Hej Kobitki
![śmiech :-D :-D](https://www.babyboom.pl/forum/styles/default/xenforo/smilies/square/laugh.gif)
![śmiech :-D :-D](https://www.babyboom.pl/forum/styles/default/xenforo/smilies/square/laugh.gif)
![śmiech :-D :-D](https://www.babyboom.pl/forum/styles/default/xenforo/smilies/square/laugh.gif)
Przepraszam, że tyle czasu nie pisałam. Powiem Wam szczerze, że te parę dni spędziłam na uporaniu się bardziej ze sobą i z rytmem niż wracaniem do fizycznej formy. Tak tak,
mamy już naszego kochanego słodziutkiego, cudownego Krzysiuńka ze sobą!!!!!!
Dziś kończy tydzień, urodził się we wtorek 05.01.2010. Zajęło nam obojgu troszkę czasu żeby się poznać i dostosować do siebie i teraz mogę powiedzieć śmiało, że całe szczęście ominął mnie babyblues i płacze. Ale napiszę to co pewnie Was ciekawi :-);-)
W poniedziałek wieczorem miałam znowu skurcze ale nie bardzo bolesne i co 12-15 min, myślałam, że to jeden z moich ataków łazienkowych i nie bardzo się przejęłam. We wtorek rano ok 8 obudziłam się już ze skurczami co 8 min, które już ok 9 były co 3 min ale jeszcze do wytrzymania. Jak już zaczęło się robić boleśnie to skakałam sobie na piłce, tej samej co ćwiczyłam plecy. Zaczęły się przygotowania, śniadanie, kąpiel, pakowanie reszty rzeczy. Ok 10.30 M zadzwonił do szpitala i powiedzieli że już mogę przyjechać jak chcę. Taksówkarz jak zobaczył jaka fucha mu się trafiła to mało co nie zemdlał prowadząc kiedy miałam skurcze na tylnim siedzeniu
![śmiech :-D :-D](https://www.babyboom.pl/forum/styles/default/xenforo/smilies/square/laugh.gif)
![śmiech :-D :-D](https://www.babyboom.pl/forum/styles/default/xenforo/smilies/square/laugh.gif)
![śmiech :-D :-D](https://www.babyboom.pl/forum/styles/default/xenforo/smilies/square/laugh.gif)
W szpitalu po badaniu już mnie nie puścili. Od razu mi powiedzieli, że jak nie urodzę do 15.30 to przebiją wody i rzeczywiście tak było. O 15.40 przebili mi wody a Krzyś się urodził o 16.37.
Oczywiście jak to przy porodzie nigdzy nie przewidzisz co się stanie i tu też sama siebie zaskoczyłam. Bardzo byłam przeciwna znieczuleniom ale jak zaproponowali mi gaz to pomyślała a co mi tam i spróbuję. Fajnie było ale niestety nie uśmierza on bóli z krzyża a ja miałam bardzo silne. M namawiał mnie na zastrzyk i jak już ból był rzeczywiście nie do wytrzymania (tak ok 14) to się zgodziłam i faktycznie bardzo mi to pomogło. Wszystko czułam, skurcze i całą akcję, tylko bez bólu, byłam świadoma (co nie znaczy przytomna) ale M mi bardzo pomagał i wspierał. Krzyś się urodził zdrowy, piękny i zupełnie inny niż nasz Kubuś. Ważył 3300 i miał 54.5 cm. Prześlę Wam foteczki :-):-):-)
Jestem najszczęśliwszą mamą pod słońcem!!!!!