ułoży, instynkt na pewno Ci podpowie co robić. Wiem,że łatwo mi mówić, bo mam to już za sobą i pamiętam jak sama się martwiłam. Ale spokojnie - poradzisz sobie z pewnością :tak:
 
no to ja byłam lepsza bo w dzień porodu też byłam w pracy :-) a do pracy wracam w maju nie ma to jak prywatka :-)

Podziwiam. Ja pewnie nawet jakbym miała możliwość, to raczej już nie poszłabym w dniu zabiegu, chociaż... sama nie wiem :-). A do pracy niestety wracam po 2 tyg :zawstydzona/y:, jak mus to mus. U mnie też działalność...


Sylwia ja cały czas jestem w szoku jak Ci ta ciąża szybko przeleciała;-) Pamiętam jak się zapisywałam do Was z wysoką betą to byłaś przed połową, a tu hyc i niedługo będziesz się bawić z Wiktorkiem:-D zdradź mi proszę sekret pędzącego suwaka:p bo mi się wydaje, ze jeszcze lata świetlne do czerwca:szok:
ja od przedwczoraj męczę się wieczorami ze zgago-mdłościami. Macie jakieś sprawdzone sposoby? Podobno łyżeczka sody przepita wodą gazowaną pomaga, wiecie coś o tym? i jeszcze jedno pytanie jak na podstawie usg ocenia się wagę dziecka? Na moim ostatnim wyczytałam,że Antoś jest tydzień do przodu i wazy 564 gramy, a zazwyczaj jest to koło 400. Czy na tym etapie można już stwierdzić że będzie dużym dzieckiem?

a i jak już Was męczę to jeszcze jedno pytanie :-D bo to,że mam zrytą psychę i jak się naczytam za dużo to świruję to już pewnie wiecie, ale tak sobie teraz myślę i się zastanawiam: bo skoro póki co nie mam żadnych przeciwskazań to czy ja mogę sobie tak normalnie sprzątać w domu, zmywać kurze czy podłogi etc? bo tak robię ale mnie teraz natchnęło czy aby nie szkodzę? głupie - wiem,ale nie zaszkodzi się upewnic "fachowców":p

Jedyny sekret to chyba taki, że cudze ciąże szybciej się kończą ;-). Ja też patrząc na gotadorę, madzialenak, pingwinek i inne dziewczyny - to zdawało mi się, że jeszcze tak niedawno chwaliły się betami, pierwszymi usg, serduszkami, a teraz dzieciaki mają po 4-5-6 miesięcy :szok:. Mi ciąża też dość szybko minęło, może dzięki pracy. Jednak w taki sposób czas o wiele szybciej mija i człowiek zajmuje się czymś innym niż tylko myślą o dzidziusiu :-).
Ze zgagą to nie ma reguły, u mnie zgaga i wymioty pojawiły się po 30 tc i były spowodowane że mały uciskał żołądek. Nie pomagało nic, ani tabletki (moja dr nawet zalecała ranigast zamiast manti i tym podobnych), ani mleko, ani głodówka przed snem. Kompletnie nic. Dopiero jak mi się brzuch opuścił to objawy zniknęły jak ręką odjął.

Tydzień do przodu to raczej nie aż tak dużo. Mój zawsze na początku był 2 tygodnie do przodu i lekarz twierdził, że jest idealnie. Dopiero na końcówce zaczął tak rosnąć, że było po 4 tyg do przodu. Jednak usg to jedno, a wielkość dziecka po narodzinach to drugie. Granice błędu to mniej więcej 10% na usg, a to jednak sporo. Niby mój synek ważył na usg 3400, ale biorąc pod uwagę granice błędu może ważyć niewiele ponad 3 kg jak i 3,8 kg.

Jeżeli lekarz nie widzi żadnych zagrożeń to spokojnie możesz egzystować. Oczywiście wszystko w granicach zdrowego rozsądku i wsłu****ąc się w swój organizm podczas prac domowych. Czasami lepiej odpuścić pewne rzeczy niż się narażać. Ja niestety mam zawsze problem z rozsądkiem i ostatnio jak kurier był (i oczywiście wszystko zrzucił pod bramą bo nie miał czasu abym otworzyła bramę i wtedy zrzuciłby na podwórko, a worki były po 10,15 i 20 kg) to oczywiście złapałam najmniejszy worek (10kg) i chciałam przerzucić na podwórko. Zakończyło się olbrzymim bólem w pachwinie, że ledwo wróciłam do domu.

Sylwia no jeżdzę tak co tydzień na te ktg, bo mam je w ramach pakietu porodowego i tak po prostu szpital kontroluje, czy wszystko ok. Niby jeszcze dwa tygodnie do terminu, ale mam nadzieję, że coś rozkręci się wcześniej. Też długo pracowałam, w zasadzie do końca 8 miesiąca:) Ale teraz już nie dałabym rady. Jak siedzę 2 godziny przy komputerze to wymiękam - przede wszystkim nogi mi strasznie puchną... A Ty jak się czujesz?

A mogę podpytać gdzie będziesz rodzić?
Kochana Ty już w każdym momencie możesz zacząć rodzić :-). Trzymam kciuki aby wkrótce to nastąpiło. Ja też mam opuchnięte nogi i ręce, ale czy tak bardzo? Chyba raczej nie jest tak źle. Najbardziej odczuwam po butach, i jak zdejmuje rękawiczki czy skarpetki. Ja powiem szczerze, że czuję się o wiele lepiej niż 3-4 tyg temu. Teraz to tylko obrzęki i bóle kręgosłupa, a to nic w porównaniu do okresu z początku trzeciego trymestru. Jakby dalej tak miała wyglądać ciąża to spokojnie mogę sobie w niej być jeszcze ze 2-3 miesiące :-D.


Miłego dnia kochane
 
Sylwia, czy ja dobrze zrozumiałam, że Ty chcesz wracać do pracy 2 tygodnie po porodzie????? :szok:
Przecież to się jeszcze rana po cesarce nie zdąży dobrze zabliźnić. A co zrobisz z Wiktorem????

No i z tym dźwiganiem, to uważaj, bo to nie ma żartów.
Jak podnoszę coś lekkiego, to mąż na mnie krzyczy, że mi nie wolno. Więc się słuchami już nie dźwigam :tak:
 
Ja po cesarce po 2 tyg jeszcze zgieta chodzilam tak mnie kregoslup bolal... Swoja droga Sylwia, nie obraz sie ale ty na prawde chcesz zostawic takie male dziecko i isc do pracy? Przeciez to sa najwazniejsze momenty, buduje sie wiez, przywiazanie do dziecka, uczysz sie jak bym mama. Przeciez o to tyle walczylas. Na prawde cie nie rozumiem... W sumie nie to ze musze rozumiec. Nie moja sprawa... Ale po prostu jakos w glowie mi sie mojej nie mieci...
 
Z Wiktorem zostanie mąż. Niestety ale w naszym przypadku najkorzystniejsze rozwiązanie okazało się takie.

milagros nie wiesz w jakiej jestem sytuacji i może dlatego nie zrozumiesz. Jednak to co ja bym dostała na macierzyńskim (1300zł) i wypłata męża nie starczyłaby nawet na opłatę kredytu, a co mówiąc o innych opłatach, utrzymaniu rodziny. Owszem mam zgromadzone środki na wszelki W jakbym nie mogła wrócić. Jakby tak się stało to będę musiała szukać pracy na nowo, a to zrozumie już osoba zatrudniona na pseudodziałalności. Wygodny sposób zatrudniania lekarzy w tych czasach - załóż własną działalność, płać zus i podatki za siebie, nie dostaniesz urlopu (no chyba że sam sobie za niego zapłacisz), nie zarabiasz za same godziny pobytu w pracy tylko wtedy gdy bierzesz pieniądze od pacjentów. W takim przypadku szef nie ponosi prawie żadnych kosztów, a zarabia na Tobie. W dodatku widziałam jak było z dziewczynami jakie poszły na macierzyński u nas. Ja na ten luksus nie mogę sobie pozwolić. Wiadomo szef nie zostawi jednego z gabinetów pustego na czas mojego macierzyńskiego, a że pracuję w prestiżowej klinice to na moje miejsce czeka 10 chętnych. Po 2 miesiącach raczej nie miałabym już do czego wracać. Owszem pracę znajdę wszędzie, ale to wiąże się na nowo z budowaniem wizerunku i zbieraniem pacjentów. Pacjentów owszem zdobędę, ale wiąże się to z pracą za głodowe stawki przez rok lub dwa. W dodatku w zwykłych gabinetach to ja nie wiem czy ja zarobię połowę tego co zarabiam tam gdzie pracuję. Nie miałoby to dla mnie większego znaczenia gdyby mój mąż zarobił tyle, abym ja nie musiała się martwić o byt.

Narazie myślę pozytywnie, że rana ładnie się zagoi i już po tygodniu będę mogła w pełni funkcjonować jak moja siostra po takim czasie od cesarki.


A Wiktora nie nakarmię samą miłością czy więzią... Niestety ale pieniądze są niezbędne do przetrwania w tych czasach...
 
reklama
Sylwia podjęłas bardzo trudna decyzje i naprawdę szkoda ze mamy taki świat ze żądza nim pieniądze. Współczuje ci tej ciężkiej decyzji, tez miałam podobna do podjęcia. Prowadzę działalność i zatrudniam kilka osób ale tez sa oni samozatrudnieni. Musiałam podjąć decyzje albo praca albo zdać sie na dziewczyny mając pełna świadomość ze jak sama tego nie do pilnuje to moge stracić to na co kilka lat pracowałam. Podjęłam decyzje ze ciaza i dziecko sa najważniejsze i nawet jestem gotowa ze moge stracić prace w każdym momencie, szkoda ale nie zaryzykuje bo drugiej szansy na dziecko moge juz nie dostać. Było mi łatwiej niż tobie bo mam dziewczyny które teraz wszystko przejęły a ja tylko biurokrację robię w domciu no i mój maź w razie czego nas utrzyma. Było by cieżko bo tez płacimy kredyt mieszkaniowy ale jakoś skromniejsze i dalibyśmy radę.

Zuzia kochana napisz coś do nas bo juz sie martwię ze tyle czasu tu nie zagladalas.
Wy tez tak duzo spalyscie w ciazy? Ja dziś przespałem 12 h ciągiem !
 
Do góry