reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Ciężarne na Wyspach

Troche mnie nie bylo,a to dlatego,ze niestety nie jestem juz w dwupaku:-(
Mój synek przyszedl na swiat w pierwszym dniu 27 tyg ciazy przez cc,ważyl 590g!!!
Na chwile obecna wazy 510g,co tu wiecej pisac....a mialam byc sierpniówka...
 
reklama
Madzia calym serduszkiem jestem z Toba i Twoim synkiem bede modlic sie z calych sil zeby synus rosl jak najszybciej i byl okazem zdrowia nawet nie potrafie sobie wyobrazic jak Ci ciezko trzymaj sie Kochana napewno bedzie wszystko dobrze bardzo mocno w to wierze. Duze buziaki i jak tylko bedziesz mogla to pisz nam co u WAs
 
Madzi sciskam Was mocno i wierze,ze bedzie dobrze.
Niech synek zdrowo rosnie a Tobie duzo sil zycze.
 
Madzia23,

kochana, z całego serca życzę Ci, aby synuś zdrowo rósł i przybierał z dnia na dzień coraz więcej na wadze i sile. Trzymaj się dzielnie, choć pewnie łatwe to nie jest. Ale bedzie dobrze, wierze w to. Musi być !!!
 
Madzia23 to mnie zaskoczyłaś :-(, przykro mi strasznie, trzymaj się jakoś, musi być dobrze, czego Ci z całego serca życzę, no i pisz co tam u Was.
 
madzia23 wiem że łatwo pisać ale trzymaj się tam jakoś,trzymam cały czas kciuki za twoje maleństwo, a tobie kochana życzę dużo siły, jestem z wami!!!!
 
Dziewczyny dzieki za slowa otuchy...
To było straszne co przezylam w szpitalu.Nie czulam zadnych ruchow malego przez 24 godziny,zaczelam sie martwic,mąż zadzonil do szpitala-kazali przyjechac zeby to sprawdzic,podłączyli mnie do ktg,polozna nie mogla znalezc tetna dziecka,strasznie dlugo z wszystkim zwlekali,myslala ze jest za maly i dlatego,po dluzszym czasie przyszedl juz lekarz zeby mi zrobic usg,widzialam jego zdenerwowanie jak to robil,z zegarkiem w reku liczyl uderzenia serca ktore byly o polowe mniejsze i ledwo wyczuwalne.Nie wiedzialam co sie dzieje,zaczął gdzies dzwonic zdenerwowany a mnie zaczeli rozbierac i po 5 minutach bylam juz na sali operacyjnej,cisnienie mialam 190/130.Tak naprawde przyjechalismy do szpitala w ostatniej chwili,nie moge pogodzic sie z tym ze zwlekalam,a moje dziecko zaczynalo umierac bedac w moim brzuchu.Byl o wiele za maly na wiek ciazy przez to moje zatrucie i nadcisnienie od jakiegos czasu,urodzil sie w hipotrofii.Jedynie nadzieja ze bedzie z nim wszystko dobrze pozwala mi sie jakos trzymac.Mały lezy w szpitalu w Londynie,mówia ze jego stan jest stabilny,chociaz ma jakas infekcje i dostaje antybiotyk.Moze niedlugo przewioza go do Cambridge to bede miala blizej,bo tak to mam 130km.Nie mogę zniesc ze jest tak daleko.Strasznie mi ciężko z tym wszystkim,ale pozostaje mi sie modlic i miec nadzieje...
 
Dziewczyny dzieki za slowa otuchy...
To było straszne co przezylam w szpitalu.Nie czulam zadnych ruchow malego przez 24 godziny,zaczelam sie martwic,mąż zadzonil do szpitala-kazali przyjechac zeby to sprawdzic,podłączyli mnie do ktg,polozna nie mogla znalezc tetna dziecka,strasznie dlugo z wszystkim zwlekali,myslala ze jest za maly i dlatego,po dluzszym czasie przyszedl juz lekarz zeby mi zrobic usg,widzialam jego zdenerwowanie jak to robil,z zegarkiem w reku liczyl uderzenia serca ktore byly o polowe mniejsze i ledwo wyczuwalne.Nie wiedzialam co sie dzieje,zaczął gdzies dzwonic zdenerwowany a mnie zaczeli rozbierac i po 5 minutach bylam juz na sali operacyjnej,cisnienie mialam 190/130.Tak naprawde przyjechalismy do szpitala w ostatniej chwili,nie moge pogodzic sie z tym ze zwlekalam,a moje dziecko zaczynalo umierac bedac w moim brzuchu.Byl o wiele za maly na wiek ciazy przez to moje zatrucie i nadcisnienie od jakiegos czasu,urodzil sie w hipotrofii.Jedynie nadzieja ze bedzie z nim wszystko dobrze pozwala mi sie jakos trzymac.Mały lezy w szpitalu w Londynie,mówia ze jego stan jest stabilny,chociaz ma jakas infekcje i dostaje antybiotyk.Moze niedlugo przewioza go do Cambridge to bede miala blizej,bo tak to mam 130km.Nie mogę zniesc ze jest tak daleko.Strasznie mi ciężko z tym wszystkim,ale pozostaje mi sie modlic i miec nadzieje...
Modlę się za Was, żeby się wszystko było dobrze
Ja napiszę tylko tyle że na wizycie ciśnienie miałam 123/90 i serducho biło, mała nie taka duża według czarodziejskich rąk położnej i główką w dole
I Alanek nadal w przedszkolu ryczy ale ponoć są postępy
 
Dziewczyny dzieki za slowa otuchy...
To było straszne co przezylam w szpitalu.Nie czulam zadnych ruchow malego przez 24 godziny,zaczelam sie martwic,mąż zadzonil do szpitala-kazali przyjechac zeby to sprawdzic,podłączyli mnie do ktg,polozna nie mogla znalezc tetna dziecka,strasznie dlugo z wszystkim zwlekali,myslala ze jest za maly i dlatego,po dluzszym czasie przyszedl juz lekarz zeby mi zrobic usg,widzialam jego zdenerwowanie jak to robil,z zegarkiem w reku liczyl uderzenia serca ktore byly o polowe mniejsze i ledwo wyczuwalne.Nie wiedzialam co sie dzieje,zaczął gdzies dzwonic zdenerwowany a mnie zaczeli rozbierac i po 5 minutach bylam juz na sali operacyjnej,cisnienie mialam 190/130.Tak naprawde przyjechalismy do szpitala w ostatniej chwili,nie moge pogodzic sie z tym ze zwlekalam,a moje dziecko zaczynalo umierac bedac w moim brzuchu.Byl o wiele za maly na wiek ciazy przez to moje zatrucie i nadcisnienie od jakiegos czasu,urodzil sie w hipotrofii.Jedynie nadzieja ze bedzie z nim wszystko dobrze pozwala mi sie jakos trzymac.Mały lezy w szpitalu w Londynie,mówia ze jego stan jest stabilny,chociaz ma jakas infekcje i dostaje antybiotyk.Moze niedlugo przewioza go do Cambridge to bede miala blizej,bo tak to mam 130km.Nie mogę zniesc ze jest tak daleko.Strasznie mi ciężko z tym wszystkim,ale pozostaje mi sie modlic i miec nadzieje...


Trzymam kciuki za Twojego maluszka! w Szczecinie ratowali takie przypadki, i tu też dadzą radę, zobaczysz, maluszek jest na pewno silny ! wszystko będzie dobrze ... w dodatku blisko mnie jest (w Londynie) , więc musi być wszystko OK !
Trzymam kciuki + kciuki mojej Kornelci!
 
reklama
Madzia- to straszne przez co przechodzicie ale trzeba wierzyć, że wszystko będzie dobrze, Modlę się o zdrówko dla Szymonka i dużo sił dla was. Buziaki!
 
Do góry