Olinda, Medio - no weekend miałam zalatany codziennie goście, a ja cały dzien przy garach, a wczoraj był masakryczny dzień... Najpierw wybrałam się załątwiać spotkania w banku, job center i takie tam, na 15 miałam spotkanie z położną, a o 13 zaczęłam krwawić, więc szybkoz miasta do położnej leciałam, bez papierów bez niczego... kazała mi się położyć posłuchałą serduszka (wszystko było pięknie) i złapała za telefon, zadzwoniłą do szpitala, że tylko wrócę po papiery i zaraz do nich przyjeżdżam na badanie, no więc o 16 byłam w szpitalu, podłączyli mnie pod ktg na 30 min, a potem czekałam jeszcze ponad godzinę na lekarza ginekologa i badanie... brrr, jak ja tego nie cierpię, potem chodzę jak Lucky Luck!! W międzyczasie przyszła położna i oświadczyła, że jak krwawienie nie ustanie, albo z szyjką będzie coś nie tak to zostaję na oddziale - obok rodziła jakaś laska!! A ja byłam na sali, w której było przygotowane już wszystko dla dziecka, więc trochę miałam stresa! No ale efekt jest taki, że po raz pierwszy mnie zbadał ktoś i super, okazało się, że krwawienia ustały i nie widać żadnych przyczyn, wszystko dobrze, szyjka zamknięta, zrobili mi cytologię. Ktg wykazało prawidłową akcję serca dziecka i przepisowe skurcze Brakstona - Hicksa co 10-8 min, mała skakała jak nawiedzona, tak się wkurzyła, że jej te sondy na brzuchu zamontowali, że kopała jak oszalałą, sondy skakały mi na 2cm do góry!!! Juz pomijam fakt, że jej akcja serca podskoczyła ze złości!!! Ginka oglądając wydruk była w szoku i orzekła, że mamy baaardzo szczęśliwe dziecko, hahaha, śmiać mi się chciało... No więc dopiero koło 19 wróciłam do domu i zjadłam śniadanie... hihihi, mam nadzieję, że to mnie usprawiedliwia troszkę!
Medio - dzięki za stronkę!!
alex3meyer - widzę, że czeka cię fajny wypoczynek!!! Tylko ta podróż.... ehhh, czemu nie można się teleportować, hahaha!
lawendowa - ja cię witam gorąco!!! Pisz o sobie!!
Co do nastawinia Misi do siostrzyczki to jest super, ona bardzo jest opiekuńcza, nawet w stosunku do rówieśników, cały czas mówi, że jak dzidzia będzie płakać, to ona będzie ją pocieszać i głaskać po główce i przynosić jej zabaweczki i wtedy dzidzi będzie lepiej. Czyli założenia mamy dobre, a jak będzie w praktyce to się okaze... Teraz np. wybiera zabaweczki dla dzidzi w każdym sklepie i nie ma problemu jak kupuję coś dzidzi, a jej akurat nie, z resztą często przynosże też coś dla niej a wtedy nie dostaje nic dzidzia, więc nie czuje jakiegoś ciśnienia czy zazdrości na razie, oby tak zostało.... Myślę, że dużo zależy od rodziców i tego jak sami dziecko przygotują, ja staram się angażować Misię we wszystko co dotyczy nowego dziecka, mam nadzieję, że to zaowocuje...