Postanowiła dać życie. Nie usuwać go. I owszem miała pewnie świadomość śmierci, ale wierzyła, że uda jej się wygrać walkę. Nie uważam tego za egoizm. Nie wiem skąd takie porównanie. Czy jesteś aż tak negatywnie nastawiona do świata?
Nie, absolutnie nie jestem negatywnie nastawiona do świata, po prostu nie podoba mi się podejście kobiet, które chcą dziecka ZA WSZELKĄ CENĘ. Dla mnie to rozkapryszone dzieci, które tupią nóżką "bo ja chcę!". Widzisz, ja zawsze marzyłam o tym, żeby mieć troje dzieci, ale drugie okazało się genetycznie chore, więc nie ma nawet mowy o kolejnym dziecku, bo byłabym skrajnie nieodpowiedzialną idiotką, gdybym świadomie skazała kolejne dziecko na chorobę. Oczywiście, mogę wierzyć, że będzie zdrowe, ale co, jeśli nie? Trzeba brać wszystkie opcje pod uwagę, a nie tylko te, które są dla nas korzystne.
@Destino , jedno pytanie - czy lekarze powiedzieli Ci, że nie powinnaś zachodzić w ciążę ze względu na swoją chorobę? Czy mieliście zielone światło?
Ciężko mi pojąć heroizm kobiety, która decyduje się na dziecko wiedząc, że je zaraz osieroci, tym samym skazując je na życie bez najważniejszej dla niego osoby... I zgoda, mnie też może w każdej chwili auto potrącić, ale na to wpływu nie mam, a wiedząc, że ze mną i z mężem jest coś nie tak, bo nasz syn zachorował, nie sprowadzamy kolejnego dziecka na świat, właśnie z obawy, że też mogłoby być chore, a wiemy jak nikt, że życie takiego chorego dziecka to piekło.
I jeszcze w kwestii hierarchii wartości - moja babcia całe życie była mi bliższa, niż mama, ale 2 lata ciężkiej choroby zrobiły z niej człowieka, którego nie poznawałam. I mimo mojego ogromu miłości do babci - opieka nad nią była UDRĘKĄ i ogromnym obciążeniem dla wszystkich.
@_agnieszka_ , dla mnie tak. Bo to biedne dziecko nigdy nie będzie wiedziało, jak to jest mieć mamusię. Jak to jest przytulić się do mamusi. Jak to jest zobaczyć mamusię na akademii w przedszkolu. I cała masa innych doświadczeń, ale nie chce mi się wymieniać, bo chyba wiesz, co mam na myśli.