Weronika - tak z dwa tygodnie po porodzie to jest chaos totalny, a potem to już leci ;-) Im dziecko starsze tym z jednej strony łatwiej,bo łatwiej je zrozumieći wysyła węcej "sygnałów zwrotnych" - uśmiech, łapanie za rękę,itp, ale z drugiej trudniej,bo mniej śpi, jest bardziej mobilne i robi większy bałagan ;-)
Ja uważam, że z dzieckiem im starsze, tym jest łatwiej, ale właśnie - z dokładnością co do drugiego roku życia. Dla mnie to był właśnie najtrudniejszy rok, znacznie trudniejszy, niż ten pierwszy. Bo pierwszy to tak - owszem, na początku totalny sajgon z karmieniem, babyblues, szok nowej sytuacji... ale to się po kilku tygodniach unormowało. A właśnie nowość sytuacji plus koktajl hormonalny, który organizm nam serwuje sprawia, że to wszystko wydaje się takie inne, fascynujące, wspaniałe, codziennie coś nowego, a do tego dziecko sporo śpi, na spacerach się nie awanturuje, wszędzie można je ze sobą zabrać itd. Wiem, bywają ekstremalne wrzaskuny i dzieci udręczone kolką, ale to jednak margines. U większości jest dość spokojnie. A drugi rok - kończy się karmienie piersią (no, u większości mam), kończy urok nowości, dziecko jest, owszem, coraz fajniejsze i bardziej kontaktowe, ale też znacznie bardziej wymagające, trzeba się nabiegać, nie ma chwili spokoju... u nas wtedy jeszcze przyplątała się alergia i AZS i zrobiło się naprawdę nieciekawie. Byłam przemęczona, znużona rutyną, rozwalona bezsilnością w walce z chorobą synka, zaczęły mnie dopadać depresyjne klimaty. No, ale to już przeszłość. :-) Potem poszło z górki. Dwulatek jest już gadający, lepiej śpi. Trzylatek to w ogóle przełom, super bestyjka, no i idzie do przedszkola! A potem jest tylko łatwiej i to strasznie szybko się dzieje... Szkolniak już bardzo samodzielny i zajęty własnymi sprawami, do tego można z nim do rzeczy pogadać, pograć w fajne gry, iść do kina na coś ciekawego, ogólnie miodzio - i czas, żeby sobie urządzić powtórkę z rozrywki z drugim bąblem
W sumie myślę, że lepiej się decydować na drugie dziecko wcześniej, wtedy tak bardzo nie żal tego komfortu, który się właśnie odzyskało, no ale cóż, nie zawsze w życiu się wybiera...
Kolejne schody zaczynają się pewnie z wejściem dziecia w nastoletni okres burzy i naporu, ale dla mnie to póki co jeszcze totalna abstrakcja.
Byłam ostatnio na urodzinach 8-latka... Hałas nie do zniesienia mimo 6 chłopców. Cieszę się, że będę miała dziewczynkę..
Hi, hi, u mnie często bywa przyjaciel synka, który ma dwie młodsze siostry (4 i 6 lat), i powiem Ci, że chłopcy to małe piwo w porównaniu z dziewczynkami - dziewczynki PISZCZĄ
Przeraźliwie i na potęgę!
Weronkazzz strach przed porodem może być, ale i nie musi. W sumie jak każdy inny lęk - jednych dręczy, a drudzy nie pojmują, o co chodzi. Mnie to akurat jakoś ominęło, a i poród nie był żadną traumą. Grunt, to się nie nakręcać. Wybrać dobre miejsce, jak masz taką możliwość - to także położną i po prostu zaufać, że jesteś w dobrych rękach i wszystko pójdzie OK.
A co do mieszkania, to myślę, że dobrze zdecydowałaś. Chyba najgorsze jak się ma małe dziecko to być odizolowanym i mieć trudność komunikacyjną w kontakcie ze światem. Bo i tak na swój sposób jest się z boku (choć mi np. bardzo pomagało forum) i lepiej być w takim położeniu geofizycznym, żeby kontakty z resztą świata były jak najłatwiejsze.