reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

ciąża słodko-gorzko

Teraz nie, ale długo przed ciążą próbowałam i niestety nie potrafię, nie mam tyle siły;p

Pola też tam nie mają, ale mają działkę, która przeznaczona jest pod budowę, ale narazie tam sieją warzywa i to dużo warzyw w małych ilościach, ale ja podstawowych warzyw nie umiem rozpoznać...
 
reklama
Ainhoa - mi mama zawsze tłumaczyła po tym, co znałam - np. marchewkę potrafiłam rozpoznać, więc mama mówiła: "przynieś seler, to to zielone, co rośnie za marchewką" ;-) Teraz już mam większość opanowaną. Gorzej Mąż - mieszczuch totalny. Kiedyś zbierał fasolkę szparagową, przyniósł garstkę i twierdził, że więcej nie ma. Poszłam sprawdzić i pokazuję sąsiedni krzaczek fasolki na którym pełno strąków, a Mąż zdziwiony - "to to też jest fasolka???"
 
Ainhoa - mi mama zawsze tłumaczyła po tym, co znałam - np. marchewkę potrafiłam rozpoznać, więc mama mówiła: "przynieś seler, to to zielone, co rośnie za marchewką" ;-) Teraz już mam większość opanowaną. Gorzej Mąż - mieszczuch totalny. Kiedyś zbierał fasolkę szparagową, przyniósł garstkę i twierdził, że więcej nie ma. Poszłam sprawdzić i pokazuję sąsiedni krzaczek fasolki na którym pełno strąków, a Mąż zdziwiony - "to to też jest fasolka???"
No to ja własnie jestem taki mieszczuch, na początku znajomości z moim szwagierka wzięła mnie na pole i pytają się, która to jest marchewka...O ile dobrze pamiętam wskazałam pietruszkę...
 
ja się dziś macie babeczki?
mnie czeka kinderbal u naszej najlepiej póki co poznanej przedstawicielki dzieciowego rodzaju, uroczej dwulatki, której, mimo całej mojej olbrzymiej symaptii, ostatnio trochę się boję... ;) jakoś mnie takie "duże" i biegające dzieci przerażają teraz i denerwują... też tak macie? :baffled:
 
Byłam ostatnio na urodzinach 8-latka... Hałas nie do zniesienia mimo 6 chłopców. Cieszę się, że będę miała dziewczynkę..
 
donoszę uprzejmie, że kinderbal przeżyłam. ale raczej przegadałam ze znajomą ciężarówką, taką już w 9 miesiącu. wtedy to się dopiero ma nerwy i dylematy! jak rodzić, co to będzie - strach przed porodem może być naprawdę straszny, brrr. przypuszczam, że i mnie nie ominie :baffled:
 
Weronika - tak z dwa tygodnie po porodzie to jest chaos totalny, a potem to już leci ;-) Im dziecko starsze tym z jednej strony łatwiej,bo łatwiej je zrozumieći wysyła węcej "sygnałów zwrotnych" - uśmiech, łapanie za rękę,itp, ale z drugiej trudniej,bo mniej śpi, jest bardziej mobilne i robi większy bałagan ;-)

Ja uważam, że z dzieckiem im starsze, tym jest łatwiej, ale właśnie - z dokładnością co do drugiego roku życia. Dla mnie to był właśnie najtrudniejszy rok, znacznie trudniejszy, niż ten pierwszy. Bo pierwszy to tak - owszem, na początku totalny sajgon z karmieniem, babyblues, szok nowej sytuacji... ale to się po kilku tygodniach unormowało. A właśnie nowość sytuacji plus koktajl hormonalny, który organizm nam serwuje sprawia, że to wszystko wydaje się takie inne, fascynujące, wspaniałe, codziennie coś nowego, a do tego dziecko sporo śpi, na spacerach się nie awanturuje, wszędzie można je ze sobą zabrać itd. Wiem, bywają ekstremalne wrzaskuny i dzieci udręczone kolką, ale to jednak margines. U większości jest dość spokojnie. A drugi rok - kończy się karmienie piersią (no, u większości mam), kończy urok nowości, dziecko jest, owszem, coraz fajniejsze i bardziej kontaktowe, ale też znacznie bardziej wymagające, trzeba się nabiegać, nie ma chwili spokoju... u nas wtedy jeszcze przyplątała się alergia i AZS i zrobiło się naprawdę nieciekawie. Byłam przemęczona, znużona rutyną, rozwalona bezsilnością w walce z chorobą synka, zaczęły mnie dopadać depresyjne klimaty. No, ale to już przeszłość. :-) Potem poszło z górki. Dwulatek jest już gadający, lepiej śpi. Trzylatek to w ogóle przełom, super bestyjka, no i idzie do przedszkola! A potem jest tylko łatwiej i to strasznie szybko się dzieje... Szkolniak już bardzo samodzielny i zajęty własnymi sprawami, do tego można z nim do rzeczy pogadać, pograć w fajne gry, iść do kina na coś ciekawego, ogólnie miodzio - i czas, żeby sobie urządzić powtórkę z rozrywki z drugim bąblem :-D:sorry2:W sumie myślę, że lepiej się decydować na drugie dziecko wcześniej, wtedy tak bardzo nie żal tego komfortu, który się właśnie odzyskało, no ale cóż, nie zawsze w życiu się wybiera...
Kolejne schody zaczynają się pewnie z wejściem dziecia w nastoletni okres burzy i naporu, ale dla mnie to póki co jeszcze totalna abstrakcja.

Byłam ostatnio na urodzinach 8-latka... Hałas nie do zniesienia mimo 6 chłopców. Cieszę się, że będę miała dziewczynkę..

Hi, hi, u mnie często bywa przyjaciel synka, który ma dwie młodsze siostry (4 i 6 lat), i powiem Ci, że chłopcy to małe piwo w porównaniu z dziewczynkami - dziewczynki PISZCZĄ :-D:szok: Przeraźliwie i na potęgę!

Weronkazzz strach przed porodem może być, ale i nie musi. W sumie jak każdy inny lęk - jednych dręczy, a drudzy nie pojmują, o co chodzi. Mnie to akurat jakoś ominęło, a i poród nie był żadną traumą. Grunt, to się nie nakręcać. Wybrać dobre miejsce, jak masz taką możliwość - to także położną i po prostu zaufać, że jesteś w dobrych rękach i wszystko pójdzie OK.
A co do mieszkania, to myślę, że dobrze zdecydowałaś. Chyba najgorsze jak się ma małe dziecko to być odizolowanym i mieć trudność komunikacyjną w kontakcie ze światem. Bo i tak na swój sposób jest się z boku (choć mi np. bardzo pomagało forum) i lepiej być w takim położeniu geofizycznym, żeby kontakty z resztą świata były jak najłatwiejsze.
 
Witam wszystkie Dziewczyny:) Tyle się mówi o tym ,że w 2 trymestrze ciąży kobieta powinna czuć się lepiej, mieć więcej energii... Czy normalne jest to, że w 24 tc ciągle czuję się zmęczona i smutna?? Czy normalne może być to, że nie odczuwam wielkiej radości z tego, że będę mamą ( pomimo iż jest to chciana ciąża i mam wielkie wsparcie) ??. I w końcu czy normalnym może być to, że ciągle się boję, nie potrafię wyobrazić sobie siebie jako matki. To strasznie przygnębiające... Chciałabym być uśmiechniętą kobietą w ciąży, ale do tego stanu jest mi daleko... Mam tyle obaw i lęków, że głowa pęka... Cieszą się że jest taki topik i, że można trochę pomarudzić ;) Pozdrawiam Was serdecznie i życzę miłego dnia :)
 
cześć Ilono, ten wątek powstał właśnie z myślą o takich słodko-gorzkich, a czasem i bardziej gorzkich niż słodkich przemyśleniach. ja kończę 18 tc i też jakoś nie widzę tej obiecanej euforii i radości. ale też nie katuję się za to, że jej nie ma. po prostu tak mam ja, każda ciąża jest inna, może ta mieszanka hormonów na mnie tak właśnie działa, a może dosyć wczesne zdanie sobie sprawy, jaka zmiana mnie czeka, mnie, mojego męża, nasz związek - tak działa. może jesteś podobnie jak ja z rodzaju tych wrażliwszych, co się lubią martwić na zapas? strach przed takim nieznanym to nic złego ani nienormalnego. podziwiam dziewczyny, które w ogóle się ani trochę nie boją, szczególnie przed pierwszą ciąża, ale też z drugiej strony wydaje mi się to albo nieprawdziwe (boją się przyznać?) albo zupełnie niedojrzałe. no to jest raczej mniej normalne, zeby bez cienia pytania "jak to będzie" bezrefleksyjnie wzruszyć ramionami i się nic a nic nie przejmować.
na to "co" będzie nie mamy już wpływu, ale na to "jak", owszem. możemy się przygotować. może odpowiedz sobie, a jak chcesz i nam, czego się boisz konkretnie, to łatwiej będzie to ogarnąć?
pozdrawiam, uszki do góry. ja się dziś całkiem nieźle mam, mimo tej bryndzy za oknem i 2 kg na plusie od ostatniej kontroli u gin sprzed miesiąca :baffled:
 
reklama
Witaj Weronkazzz :) Pytasz czego się boję... Hmmm chyba podobnie jak Ty za dużo się naczytałam różnych "ciekawych" rzeczy w internecie :/ Boję oczywiście tego co będzie, jak dam sobie radę, czy będę dobrą matką, czy pokocham, boję się depresji tej poporodowej, ale mam też wielki lęk przed tym co czuję teraz i wmawiam sobie gdzieś podświadomie, że to depresja ciążowa, nerwica i inne choroby świata ( zasługa internetu właśnie ). Mam nadzieję, że to jednak hormony. Fizycznie czuję się dobrze, ale psychicznie już tak kolorowo nie jest :/ Dziękuję za założenie takiego wątku bo jakoś tak lżej człowiekowi na sercu się robi kiedy wie, że nie jest sam z tymi odczuciami :) Dół jest tym większy, że mieszkam w Irlandii i kontakt z rodzinką mam ograniczony... Takie życie. Co do pogody to u nas też kiepsko :/ deszcz leje, szaro i buro. Uroki Irlandii ;) Pozdrawiam i życzę dużo uśmiechu :)
 
Do góry