reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Ciąża w wielu 38-39 lat.

A jaki masz pogląd na sprawę Agaty Mróz? Która mając świadomość, że osieroci dziecko, mimo wszystko postanowiła je mieć, bo chciała. Czy to nie egoizm?
Postanowiła dać życie. Nie usuwać go. I owszem miała pewnie świadomość śmierci, ale wierzyła, że uda jej się wygrać walkę. Nie uważam tego za egoizm. Nie wiem skąd takie porównanie. Czy jesteś aż tak negatywnie nastawiona do świata?
 
reklama
A jaki masz pogląd na sprawę Agaty Mróz? Która mając świadomość, że osieroci dziecko, mimo wszystko postanowiła je mieć, bo chciała. Czy to nie egoizm?
Pozwolę sobie odpowiedzieć. Nie, to nie egoizm.
Sama mam guza na wątrobie i po długiej walce i stratach mam dwoje małych dzieci i to z obciążeniem. Miało być inaczej, dzieci miały być zdrowe. Ale przerost ambicji lekarzy upośledził i jedno i drugie. A to, że mam guza czy oznacza, że jestem egoistką, bo zawsze z m marzyliśmy o potomstwie, a teraz może nas zabraknąć? Czy nowotwór to wyrok? Czy to, że mam guza oznacza, że mam sobie teraz kupić trumnę, usiąść i płakać i czekać na śmierć? Przecież nikt mi nie powie jak długo będę żyła. A może zdarzy się, że życie nam obu spłata figla i mimo, że ja chora to dłużej będę żyła niż ty? Tego nikt nie wie. Statystyka to tylko liczby. Zgodnie ze statystyka nie powinnam mieć dzieci, a mam.
Agatę Mróz też zawiedli lekarze. Ona nie musiała umierać. Wystarczyło by był człowiek tam, gdzie dostępny był lek. Ona nie miała wyroku, tylko mniejsze szanse. To nadzieja, wiara i miłość każą nam walczyć nawet jeśli osiągnięcie celu wydaje się być maloprawdopodobne. Tylko w ten sposób wydarzają się wielkie rzeczy. Za wszystko płacimy jakąś cenę. I my i nasze otoczenie. Ale czy ból, tęsknota, czy inne trudne uczucia ( które tak często odrzucamy, a są częścią ludzkiego życia i mają do niego prawo takie samo jak radość, czy zadowolenie) mają powodowac, że zaprzestajemy działań? To co jednemu wydaje się byc brakiem odpowiedzialności dla innych jest heroizmem. Nie oceniajmy póki nie poznamy w pełni czyjejś historii.
Może chłopiec zbierający na mamę pieniążki ma pod górkę, ale ta mama mogła mu dać coś niesamowitego, obecność i miłość, która dla innych wydaje się być niewystarczającym powodem do tego by o nią walczyć. I on wcale nie musi tego traktować jak obciążenie. Dużo zależy od tego jaką kto ma hierarchię wartości.
Ja się usamodzielniłam jak miałam 21 lat. Teraz choć moi rodzice nie potrzebują to im pomagam nawet finansowo. I nie uważam, by to było obciążenie. Kocham ich i wiele im zawdzięczam. To dla mnie przyjemność, a nie obciążenie.
 
Ostatnia edycja:
Mężowi zostawiła kawałek siebie, myślę że dziecko nie było dla niego obciążeniem tylko wybawieniem. Na świecie pełno jest szarości nie tylko czerń i biel

Oj miałam chyba post dodać do cytatu powyżej sorrki


Postanowiła dać życie. Nie usuwać go. I owszem miała pewnie świadomość śmierci, ale wierzyła, że uda jej się wygrać walkę. Nie uważam tego za egoizm. Nie wiem skąd takie porównanie. Czy jesteś aż tak negatywnie nastawiona do świata?
 
Mogę się pod tym podpisać wszystkimi konczynami
Pozwolę sobie odpowiedzieć. Nie, to nie egoizm.
Sama mam guza na wątrobie i po długiej walce i stratach mam dwoje małych dzieci i to z obciążeniem. Miało być inaczej, dzieci miały być zdrowe. Ale przerost ambicji lekarzy upośledził i jedno i drugie. A to, że mam guza czy oznacza, że jestem egoistką, bo zawsze z m marzyliśmy o potomstwie, a teraz może nas zabraknąć? Czy nowotwór to wyrok? Czy to, że mam guza oznacza, że mam sobie teraz kupić trumnę, usiąść i płakać i czekać na śmierć? Przecież nikt mi nie powie jak długo będę żyła. A może zdarzy się, że życie nam obu spłata figla i mimo, że ja chora to dłużej będę żyła niż ty? Tego nikt nie wie. Statystyka to tylko liczby. Zgodnie ze statystyka nie powinnam mieć dzieci, a mam.
Agatę Mróz też zawiedli lekarze. Ona nie musiała umierać. Wystarczyło by był człowiek tam, gdzie dostępny był lek. Ona nie miała wyroku, tylko mniejsze szanse. To nadzieja, wiara i miłość każą nam walczyć nawet jeśli osiągnięcie celu wydaje się być maloprawdopodobne. Tylko w ten sposób wydarzają się wielkie rzeczy. Za wszystko płacimy jakąś cenę. I my i nasze otoczenie. Ale czy ból, tęsknota, czy inne trudne uczucia ( które tak często odrzucamy, a są częścią ludzkiego życia i mają do niego prawo takie samo jak radość, czy zadowolenie) mają powodowac, że zaprzestajemy działań? To co jednemu wydaje się byc brakiem odpowiedzialności dla innych jest heroizmem. Nie oceniajmy póki nie poznamy w pełni czyjejś historii.
Może chłopiec zbierający na mamę pieniążki ma pod górkę, ale ta mama mogła mu dać coś niesamowitego, obecność i miłość, która dla innych wydaje się być niewystarczającym powodem do tego by o nią walczyć. I on wcale nie musi tego traktować jak obciążenie. Dużo zależy od tego jaką kto ma hierarchię wartości.
Ja się usamodzielniłam jak miałam 21 lat. Teraz choć moi rodzice nie potrzebują to im pomagam nawet finansowo. I nie uważam, by to było obciążenie. Kocham ich i wiele im zawdzięczam. To dla mnie przyjemność, a nie obciążenie.
 
A jaki masz pogląd na sprawę Agaty Mróz? Która mając świadomość, że osieroci dziecko, mimo wszystko postanowiła je mieć, bo chciała. Czy to nie egoizm?
Pytasz, czy mając wybór: ryzykować swoje życie albo poświęcić życie swojego dziecka uważamy ryzykowanie swojego życia za egoizm...?
 
Postanowiła dać życie. Nie usuwać go. I owszem miała pewnie świadomość śmierci, ale wierzyła, że uda jej się wygrać walkę. Nie uważam tego za egoizm. Nie wiem skąd takie porównanie. Czy jesteś aż tak negatywnie nastawiona do świata?

Nie, absolutnie nie jestem negatywnie nastawiona do świata, po prostu nie podoba mi się podejście kobiet, które chcą dziecka ZA WSZELKĄ CENĘ. Dla mnie to rozkapryszone dzieci, które tupią nóżką "bo ja chcę!". Widzisz, ja zawsze marzyłam o tym, żeby mieć troje dzieci, ale drugie okazało się genetycznie chore, więc nie ma nawet mowy o kolejnym dziecku, bo byłabym skrajnie nieodpowiedzialną idiotką, gdybym świadomie skazała kolejne dziecko na chorobę. Oczywiście, mogę wierzyć, że będzie zdrowe, ale co, jeśli nie? Trzeba brać wszystkie opcje pod uwagę, a nie tylko te, które są dla nas korzystne.

@Destino , jedno pytanie - czy lekarze powiedzieli Ci, że nie powinnaś zachodzić w ciążę ze względu na swoją chorobę? Czy mieliście zielone światło?
Ciężko mi pojąć heroizm kobiety, która decyduje się na dziecko wiedząc, że je zaraz osieroci, tym samym skazując je na życie bez najważniejszej dla niego osoby... I zgoda, mnie też może w każdej chwili auto potrącić, ale na to wpływu nie mam, a wiedząc, że ze mną i z mężem jest coś nie tak, bo nasz syn zachorował, nie sprowadzamy kolejnego dziecka na świat, właśnie z obawy, że też mogłoby być chore, a wiemy jak nikt, że życie takiego chorego dziecka to piekło.
I jeszcze w kwestii hierarchii wartości - moja babcia całe życie była mi bliższa, niż mama, ale 2 lata ciężkiej choroby zrobiły z niej człowieka, którego nie poznawałam. I mimo mojego ogromu miłości do babci - opieka nad nią była UDRĘKĄ i ogromnym obciążeniem dla wszystkich.

@_agnieszka_ , dla mnie tak. Bo to biedne dziecko nigdy nie będzie wiedziało, jak to jest mieć mamusię. Jak to jest przytulić się do mamusi. Jak to jest zobaczyć mamusię na akademii w przedszkolu. I cała masa innych doświadczeń, ale nie chce mi się wymieniać, bo chyba wiesz, co mam na myśli.
 
Nie, absolutnie nie jestem negatywnie nastawiona do świata, po prostu nie podoba mi się podejście kobiet, które chcą dziecka ZA WSZELKĄ CENĘ. Dla mnie to rozkapryszone dzieci, które tupią nóżką "bo ja chcę!". Widzisz, ja zawsze marzyłam o tym, żeby mieć troje dzieci, ale drugie okazało się genetycznie chore, więc nie ma nawet mowy o kolejnym dziecku, bo byłabym skrajnie nieodpowiedzialną idiotką, gdybym świadomie skazała kolejne dziecko na chorobę. Oczywiście, mogę wierzyć, że będzie zdrowe, ale co, jeśli nie? Trzeba brać wszystkie opcje pod uwagę, a nie tylko te, które są dla nas korzystne.
Tak jak już napisałam. Nie jesteś w stanie zrozumieć kobiety, która dzieci nie ma bo Ty masz dwójkę. Nie wiesz co to tęsknota za kimś kogo możesz pokochać bezgraniczną miłością. To uczucie spala od środka, czasami nie daje kobiecie normalnie funkcjonować. I nie zastąpią dziecka psy, koty czy inne zwierzęta. To jest instynkt macierzyński bo tak nas natura stworzyła. I czy dalej będziesz uważać, że taka kobieta to rozkapryszone dziecko, która walczy o swoje szczęście? Która będzie dawała temu dziecku (rodząc w wieku nawet 45 lat) całą miłość świata? Jeżeli tak to nie mamy o czym rozmawiać.
 
dziękuję i Tobie również gratuluję, musimy się wspierać, oraz chyba nie czytać komentujących negatywnie nas koleżanek. jak przyjęły newsa twoje dzieci?
Musze sie niestety przyznac do tego ze jeszcze ich nie informowalam. Ciaze mam narazie zagrozona. Poczekam po jutrzejszej wizycie. A u ciebie jak? Ciesza sie?
 
reklama
@Nulini mamy znajomego z właśnie wykrytym rakiem. Ma rok przed sobą. I półroczne dziecko. Moja koleżanka osierociła synka jak miał kilka miesiący. Choroba wyszła po ciąży... Nie da się wszystkiego zaplanować, nie da się wszystkiego przewidzieć...
@Destino zgadzam się i przytulam :)
 
Do góry