Tak tak byłam .
Puste jajo potwierdzone .
Już przed wizyta nie brałam leków bo wewnętrznie czułam ze idę na potwierdzenie tego co już zaakceptowałam i przetrawiłam .
Dziwi mnie tylko fakt ze w czwartek pęcherzyk miał 16 mm a dziś 12mm - zastanawia mnie czy to już może samoistne poronienie takie bezobjawowe ? Pytałam o to lekarza ale ciężko mu się było odnieść bo nie widział wyników badania na NFZ a wszystko zostało załączone do szpitalnej dokumentacji i dupa .
Czuje się dobrze , zamówiłam sobie dzisiaj moje ukochane sushi i nazarłam się aż miło
Czekam na rozwój nieuniknionego i liczę na szybkie zakończenie .
Moje nastawienie zapewne bierze się z tego ze dostałam od życia już taki wpierdol jak zabrało mi syna że strata ciąży na takim etapie (wczesnym) nie zrobiła we mnie większego spustoszenia .
Tym bardziej ze w tyle głowy cały czas siedziała ta świadomość ze na bank nie mamy wszystkich zarodków zdrowych - byłoby to wręcz nie możliwe … najzwyczajniej zdawałam sobie z tego sprawę ale oczywiście wierzyłam ze może jestem jakąś mega szczęściara
- hehhe szybko jednak zostałam sprowadzona na ziemie
Cieszę się ze jestem zdrowa , doceniam że nie mam większych problemow teraz tylko znaleść ten odpowiedni zarodek pośród mojej 4 osobowej ekipy na mroźni
i nie poddawać się
Mam 2 transfery za sobą - możemy je uznać za udane . Dały ciąże
I cudownego synusia na chwile bo na chwile ale dały
Oczywiście pozostaje nadal w grze .
Myśle ze jakoś luty / marzec pomyślimy o kolejnym transferze