reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Ciąża pozamaciczna, leczenie metotreksatem

reklama
Ja czekałam 6 miesięcy.
Jak się poczyta na necie cooze się stać jak się zajdzie w ciąży podczas przyjmowania/ po wzięciu mtx, to włosy na głowie stają.
Także dla spokoju własnego sumienia czekałam 6.
 
Ja czekałam 6 miesięcy.
Jak się poczyta na necie cooze się stać jak się zajdzie w ciąży podczas przyjmowania/ po wzięciu mtx, to włosy na głowie stają.
Także dla spokoju własnego sumienia czekałam 6.
Ja wiem i nie mam zamiaru tego testować , ale ciekawa byłam czy ktoś starał się wcześniej lub np po 5 nie 6 miesiącach. Ja aktualnie jestem prawie 3 miesiące po mtx a za miesiąc drożność.
Udało Ci się szybko zajść po zielonym światełku?
 
Cześć dziewczyny, jest ktoś jeszcze ? 🙂 i jak z waszymi cp po metotreksacie? kiedy zaczęliście się starać po 6 miesiącach czy wcześniej ? Ja mam sprzeczne informacje od lekarzy . Jeden mówi 6 miesięcy, drugi 3
Moja historia pokazuje, że nawet z jednym jajowodem w którym też była cp można zajść w prawidłową ciąże. Ja zrobilam hsg 4 miesiace po tym jak beta spadła do 0. Zaczęłam się starać w następnym cyklu po hsg, zaszlam w 3 po hsg
 
No to pora abym i ja powiedziała o swoich przeżyciach. Po majówce tego roku dziwnie się czułam, taka jakaś zmęczona, zmemlona... Wzięłam więc termometr do ręki i tam ponad 37 kresek. O ciąży nie myślałam, bo całą majówkę miałam krwawienia jak normalny okres, jednak co było inaczej to okropny ból piersi i fakt, że po okresie nie spadły. No to test.. Bah 2 kreski, druga blada, ale jednak. No to szybciutko na bete, najpierw 98, potem ponad 200...no najs piękny przyrost, przy takich wynikach wiadomo, w macicy pusto. Ginekolog każe przyjść za tydzień... Nie doczekałam. 2 dni po wizycie zaczęłam plamić, ale to tak konkretnie z bólem po prawej stronie. Znowu do gina - mojej lekarki nie ma, przyjmuje mnie inna. Bez badania każe brać duphaston i przyjść za tydzień. I tu znów... Nie doczekałam. Po weekendzie wróciłam do mojej lekarki i wyszłam ze skierowaniem do szpitala na Cito. Izba Przyjęć, badają krew, czekam na wyniki. Lekarz dyżurujacy patrzy na mnie i śmieje się, że nie ma opcji, 'za dobrze wyglądam'. Wyniki przyszły beta 167...no to klops, spada, krew się leje, myślę sobie - okey od początku coś było nie tak jak trzeba, poronienie zdarza się. Kierują mnie na oddział na obserwacje. Pierwszy tydzień to było jak bladzenie we mgle, w czwartek każą łykać Cytotec, bo raczej poronienie zatrzymane. W piątek usg, inny lekarz dopatrzył się zmiany na jajniku. Pobrane markery szczęśliwe fałszywy alarm. Lekarz zaproponował łyżeczkowanie i w sobotę wypis, godzę się na wszystko więc podpisuje papiery. 5 minut przed zabiegiem dowiaduje się, że jednak się nie odbędzie, bo nie ma co tam łyżeczkować. Weekend na oddziale, znowu beta w poniedziałek, ok 300... Decyzja o podaniu metotreksatu. Lekarz, igła, oczekuje na te 17 stron skutków ubocznych... Nic się nie dzieje. 2 dni później kolejna beta - wzrosła - no ręce mi opadły, ale lekarze uspokajają, że tak może być. Dobra, wierzę Wam (chociaż po tym cytotec to już tak trochę mniej :)). Ostatecznie po podaniu mtx spędziłam w szpitalu kolejne dni i zostałam wypuszczona na wolność mocno warunkowo. Szczęśliwie beta spadła do zera, jednak mimo, że minęło już ponad 1.5 miesiąca, nadal jestem w totalnej mentalnej dupie. Rozkojarzona, ciężko mi się ogarnia podstawowe rzeczy, of kors pewnie i hormony robią swoje, bo muszę 3 miesiące brać tabsy, ale cały czas czuje, jakby to się nie skończyło tak mur beton. Oczywiście czeka mnie badanie drożności, mam wrażenie, że cały czas latam po lekarzach (mam guza OUN wykrytego 2 lata temu co podbija stawkę) i chciałabym już odpocząć. No i to była moja 1 ciąża w wieku 32 lat. Dajcie znać czy to kiedyś minie, bo zwariować idzie :)
 
No to pora abym i ja powiedziała o swoich przeżyciach. Po majówce tego roku dziwnie się czułam, taka jakaś zmęczona, zmemlona... Wzięłam więc termometr do ręki i tam ponad 37 kresek. O ciąży nie myślałam, bo całą majówkę miałam krwawienia jak normalny okres, jednak co było inaczej to okropny ból piersi i fakt, że po okresie nie spadły. No to test.. Bah 2 kreski, druga blada, ale jednak. No to szybciutko na bete, najpierw 98, potem ponad 200...no najs piękny przyrost, przy takich wynikach wiadomo, w macicy pusto. Ginekolog każe przyjść za tydzień... Nie doczekałam. 2 dni po wizycie zaczęłam plamić, ale to tak konkretnie z bólem po prawej stronie. Znowu do gina - mojej lekarki nie ma, przyjmuje mnie inna. Bez badania każe brać duphaston i przyjść za tydzień. I tu znów... Nie doczekałam. Po weekendzie wróciłam do mojej lekarki i wyszłam ze skierowaniem do szpitala na Cito. Izba Przyjęć, badają krew, czekam na wyniki. Lekarz dyżurujacy patrzy na mnie i śmieje się, że nie ma opcji, 'za dobrze wyglądam'. Wyniki przyszły beta 167...no to klops, spada, krew się leje, myślę sobie - okey od początku coś było nie tak jak trzeba, poronienie zdarza się. Kierują mnie na oddział na obserwacje. Pierwszy tydzień to było jak bladzenie we mgle, w czwartek każą łykać Cytotec, bo raczej poronienie zatrzymane. W piątek usg, inny lekarz dopatrzył się zmiany na jajniku. Pobrane markery szczęśliwe fałszywy alarm. Lekarz zaproponował łyżeczkowanie i w sobotę wypis, godzę się na wszystko więc podpisuje papiery. 5 minut przed zabiegiem dowiaduje się, że jednak się nie odbędzie, bo nie ma co tam łyżeczkować. Weekend na oddziale, znowu beta w poniedziałek, ok 300... Decyzja o podaniu metotreksatu. Lekarz, igła, oczekuje na te 17 stron skutków ubocznych... Nic się nie dzieje. 2 dni później kolejna beta - wzrosła - no ręce mi opadły, ale lekarze uspokajają, że tak może być. Dobra, wierzę Wam (chociaż po tym cytotec to już tak trochę mniej :)). Ostatecznie po podaniu mtx spędziłam w szpitalu kolejne dni i zostałam wypuszczona na wolność mocno warunkowo. Szczęśliwie beta spadła do zera, jednak mimo, że minęło już ponad 1.5 miesiąca, nadal jestem w totalnej mentalnej dupie. Rozkojarzona, ciężko mi się ogarnia podstawowe rzeczy, of kors pewnie i hormony robią swoje, bo muszę 3 miesiące brać tabsy, ale cały czas czuje, jakby to się nie skończyło tak mur beton. Oczywiście czeka mnie badanie drożności, mam wrażenie, że cały czas latam po lekarzach (mam guza OUN wykrytego 2 lata temu co podbija stawkę) i chciałabym już odpocząć. No i to była moja 1 ciąża w wieku 32 lat. Dajcie znać czy to kiedyś minie, bo zwariować idzie :)
Minie, ale coś w głowie zawsze zostaje :(

Jak to pocieszy, to ja nie badałam drożności, tylko chodziłam na monitoring, aby celować na owulację z drugiej strony i się udało :)

A Czemu 3 miesiące tabletek, a nie 6 ?
 
Pamiętam jak w 2022 przeżywałam poronienie i pobyt w szpitalu... A teraz mój synek ma prawie roczek 🥹 udało się dziewczyny! Miałam już dawno napisać. W lutym 22 ciąża pozamaciczna w lewym jajowodzie, na cito do szpitala, metotreksat 2x50, pomogło ale już myśleli o wycinaniu jajowodu. Okropny stres, okropne myśli... aż mam ciarki jak do tego wracam w wspomnieniach... Do września zakaz starania się o ciążę, potem dużo stresu i nerwów nie mogłam zajść ale udało się w Wigilię owulacja ;) dziecko zdrowe, duże, silne!
I co najlepsze z lewego jajowodu ☺️
 
reklama
Dziewczyny, no więc i ja... wyczekana ciaza, mimo, że trzecia, jednak od poczatki szło wszystko nie tak. Beta niska, rosła za wolno.pojawilo się plamienie, później krwawienie. Lekarz bał się cp, ale w usg nic nie widział. Doszedł do wniosku, że poronienie samoistne, bo krwawienie mega obfite. Po tygodniu niespodzianka, beta nie spada 140. Kolejnego dnia już 172. Szybka wizyta i skierowanie na szpital bo lekarz dostrzegł ciążę w lewym jajowodzie. W sobotę beta 196 i podanie metotreksatu. Dzisiaj 4 doba i beta spadła tylko do 187. Czy miała któraś z Was podobnie niski spadek, ale w 7 dobie spadło o te magiczne 15%? Nie ukrywam, że metotreksat daje mi w dupe...ledwo funkcjonuje... w ogóle czy to nie dziwne, że wypisali mnie że szpitala od razu na drugi dzień po podaniu metotreksatu?
 
Do góry