reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Ciężarne na Wyspach

Witam wszystkie mamy przyszłe i obecne. Ja jestem obecnie w 28 tygodniu ciąży. Niestety 2 scany już za mną i więcej nie będzie. Teraz muszę tylko cierpliwie czekać na kolejne spotkania z położną oraz na poród. Termin mam na 6 listopada. Szczerze powiedziawszy już nie mogę się doczekać i już zaczęło mi się dłużyć.

Piszcie kobietki co tam u was słychać :-). Trochę sobie wcześniej ten temat poczytałam i staram się zapamiętywać wszystkie rady tych koleżanek, które już mają swoje pociechy na świecie. To będzie moje pierwsze dziecko, więc nieco się boję jak to będzie :shocked2:.

Pozdrawiam :-)
 
reklama
cytryna i jak z tym testem, robilas? to straszne, ze w UK nie robia badan na obecnosc roznych bakterii :-( Moja kolezanka miala jakas, oczywiscie o tym nie wiedziala, bo nie zrobiono jej badan i dziecko urodzilo sie ze strasznymi komplikacjami. Rodzice 3 miesiace walczyli o powrot malenstwa do zdrowia :-( A gdyby badanie zostalo przeprowadzone, wystarczy podczas porodu podac mamie antybiotyk i nie ma stresu, bo dziecku nic nie grozi. Ja sie probuje dowiedziec, czy mozna takie badania przeprowadzic prywatnie, bo historia kolezanki mocno mnie wystraszyla.
 
Witam się serdecznie Dziewczyny :-)
Mieszkam w UK od 2 lat. Jestem w 8 miesiącu ciązy. Przeszłam tu niezłą drogę i sama nie wiem co będzie dalej. Początek ciąży był ok. Wszystko ksiązkowo.Miałąm spotkanie z położną, później usg. Czułam sie dobrze. W ciąże zaszłam na początku stycznia. W lutym miałam pierwsze badanie ogólne krwi. Wszystko było ok. Ale po jakims czasie zaczęłam czuć się źle. Kiedy zasłabłam i przewróciłam się - co zakończyło się złamaniem palca - pojechałam jak najszybciej do szpitala. Niestety bardzo się rozczarowałam. Powiedziano mi, że w pierwszych 3 miesiącach tak się dzieje - żadnych badań, krótka pogawędka na temat tego, że jak wstaję - mam robić to powoli. Nawet ciśnienia mi nie zmierzono - a złamany palec... śmieszne :-D - włożyli mi patyczek do zaglądania w gardło pomiędzy palce i zacisneli plastrem, dostałam na wychodne patyczek zapasowy - hahahhaha.
Od tego dnia było coraz gorzej. Osłabienie, krew z nosa lała mi się ciągle - czułam się beznadziejnie. To nie jest moja pierwsza ciąża - wiedziałam, że cos jest nie tak. Do tego pojawiły się problemy z kręgosłupem - przed ciażą miałam zmiany pomiędzy kręgami - a teraz zaczęło się dziać coś niedobrego. Nie mogłam leżeć, chodzić - pojawiły się mrowienia, drętwienia... Poszłąm do mojego GP. Całkowity zakaz pracy. Zwolnienie. A reszta po porodzie - bo teraz żadnych badań nie są w stanie zrobić. Opowiedziałm mu o zasłabnięciach i o krwawieniu z nosa - obejrzał nos - chciał dać maść, ale nie mógł znaleźć nic dla kobiety w ciązy - więc zapytał -DOSŁOWNIE - czy wytrzymam do końca ciąży?
Za każdym razem jak mówiłam o tych zasłabnięciach połoznej - patrzyła na wyniki z lutego i mówiła - przecież krew jest ok. Nikt nie traktował mnie poważnie, nie słuchał co mówię. Było coraz gorzej. Zaczęłam mieć problemy ze zwykłymi codziennymi obowiązkami - kręgosłup i zasłąbnięcia - moja zmora. Spałam po 2, 3 godziny na dobę. Czasami wydawało mi się, że tracę kontakt z rzeczywistością. Doczekałam się kolejnej wizyty. Płakałąm w głos i prosiłam pomóżcie - wtedy połozna pobrała mi drugi raz krew i skierowała do szpitala na konsultację związana z kregosłupem.
Po kilku dniach dostałam list ze szpitala - że moje wyniki są tragiczne, że jak najszybciej mam skontaktować się z lekarzem. To była informacja - bez wyników. Pobiegłam do przychodni. Tam mój list trafił do lekarza, który ze mną się nawet nie zobaczył - tylko wyp[isał żelazo w tabletkach i tyle. Po dwóch tygodniach dotarły do mnie wyniki - opieczętowane na czerwono z opisem konieczności szybkiej reakcji - duzy spadek hemoglobiny, czerwonych ciałek i płytek krwi. Byłąm pewna, że lekarz widział te wyniki. Brałąm żelazo, które przepisał i strasznie wymiotowałam po nim. Czułam się jeszcze gorzej. Pewnego dnia - po prostu zemdlałam - trafiłam do mojej położnej - zobaczyła wyniki i byłą w szoku. Anemia zaawansowana. Zmieniono mi tabletki na jakis płyn, który łykam i nakazano powtórzyć badania krwi. Przyspieszona wizyta i znowu niespodzianka. [położna stwierdziła, że nie ma sensu teraz pobierać krwi - bo za krótko żelazo biorę - więc mam czekać kolejne 2 tygodnie. Czuję się beznadziejnie - jakbym ciagle na karuzeli siedziała. Nie jestem w stanie nic zrobić. 10 minut aktywności i zawroty głowy, które są nie do zniesienia. Konsultacja w szpitalu w związku z kręgosłupem zaowocowała kolejnymi skierowaniami do kolejnych konsultacji. Każdy odsyła mnie do innego lekarza - i chcą, żeby ten kolejny podjął decyzję czy poród siłami natury czy cc. Mam termin na 23 września - zaawansowana anemię, zmiany w dolnym odcinku kręgosłupa, które utrudniaja poruszanie się ( jedyną pomocą ze szpitala była nakaz chodzenia z laska ortopedyczną ). Kuśtykam o lasce i boję się sama wyjść gdziekolwiek przez zasłabnięcia. Czuję się bezsilna, bez opieki i z wielka niewiadoma. Jedyne co potrafia mi powiedzieć - to, że z takim kręgosłupem mogą być komplikacje p[rzy porodzie, z takimi wynikami to nie pozwalają mi rodzić - takie rzeczy słyszę i... nic. Żadnej pomocy.
Dlaczego nikt mnie nie słuchał. Dlaczego doprowadzili mnie do takiej anemii. Co dalej. Dlaczego profilaktyka tutaj nie istnieje - badania krwi, usg... Czuję się jak głupia, która walczy z wiatrakami - nie wiem nic - niedługo mam termin porodu - i przeraża mnie ta niewiedza...

Przepraszam, że tyle nabazgrałam, ale nie daję już sobie z tym rady. Zastanawiam się czy tak po prostu jest w UK - czy tylko ja trafiłam na taka opiekę? Czuję się zagubiona i bezsilna.
 
Opieka jest na pewno inna niz w Polsce...i czasem na to co reaguja w Polsce tutaj nie reaguja, czekaja itd.
Z moich doswiadczen i opisow dziewczyn na pazdziernikowych mamach i mamach ze Szkocji i relacji znajomych wyglada na to ze mimo ze jest inaczej to jesli sie cos dzialo to kazda z nas w koncu (wczesniej czy pozniej) otrzymala jakies dodatkowe badania albo specjalistyczna opieke, niektore dziewczyny mialy wiecej wizyt/badan bo cos tam jest nie tak... Takze wydaje mi sie ze oprocz tego ze w UK generalnie jest inne podejscie to ty niestety trafilas na bardzo kiepska opieke... i to zarowno szpital jak i przychodnia :(

Czy ciebie konsultanci pytaja jaka jest twoja opinia na temat porodu? Czy chcialabys cc?
A z badaniami krwi - zrobili ci w koncu? Ja mialam hemoglobine 9,5 (czyli na granicy) i biore prawie 200mg zelaza dziennie, czulam sie dobrze, wiec twoja musiala byc bardzo niziutka...
Czy zastanawialas sie nad zmiana lekarza/przychodni? Ja sporo sie przeprowadzalam, wiec mialam roznych GP i wiele zalezy na kogo trafisz. Mecz ich ile mozesz, duzo pytaj, umawiaj sie na kolejne wizyty itd - moze w koncu cos zadziala :baffled: nie wiem co jeszcze ci poradzic...

Ja choc nie jestem zadowlona z ilosci badan, USG itd to mam dobre doswiadczenia z wizyt np na A&E, telefonow do NHS24 i tym podobnych spraw - zawsze dokladnie posprawdzali co sie sie dzieje.

Pewnie nie masz teraz na to sily, ale moze za jakis czas zloz tez na nich skarge - bo opieka jaka opisujesz jest naprawde zla :(
 
Ewelinak1 witaj na forum

Faktycznie twoja sytuacja jest dość nieciekawa. Tyle razy zgłaszałaś jak źle się czujesz, a oni nic nie zrobili. Tak tutaj to czasem wygląda. Ja też jako nastolatka miałam dość poważną anemię i nawet mi w szpitalu zaaplikowali mi żelazo domięśniowo, co nie było przyjemne, ale dość szybko mi się poprawiło.

Mogę sobie tylko wyobrazić jakie to okropne uczucie bezsilności, jak wiesz, że źle się czujesz, a nic nie chce cię wysłuchać i pomóc :-(. Mam tylko nadzieję, że teraz jak już przyjmujesz żelazo to będzie tylko lepiej.

Zgadzam się z Cytryną, że powinnaś ich męczyć jak najwięcej.

Opieka tutaj nie jest tragiczna, ale mamy trochę mało tych badań. Ja jak na razie miałam tylko jedno badanie krwi, dzisiaj idę do położnej i wiem, że będą robili drugie, ale pewnie później już do końca ciąży nie będą więcej krwi badać.

Ja jak powiedziałam, że mam bolesne skurcze łydek w nocy to mi położna poradziła jeść banany i pomarańcze. Sama na własną rękę biorę czasem magnez z potasem, bo samą dietą ciężko mi zaspokoić potrzeby organizmu na te pierwiastki, a oni nie chcą nic przepisać.

Trzymam kciuki za ciebie Ewelinak1, aby twój stan zdrowia jak najszybciej się poprawił i abyś urodziła zdrowego dzidziusia ;-)
 
Witaj
Ewelina ja mam mieszane uczucia co do opieki w Uk. Na poczatku ciazy nie zrobili mi zbyt wielu badan, dlatego bedac w polsce na swietach postanowilam pobiec do mojego PL ginekologa i zrobic cala serie badan.
Okazalo sie ze mam duza infekcje bakteryjna, cyt III. Co jest bardzo grozne w ciazy...
Przyjechalam, prosilam polozna kilka razy by dala mi skier. na powtorzenie badan, upierala sie ze nie robia badan gin w ciazy...Lekarza wkoncu wyprosilam...I dopiero teraz 3sierpnia po trzech miesiach proszenia zrobili mi cala serie...

Zgodzilam sie tez na badania prenetalne, co wogole zapomnieli o mnie, mieli wyznaczyc termin a jak sie upomnialam okazalo sie ze juz jest za POZNO:eek::eek:

siostra i corka mojego M ma problemy z sercem. No i akurat tym sie zainteresowali kilka razy juz mialam USG, by wykryc wrazie co wady serduszka. No ale na kazdym bylo Ok wiec juz zakonczyli...
Jedna pani doktor powiedziala ze moje bad. krwi sa dobre i ze moja choroba (hemofilia) nie zagraza mi w trakcie porodu naturalnego, i wiecej nie ma sensu robic juz badan. A dwa tyg temu dostalam list ze musze sie udac na badania KRWI....
Maja balagan...

Jesli chodzi o pozytywy: podobaja mi sie spotkania z polozna. Ma duze poczucie humoru, i widze ze chce mi ulzyc, przekazuje mi duza wiedze. O ktorej nawet nie czytalam w necie. Co jest dobre dla mnie i dziecka...
Duze zainteresowanie. Napoczatku nie bylam nia zadowolona. Ale teraz ciesze sie ze to ona sie mna opiekuje.

Zycze Ci bezbolesnego i bezstresowego porodu, no i wkoncu wyjasnienia tych dolegliwosci!;-);-);-)
 
reklama
Ojej straszne to co piszesz :(
Jak chyba każdy tez mam mieszane uczucia co do sluzby zdrowia tutaj..
jednak.. mysle , ze trafilam zarowno na dobrego GP jak i szpital. I wiem jak roznie to tu bywa wiec jestem naprawde poki co szczesliwa!
Przy pierwszej wizycie u GP powiedzialam, ze martwie sie o swoja tarczyce i odrazu mialam skierowanie na pobranie krwi pod tym kątem. Na szczescie jest ok:)
Slyszalam, ze zawsze lepiej podkolorowac zeby potem wieksza uwage skupiali na badaniach krwi i kontroli..

Niezmiennie jednak slyszy sie, ze jak ciaza przebiega prawidlowo opieka i porod sa tu cudowne.
Jednak jak jest jakikolwiek problem..to juz nie wyglada tak kolorowo :(
Przyznam sie, ze gdybym miala takie problemy w ciazy a nie otrzymala pomocy wrocilabym do PL gdzie jednak pod takim wzgledem nie ma zmiluj..
Trzymaj sie cieplo!
 
Do góry