reklama
W
winki80
Gość
Lolitko- gratuluje bardzo bardzo. Witajcie wszystki uroki macierzyństwa. Cudowny prezent na Święta.
Matylda78
Fanka BB :)
Lolitko - super wiadomość. GRATULACJE! Superowo, że miałaś taki bezproblemowy poród. Uściśnij swojego Synusia od internetowej ciotki :-) i pisz więcej jak było.
lolitko moje gratulacje!!!!super!!! tak jak czułaś ten weekend co był należał do Ciebie!!!!ale masz świetny prezent na święta syneczek przy Tobie!!! jak bedziesz mogła to wklej fotke to sobie popatrzymy jak będziesz miała chwilke napisz coś więcej o porodzie.
Ostatnia edycja:
lolitka200
Wiem tyle,ze nic nie wiem
- Dołączył(a)
- 21 Grudzień 2008
- Postów
- 5 510
w koncu mam chwilke wiec napisze wiecej z akcji porodowej
wsio zaczelo sie o 1 w nocy kiedy to zaczely sie saczyc wody plodowe. zaraz potem zaczely sie pierwsze skurcze ale bardzo delikatne, najpierw co 20 minut i do ok 6 rano byly co 9 minut a potem ustalo wszystko. dzwonimy wiec do szpitala co robic - wody odeszly, akcja skurczowa zatrzymana. kazali nam przyjechac, zrobili ktg, skurcze byly bardzo delikatne, synus ok. polozna zadecydowala ze podadza mi tabletke na przyspieszenie rozwierania szyjki i co za tym idzie skurczy bo jak przyjechalam do szpitala o 11 to tylko 1cm i tak bylo do 12. jak podali mi o 12 tabletke to sie zaczela jazda. polozna mowi ze zobacza co sie stanie do 15 i jak nic to podaja oksytocyne
moj organizm zareagowal za mocno na tabletke. o godzinie 13.30 rozwarcie na 3cm. chwile pozniej ja mowie ze bol zaczyna byc nie do wytrzymania a ona sie usmiecha ze kazda tak mowi i zeby spokojnie czekac do 15-16 i wtedy mnie przeniosa na inny oddzial porodowy. o 14 ide przez korytarz bo chce wsio przyspieszyc i juz z bolu siadam na podloge. ona sie dziwi co grane, ze to troche za wczesnie. badaja mnie, ona sie za glowe chwyta ze natychmiast na porodowke. tam mnie przyjmuja i do pokoju. wyje z bolu jak cholera - skurcze sa ciagle, bez zadnych przerw, i cholernie bolace. pytam czy moge jednak dostac znieczulenie bo nie daje rady a ona ze zobaczy jak daleko jestem. bada a tu juz 8cm i mowi ze za pozno na wszystko. owszem gaz se wzielam ale wogole nie dzialal. mowie ze chce kapiel a ona ze moze byc i na to za pozno chyba ze chce rodzic w wodzie. ja mowie ze nie chce ale choc na 10 minut chce ukojenia w bolu. wsadzaja mnie do wody i czuje ciutke lepiej ale skurcze z kolei jeszcze sie zaostrzaja. polozna mowi ze musze wychodzic bo rozwarcie na 10cm a ja do niej ze nie mam sily wyjsc i mysle ze bedzie mi lzej w wodzie i decyduje sie na porod w tym baseniku.
kazali mi usiasc w rogu basenika tak zeby polozna mogla obserwowac co sie dzieje i zaraz po tym rozpoczely mi sie skurcze parte. calosc tu trwala 15 minut i synus byl z nami. wlasciwie sam porod w wodzie niczym sie nie roznil od normalnego tyle ze chyba troche lzej jest gdy takie cieplo od wody... napewno troche 'nieestetycznie' jest to, ze jak bobaska wyciagaja z ciebie to wsio z ciebie 'wyplywa' do wody w ktorej jestes. nie mam na mysli lozyska bo to kazali mi wyjsc i juz gdy na lozku bylam to wtedy wylazlo badziewie. ale mowie o tych plynach itd. plus jest taki ze synka mi od razu podali - z dolu na gore bo przez to ze w wodzie sie urodzil to od razu byl czysciutki i fajoski bo woda obmyla go ladnie
bolu nie bede opisywac bo wiecie jak jest. raz malo co nie zemdlalam. polozna mi mowila ze to przez to tempo rozwierania po tabletce - ze za szybko zareagowalam i za mocno. wiec nie liczac odejscia wod i niemal brak skurczy przez wiele godzin - od 12 gdy mi podano tabletke do momentu gdy synka wyciagneli o 15.28 dokladnie mowimy o 3.5godzinnym porodzie. dobrze ze szybko ale u mnie troche za szybko bo to nasililo bol.....
ot i taka bajka
wsio zaczelo sie o 1 w nocy kiedy to zaczely sie saczyc wody plodowe. zaraz potem zaczely sie pierwsze skurcze ale bardzo delikatne, najpierw co 20 minut i do ok 6 rano byly co 9 minut a potem ustalo wszystko. dzwonimy wiec do szpitala co robic - wody odeszly, akcja skurczowa zatrzymana. kazali nam przyjechac, zrobili ktg, skurcze byly bardzo delikatne, synus ok. polozna zadecydowala ze podadza mi tabletke na przyspieszenie rozwierania szyjki i co za tym idzie skurczy bo jak przyjechalam do szpitala o 11 to tylko 1cm i tak bylo do 12. jak podali mi o 12 tabletke to sie zaczela jazda. polozna mowi ze zobacza co sie stanie do 15 i jak nic to podaja oksytocyne
moj organizm zareagowal za mocno na tabletke. o godzinie 13.30 rozwarcie na 3cm. chwile pozniej ja mowie ze bol zaczyna byc nie do wytrzymania a ona sie usmiecha ze kazda tak mowi i zeby spokojnie czekac do 15-16 i wtedy mnie przeniosa na inny oddzial porodowy. o 14 ide przez korytarz bo chce wsio przyspieszyc i juz z bolu siadam na podloge. ona sie dziwi co grane, ze to troche za wczesnie. badaja mnie, ona sie za glowe chwyta ze natychmiast na porodowke. tam mnie przyjmuja i do pokoju. wyje z bolu jak cholera - skurcze sa ciagle, bez zadnych przerw, i cholernie bolace. pytam czy moge jednak dostac znieczulenie bo nie daje rady a ona ze zobaczy jak daleko jestem. bada a tu juz 8cm i mowi ze za pozno na wszystko. owszem gaz se wzielam ale wogole nie dzialal. mowie ze chce kapiel a ona ze moze byc i na to za pozno chyba ze chce rodzic w wodzie. ja mowie ze nie chce ale choc na 10 minut chce ukojenia w bolu. wsadzaja mnie do wody i czuje ciutke lepiej ale skurcze z kolei jeszcze sie zaostrzaja. polozna mowi ze musze wychodzic bo rozwarcie na 10cm a ja do niej ze nie mam sily wyjsc i mysle ze bedzie mi lzej w wodzie i decyduje sie na porod w tym baseniku.
kazali mi usiasc w rogu basenika tak zeby polozna mogla obserwowac co sie dzieje i zaraz po tym rozpoczely mi sie skurcze parte. calosc tu trwala 15 minut i synus byl z nami. wlasciwie sam porod w wodzie niczym sie nie roznil od normalnego tyle ze chyba troche lzej jest gdy takie cieplo od wody... napewno troche 'nieestetycznie' jest to, ze jak bobaska wyciagaja z ciebie to wsio z ciebie 'wyplywa' do wody w ktorej jestes. nie mam na mysli lozyska bo to kazali mi wyjsc i juz gdy na lozku bylam to wtedy wylazlo badziewie. ale mowie o tych plynach itd. plus jest taki ze synka mi od razu podali - z dolu na gore bo przez to ze w wodzie sie urodzil to od razu byl czysciutki i fajoski bo woda obmyla go ladnie
bolu nie bede opisywac bo wiecie jak jest. raz malo co nie zemdlalam. polozna mi mowila ze to przez to tempo rozwierania po tabletce - ze za szybko zareagowalam i za mocno. wiec nie liczac odejscia wod i niemal brak skurczy przez wiele godzin - od 12 gdy mi podano tabletke do momentu gdy synka wyciagneli o 15.28 dokladnie mowimy o 3.5godzinnym porodzie. dobrze ze szybko ale u mnie troche za szybko bo to nasililo bol.....
ot i taka bajka
reklama
Podobne tematy
Podziel się: