reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

ciąża słodko-gorzko

ja zakładam że jak mnie dziecko o piątej obudzi, to jak zaśnie o dziewiątej, to ja chętnie pośpię razem z nim ;)

Ja na pewno na początku też, ale potem pewnie będę wykorzystywała dziecka drzemki do gotowania czy cichego sprzątania;)

KasiaP-P, u nas będzie trochę gorzej, bo jak ja idę na wychowawczy to zostaniemy tylko z 2000 zł miesięcznie, na szczęście moje potrzeby po macierzyńskim będa ograniczały się do dezodorantu, podpasek i szczoteczki do zębów. Mało??

"Kochanie, jeżeli chcesz, żebym się malowała kup mi tusz/puder/cień/lakier"
"Kochanie, zobacz jak mi już włosy urosły" "Ile chcesz na fryzjera??"

Jak mój podjął decyzję, że mam iść na wychowawczy to od razu pytałam się co będzie jak będę chciała iść do fryzjera czy coś to powiedział, że da mi pieniądze. Ja chciałam wrócić do pracy, ale szybko się okazało, że mojego lubego korzenie ze wsi mówią za siebie (przynajmniej takmi się wydaje, bo ja mieszkam w Poznaniu, myślałam o żłobku/opiekunce, ale mój stwierdził, że nie. Obawiam się też potem czy znajdę sobie pracę po tych 3 latach..
 
reklama
mamania szacun! a jak jest z jednym? i długo Ci zajęło wypracowanie tej rutyny? :)
ainhoa, a Ty masz ochotę na 3 lata wychowawczego? bo to Ty będziesz siedzieć w domu z dzieckiem, a nie Twój facet! jak tylko chcesz, to luz, ale to Ty powinnaś decydować :)
 
mamania szacun! a jak jest z jednym? i długo Ci zajęło wypracowanie tej rutyny? :)
ainhoa, a Ty masz ochotę na 3 lata wychowawczego? bo to Ty będziesz siedzieć w domu z dzieckiem, a nie Twój facet! jak tylko chcesz, to luz, ale to Ty powinnaś decydować :)
No co Ty, oczywiście, że mam przecież jestem leniwa;p Ale wiesz, jakbym ja to powiedziała to by się potwierdziło, że jestem leniwa, a jak mój to zaproponował to już co innego;p
 
mam nadzieję właśnie, że te troski teraz są po to, żeby nie bylo ich aż tyle potem!

Amen :tak:

Ainhoa,ja się w początkowych tygodniach nie zamierzam zamartwiać sprzątaniem i odkurzaniem. Dopiero jak poznam rytm życia z dzieckiem, wtedy będę dbała o dom. Ale od każdego słyszę, że pierwsze kilka tygodni po porodzie, w domu jest bałagan i delikatnie mówiąc dezorganizacja. Żeby nie powiedzieć syf :-D na moje (nie)szczęście, mój dom ma ponad 200 metrów, mnóstwo ciemnego drewna wymagającego częstej pielęgnacji, ja teraz ledwo nadążam a co dopiero jak będzie dziecko. Będę je musiała nosić ze sobą po całym domu podczas sprzątania :))) już to widzę... Podejrzewam że trzeba będzie trochę wyluzować, odrobina kurzu i bałaganu jeszcze nikomu nie zaszkodziła, a nawet przeciwnie, ostatnio mówi się że dzieci alergiczne mają za czysto w domach i to dlatego :-D i tego się będę trzymać, podoba mi się ta hipoteza.
A pogodzeniem pracy zawodowej z wychowaniem dzieci (bo planuję dwójkę w najbliższym czasie) martwię się, bo dziecko potrzebuje opieki nie tylko do 3 rż na wychowawczym. Potem niestety też trzeba mu poświęcić czas, odrabiać z nim lekcje, wspólnie gotować, jeździć na wycieczki, pokazywać świat... a ja mam zawód w branży w której pracuje się do 20 wieczorem i również w soboty. Więc boję się powrotu do pracy i tego że nie będzie mnie dla dzieci. Z drugiej strony trudno żebym całe życie nie pracowała.
Więc ja ogólnie boję się nie tylko tego niemowlęcego okresu, ale też tego co będzie potem, czy dobrze dzieci wychowam, czy będę umiała znaleźć dla nich czas i czy nie spojrzę po latach w lustro, by zobaczyć w nim zmęczoną, rozczochraną, podstarzałą kobietę, która w całym tym kieracie zapomniała po co to wszystko...
Wiele mam takich rozterek i tylko jedną na nie odpowiedź - nie jestem jedyna, nie jestem z tym sama. Inni mają dzieci, pracę, dom i dają radę, ja też dam, przecież nie jestem gorsza. I znów wyglądam przez okno i widzę jakąś mamę z wózkiem. I robi mi się tak błogo, że niedługo ja też tak będę. A reszta jakoś się poukłada. I właściwie, to czym ja się martwię?
 
KasiaP-P, haha, dwieście metrów masz, ja się o 20 w kawalerce modlę:D Ja myślę wręcz przeciwnie, bo myślę, że najwięcej posprzatam jak dziecko będzie najdłużej spało, czyli w pierwszych tygodniach życia:D
A powiedz mi czy Ty w tej chwili jesteś sama bez partnera??
A propo słodko-gorzko, własnie zjadłam deser z bitą śmietaną, bananem, truskawkami i kiwi...:D:D
 
Jak pojawia się dziecko na świecie, punkt widzenia i podejście do życia zmienia się o 180 stopni. Wiem to nie tylko z własnego doświadczenia. Mam 10letniego syna, a teraz drugiego w drodze.
I owszem, całe praktycznie życie podporządkowuje się temu małemu człowiekowi, który sobie bez nas nie poradzi, ale z czasem i to wcale nie jak dziecko już podrośnie, można wszystko sobie poukładać.
Nasz Piotrek podróżował z nami, dzięki dziadkom mogliśmy czasem wyjśc do kina, ale też dzięki pojawieniu się Piotrka na świecie poznałam wiele wspaniałych osób. Owszem - jest inaczej, są obawy, są zmartwienia, inne - większe wydatki, ale grunt to nie dać się zwariować, a już na pewno nie zamykać w domu "bo mam małe dziecko".
 
Jak pojawia się dziecko na świecie, punkt widzenia i podejście do życia zmienia się o 180 stopni. Wiem to nie tylko z własnego doświadczenia. Mam 10letniego syna, a teraz drugiego w drodze.

I owszem, całe praktycznie życie podporządkowuje się temu małemu człowiekowi, który sobie bez nas nie poradzi, ale z czasem i to wcale nie jak dziecko już podrośnie, można wszystko sobie poukładać.
Nasz Piotrek podróżował z nami, dzięki dziadkom mogliśmy czasem wyjśc do kina, ale też dzięki pojawieniu się Piotrka na świecie poznałam wiele wspaniałych osób. Owszem - jest inaczej, są obawy, są zmartwienia, inne - większe wydatki, ale grunt to nie dać się zwariować, a już na pewno nie zamykać w domu "bo mam małe dziecko".
Ja z moim jesteśmy raczej domatorami, owszem chodzimy do kina, ale jak będzie dziecko to nie pójdziemy, nie ze względu na dziecko tylko ze względu na kasę i wyprowadzkę 50 km od najbliższego kina. Jeżeli chodzi o czas przed dzieckiem i jak już się urodzi u mnie praktycznie się nie zmieni, jestem osobą, która i tak siedzi w domu, aaa zmieni się, na jeszcze leniwsze pod względem wychodzenia, bo przed ciążą jeździłam do pracy 8 km, a z dzieckiem nie będę pracowała;)
Nawet będzie babcia, żeby popilnować dziecka, ale myślę, że nie będzie musiała, bo mu to już teraz nie możemy się małej doczekać, więc raczej nie oddamy jej nawet na chwilę;p Do kina za daleko, szkoda paliwa + kasy na bilet, na imprezy nie chodzimy, chyba nie ten wiek, do znajomych w zasadzie tez nie chodzimy, do rodziny to wiadomo, że pojedziemy z dzieckiem, bo to główna atrakcja programu:D Jedynie przy sprawach urzedowych może rzeczywiście być problem, bo musiałabym jechać te 50 km, żeby pozałatwiać wszystko, musze się dowiedzieć czy wszelkie formalności można załatwić w miejscu zamieszkania ojca dziecka, jeżeli nie jesteśmy małżeństwem czy tylko ja jako matka mogę załatwić??
 
a ja sobie poczytałam wczoraj o zmianach, jakie zachodzą w ciele kobiety po porodzie, o płaskich biustach i rozciągniętych brzuchach oraz o matkach, które nie lubią bądż nie kochają swoich dzieci i nie potrafią tego przeskoczyć - i chyba rzucę internet, bo naprawdę się można zdołować samemu niepotrzebnie...
więc teraz tylko - ikea z dziecięcymi meblami, allegro - z dziecięcymi ciuszkami i babyboom, heheh
chociaż znając siebie jeszcze uda mi się trafić na takie ciekawostki ;)
 
reklama
A pogodzeniem pracy zawodowej z wychowaniem dzieci (bo planuję dwójkę w najbliższym czasie) martwię się, bo dziecko potrzebuje opieki nie tylko do 3 rż na wychowawczym. Potem niestety też trzeba mu poświęcić czas, odrabiać z nim lekcje, wspólnie gotować, jeździć na wycieczki, pokazywać świat... a ja mam zawód w branży w której pracuje się do 20 wieczorem i również w soboty. Więc boję się powrotu do pracy i tego że nie będzie mnie dla dzieci. Z drugiej strony trudno żebym całe życie nie pracowała.
Więc ja ogólnie boję się nie tylko tego niemowlęcego okresu, ale też tego co będzie potem, czy dobrze dzieci wychowam, czy będę umiała znaleźć dla nich czas i czy nie spojrzę po latach w lustro, by zobaczyć w nim zmęczoną, rozczochraną, podstarzałą kobietę, która w całym tym kieracie zapomniała po co to wszystko...

no, ja też w pracy siedzę długo i lubię to, co robię. ale kto wie, może przestanę tak to lubić. moja znajoma z fimy ma dzieci dwoje i jakoś godzi jedno z drugim, nawet znajduje czas na romantyczne wypady z mężem na weekend tylko we dwoje... ale dziadków ma na tzw. podorędziu. u nas w grę wchodzi tylko mama mojego mężczyzny, chociaż też mocno aktywna zawodowo no i może czasem starsza siostra. ale myślę, że się da takie zaplecze stworzyć, żeby pogodzić jedno z drugim. świat można urlopowo pokazywać i weekendowo, albo chociaż niedzielnie, wybrać sobie ten jeden w tygodniu dzień tylko dla rodziny i nadrabiać, co się nie udało wcześniej. i też umiec poprosić, żeby ktoś pomógł, albo otwartym być na sugestie pomocy. my to chyba tutaj szczególnie - w polsce - mamy takie wbudowane poczucie że powinnyśmy wszystko na tip top - i te dzieci ogarnąć, i kariery nie zaniechać i gotować z fantazją i być w łożku nie do zdarcia i jeszcze wyglądać nieziemsko do tego, i najlepiej nie na swoje lata ;) i same sobie często wyrzucamy, jak tak nie jest. a może trzeba zaakceptować że wszystkiego się nie da i gdzieś poodpuszczać trochę?
 
Do góry