reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Ciąża Po Poronieniu

Dziewczyny poziom stresu - milion !
Ratunku!

Dziś rano na papierze pojawiła się brazowawa wydzielina , nie dużo, popołudniu znowu trochę...jakby delikatnie brązowe uprawy... nic mnie nie boli.
Wszystkie objawy ciąży jak są tak były ( mówiąc kolonialne... wymiotuje jak kot , mdli mnie 80% czasu , wzdryga mnie na myśl o jedzeniu, nawet piciu... odrzuciło mnie od kawy , jestem wiecznie zmęczona i mogłabym poprpstu leżeć, a i ciągle mi zimno .... )
Beta robiona 24.12 - 1600, 29.12- 14 000
30.12 mialam usg , ale na tamtym etapie nie było widać jeszcze zarodka za to , jajo płodowe i ciałko żółte, kazano mi powtórzyć po 2 tygodniach.
Prywatna wizytę i usg mam w niedzielę dopiero ( za 3 dni ) ale jestem przerażona, płakać mi się chce. To ciąża zaraz po poronieniu wiec poziom paniki jest nie do ogarnięcia.
Boję się chodzić do toalety ...

Boję się że to początek końca, choć ostatnie poronie zaczęło się chlustem krwi, jak kiedy okres się zaczyna. I dzień wcześniej skończyły się jakby zniknęły wszystkie objawy ciążowe, poczułam się świetnie i nawet kawa mi smakowała.
No nikt Ci tu niestety nie wywróży co się dzieje.
Na pewno się nie stresuj bo to nie pomaga, zrób sobie herbaty i odpocznij.
Wszystkie tutaj rozumiemy przez co przeszłaś ❤️
Jeśli nie wytrzymasz do niedzieli to pojedź na IP, zbadają cię i powiedzą o co chodzi.
 
reklama
Ja hmmm...
Dalej czekam na 1 okres :( aktualnie jestem na tabletkach na wywołanie bo się u mnie wszystko rozjechało i zatrzymało:(
Z badań wyszła mi insulinoopornosc i hiperinsulinemia, aktualnie od miesiąca jestem na metformine .
Od poniedziałku biorę również saxenda na zbicie wagi prze ewentualnymi kolejnymi staraniami.
A starania wstrzymane do odwołania. Robiliśmy 20grudnia komplet koriotypow więc czekamy na wyniki.
Jeśli przyjdą i będzie ok rozpoczynamy znów podejście do iui , jeśli będzie coś nie tak to nie wiem co dalej pomyślimy razem z lekarzem.
Hejka, i jakie plany? Jakieś badania czy naturals? [emoji4]
 
Ja hmmm...
Dalej czekam na 1 okres :( aktualnie jestem na tabletkach na wywołanie bo się u mnie wszystko rozjechało i zatrzymało:(
Z badań wyszła mi insulinoopornosc i hiperinsulinemia, aktualnie od miesiąca jestem na metformine .
Od poniedziałku biorę również saxenda na zbicie wagi prze ewentualnymi kolejnymi staraniami.
A starania wstrzymane do odwołania. Robiliśmy 20grudnia komplet koriotypow więc czekamy na wyniki.
Jeśli przyjdą i będzie ok rozpoczynamy znów podejście do iui , jeśli będzie coś nie tak to nie wiem co dalej pomyślimy razem z lekarzem.
Ooo kurcze, to trochę grubo, że jeszcze nie dostałaś okresu. To trzymam kciuki za badania aby przyszły w miarę szybko 😊
 
Słyszałam, że B-complex pomaga w odzyskaniu węchu. I w ogóle nam internista kazał brac witaminy B w przebiegu covid.
Witamina B pomaga w regeneracji i prawidłowym funkcjonowaniu układu nerwowego. Przy uszkodzeniach przewodzenia i funkcji czuciowej nerwów są polecane duże dawki.
Przykładowo przy zaburzeniach czucia po znieczuleniu przewodowym u dentysty, powrót czucia trwa od kilku tygodni do kilku miesięcy.
Dobry preparat to Urydynox. Wystarczy 1 tabletka dziennie
 
Witamina B pomaga w regeneracji i prawidłowym funkcjonowaniu układu nerwowego. Przy uszkodzeniach przewodzenia i funkcji czuciowej nerwów są polecane duże dawki.
Przykładowo przy zaburzeniach czucia po znieczuleniu przewodowym u dentysty, powrót czucia trwa od kilku tygodni do kilku miesięcy.
Dobry preparat to Urydynox. Wystarczy 1 tabletka dziennie
Czyli coś może być na rzeczy :) Urydynox ma 0,3 mg zwykłego kwasu foliowego, więc jak ktoś potrzebuje metylowanego, to musi jednak sięgnąć po coś innego
 
Dziewczyny poziom stresu - milion !
Ratunku!

Dziś rano na papierze pojawiła się brazowawa wydzielina , nie dużo, popołudniu znowu trochę...jakby delikatnie brązowe uprawy... nic mnie nie boli.
Wszystkie objawy ciąży jak są tak były ( mówiąc kolonialne... wymiotuje jak kot , mdli mnie 80% czasu , wzdryga mnie na myśl o jedzeniu, nawet piciu... odrzuciło mnie od kawy , jestem wiecznie zmęczona i mogłabym poprpstu leżeć, a i ciągle mi zimno .... )
Beta robiona 24.12 - 1600, 29.12- 14 000
30.12 mialam usg , ale na tamtym etapie nie było widać jeszcze zarodka za to , jajo płodowe i ciałko żółte, kazano mi powtórzyć po 2 tygodniach.
Prywatna wizytę i usg mam w niedzielę dopiero ( za 3 dni ) ale jestem przerażona, płakać mi się chce. To ciąża zaraz po poronieniu wiec poziom paniki jest nie do ogarnięcia.
Boję się chodzić do toalety ...

Boję się że to początek końca, choć ostatnie poronie zaczęło się chlustem krwi, jak kiedy okres się zaczyna. I dzień wcześniej skończyły się jakby zniknęły wszystkie objawy ciążowe, poczułam się świetnie i nawet kawa mi smakowała.
Czy coś się nie dzieje - to może sprawdzic tylko lekarz…

Mam nadzieje ze jutro już będzie okey ❤️ W pełni Ciebie rozumiem ze się martwisz, masz do tego pełne prawo. Tak jak wcześniej ktoś napisał, możesz jechac na IP i sprawdzic czy jest okey.
 
Witajcie.
Mam na imię Patrycja w czerwcu ubiegłego roku skończyłam 25 lat.
Pod koniec września w wyniku porodu przedwczesnego w 23 tyg 3d straciłam córkę.
Mimo mijającego czasu ukojenie nie przychodzi i pewnie długo jeszcze nie nadejdzie.
Wraz z partnerem bardzo chcieliśmy mieć dziecko, nadal nie wyobrażam sobie życia bez posiadania ziemskiego dziecka. Że względu na to, że pierwsza ciąża była trudna i skończyła się śmiercią malutkiej, zastanawiam się czy jest jakakolwiek nadzieja na powodzenie w tym aspekcie życia.
O tym, że jestem w ciąży wiedziałam od razu, jakąś wewnętrzna podświadomość.
W połowie 5 tyg wystąpiło krwawienie, więc spanikowana poleciałam do lekarza, był pęcherzyk, ciąża wczesna, Dostałam duphaston, nakaz oszczędnego trybu życia i kontrolę za tydzień. Wszystko się unormowało, ciąża rozwijała się prawidłowo, badania pappa w 12 tyg również wyszły dobrze, niestety tydzień później obudziło mnie w nocy krwawienie. Trafiałam do szpitala, leki, leżenie i wydawało się ze wszystko się normuje, z racji podwyższonego crp także antybiotyk. Podczas badania przed wypisem w 14 tyg ciąży, lekarz staowerxzil że szyjka jest krótka 1,5 cm i przpuszcza na opuszek palca. Od tego momentu krwawienia towarzyszyły mi do samego końca. Lekarka prowadząca podjęła decyzję o założeniu pessaru, z racji że była to moja pierwsza ciąża, nie byłam wielu rzeczy świadoma. Pessar założyła jednak bez wykonania poprzednio posiewów. Teraz wiem, że mogło to mieć znaczenie. Krwawienie chwilowo ustąpiło, pojawiały się jedynie plamienia, jednak nie trwało to długo, brzuch zaczął się co raz częściej stawiać, nie było to bolesne jednak uporczywe, czułam że nie dzieje się dobrze.
Muszę zaznaczyć że od pierwszego pobytu w szpitalu czylib13 tyg, prowadziłam leżący tryb życia, w 18 tyg trafiłam Do szpitala z krwawieniem oraz skurczami porodowymi, jak się okazało zaczęły również sączyć mi się wody płodowe. Kolejny tydzień na patologii ciąży, krwawienie nie ustępowało, mimo mojego sygnalizowania lekarzom, w momencie gdy krwawienie mocno się nasiliło mimo zawrotnych ilosci duphostanu i magnezu, pod cza sbadania okazało się że pessar w zasadzie nie trzyma, bo szyjki nie ma, rozwarcie 1,5 cm, aktywne skurcze, które były bolesne. Stwierdzono także zakażenie oraz infekcje. Wyrok: Nic nie możemy zrobić, musi Pani czekać na poród albo obumarcie płodu. Z wyrokiem przeleżałam 4 tyg, nie wstawajac z łóżka nawet do toalety, na tabletkach, clexane w brzuch, wysoki poziom d dimmerow ponad 2 tys w pewnych momentach. Większość czasu spędziłam na sali porodowej ze względów bezpieczeństwa. Skurcze się pojawiały, ustępowały i znowu pojawiały przez cały czas. Psychicznie wrak człowieka, 4 tyg leżałam, nie wstawajac nawet do toalety, wiedząc że prawdopodobnie nie będę w stanie donosić swojego upragnionego dziecka do bezpiecznego terminu.
Wody płodowe w tym czasie wylatywały i napełniały się. Mała nie miała dobrych warunków do rozwoju, mimo to była bardzo,o aktywnym dzieckiem, ruchy czułam od 17 tyg. Urodziła się ważąc 450g, żyła godzinę.
Wiem, że nałożyło się wiele czynników. Czy to niewydolnosc szyjki czy może infekcje i zakażenie wpłynęło na jej stan i tak szybkie skrócenie a co za tym idzie obfite krwawienia i PROM.
Jeden lekarz mówi że następna ciąża prawdopodobnie będzie podbna, inny że wcale nie musi się tak stać. Kogo słuchać? Nie wiem. Wiem jedno, że strasznie się boję kolejnej straty w tak wysokiej ciąży. Żadne słowa nie są w stanie odzwierciedlić mojego bólu
Nie wiem od czego zacząć.
Ewentualne Starania się na pewno odkładam aż do przyszłego roku. Jednak zanim starania, należałoby wykonać badania, może macie jakieś sugestie, może któraś z was miała podobne problemy ? Będę wdzięczna za każdą najmniejsza radę!
Przepraszam, że tak długo ale to i tak skrawek z tego co mogłabym powiedzieć.
 
reklama
Witajcie.
Mam na imię Patrycja w czerwcu ubiegłego roku skończyłam 25 lat.
Pod koniec września w wyniku porodu przedwczesnego w 23 tyg 3d straciłam córkę.
Mimo mijającego czasu ukojenie nie przychodzi i pewnie długo jeszcze nie nadejdzie.
Wraz z partnerem bardzo chcieliśmy mieć dziecko, nadal nie wyobrażam sobie życia bez posiadania ziemskiego dziecka. Że względu na to, że pierwsza ciąża była trudna i skończyła się śmiercią malutkiej, zastanawiam się czy jest jakakolwiek nadzieja na powodzenie w tym aspekcie życia.
O tym, że jestem w ciąży wiedziałam od razu, jakąś wewnętrzna podświadomość.
W połowie 5 tyg wystąpiło krwawienie, więc spanikowana poleciałam do lekarza, był pęcherzyk, ciąża wczesna, Dostałam duphaston, nakaz oszczędnego trybu życia i kontrolę za tydzień. Wszystko się unormowało, ciąża rozwijała się prawidłowo, badania pappa w 12 tyg również wyszły dobrze, niestety tydzień później obudziło mnie w nocy krwawienie. Trafiałam do szpitala, leki, leżenie i wydawało się ze wszystko się normuje, z racji podwyższonego crp także antybiotyk. Podczas badania przed wypisem w 14 tyg ciąży, lekarz staowerxzil że szyjka jest krótka 1,5 cm i przpuszcza na opuszek palca. Od tego momentu krwawienia towarzyszyły mi do samego końca. Lekarka prowadząca podjęła decyzję o założeniu pessaru, z racji że była to moja pierwsza ciąża, nie byłam wielu rzeczy świadoma. Pessar założyła jednak bez wykonania poprzednio posiewów. Teraz wiem, że mogło to mieć znaczenie. Krwawienie chwilowo ustąpiło, pojawiały się jedynie plamienia, jednak nie trwało to długo, brzuch zaczął się co raz częściej stawiać, nie było to bolesne jednak uporczywe, czułam że nie dzieje się dobrze.
Muszę zaznaczyć że od pierwszego pobytu w szpitalu czylib13 tyg, prowadziłam leżący tryb życia, w 18 tyg trafiłam Do szpitala z krwawieniem oraz skurczami porodowymi, jak się okazało zaczęły również sączyć mi się wody płodowe. Kolejny tydzień na patologii ciąży, krwawienie nie ustępowało, mimo mojego sygnalizowania lekarzom, w momencie gdy krwawienie mocno się nasiliło mimo zawrotnych ilosci duphostanu i magnezu, pod cza sbadania okazało się że pessar w zasadzie nie trzyma, bo szyjki nie ma, rozwarcie 1,5 cm, aktywne skurcze, które były bolesne. Stwierdzono także zakażenie oraz infekcje. Wyrok: Nic nie możemy zrobić, musi Pani czekać na poród albo obumarcie płodu. Z wyrokiem przeleżałam 4 tyg, nie wstawajac z łóżka nawet do toalety, na tabletkach, clexane w brzuch, wysoki poziom d dimmerow ponad 2 tys w pewnych momentach. Większość czasu spędziłam na sali porodowej ze względów bezpieczeństwa. Skurcze się pojawiały, ustępowały i znowu pojawiały przez cały czas. Psychicznie wrak człowieka, 4 tyg leżałam, nie wstawajac nawet do toalety, wiedząc że prawdopodobnie nie będę w stanie donosić swojego upragnionego dziecka do bezpiecznego terminu.
Wody płodowe w tym czasie wylatywały i napełniały się. Mała nie miała dobrych warunków do rozwoju, mimo to była bardzo,o aktywnym dzieckiem, ruchy czułam od 17 tyg. Urodziła się ważąc 450g, żyła godzinę.
Wiem, że nałożyło się wiele czynników. Czy to niewydolnosc szyjki czy może infekcje i zakażenie wpłynęło na jej stan i tak szybkie skrócenie a co za tym idzie obfite krwawienia i PROM.
Jeden lekarz mówi że następna ciąża prawdopodobnie będzie podbna, inny że wcale nie musi się tak stać. Kogo słuchać? Nie wiem. Wiem jedno, że strasznie się boję kolejnej straty w tak wysokiej ciąży. Żadne słowa nie są w stanie odzwierciedlić mojego bólu
Nie wiem od czego zacząć.
Ewentualne Starania się na pewno odkładam aż do przyszłego roku. Jednak zanim starania, należałoby wykonać badania, może macie jakieś sugestie, może któraś z was miała podobne problemy ? Będę wdzięczna za każdą najmniejsza radę!
Przepraszam, że tak długo ale to i tak skrawek z tego co mogłabym powiedzieć.
Tak bardzo mi przykro 😢 tule Ciebie bardzo mocno ❤️❤️❤️ Nie potrafię sobie nawet wyobrazić jaki przezywasz ból i przez co przeszłaś… myśle ze do końca życia będzie to w Tobie siedziec, ponieważ takich sytuacji nie jesteśmy w stanie wymazać z pamięci… jednak mogę Ci powiedzieć, ze wierze bardzo mocno w to, ze ciąża może u Ciebie wyglądać nieco inaczej. Na pewno będzie ciąża wysokiego ryzyka, ale z odpowiednia opieka medyczna się uda. Musicie teraz dojsc do siebie, jesteście pod opieka psychologiczna? Ja zaczęłabym najpierw od znalezienia zaufanego lekarza z doświadczeniem w prowadzeniu trudnych ciąż. A wtedy on na pewno bedzie wiedział co robić i jak postąpić dalej… więcej nie podpowiem, bo niestety sama niedawno doświadczyłam straty i jeszcze jestem przed taka rozmowa z moim lekarzem… jestem sama bardzo ciekawa, czy jest lekarzem, który przejmie się choć odrobine mną i okaże zainteresowanie i zleci jakieś badania, czy bedzie mi wmawiał ze to był przypadek, zapewne wada genetyczna i następnym razem się uda… jeżeli to drugie to bedzie to moja ostatnia wizyta u tego specjalisty, a te jego bardzo dobre opinie zniwecze swoją historia. Takie kobiety jak my, czyli takie które doswiadczyly niepowodzeń, czy to na początku, czy już bardziej zaawansowanie, powinny dostać wsparcie. Przecież każda z nas nurtuje pytanie „dlaczego?”, „co ze mną jest nie tak?” i uwazam ze każda z nas powinna dostać odpowiedz bądź jakikolwiek przejaw chęci znalezienia tej odpowiedzi od swojego lekarza…. Bo dla mnie głupie gadanie, ze to zapewne wada genetyczna, ze co 6 ciąża się roni, no jest chyba najgorszym co kobieta może usłyszec od lekarza…
 
Do góry