reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Ciąża po 40

To tylko pozazdrościć :-) obawiam się, że z wynikami mojego partnera i całą tą sytuacją z nowotworem, to naturalne zajście w ciążę nie będzie możliwe.
Ja Ci tylko powiem, że wszystko jest możliwe jeśli tylko bardzo się chce. Ja miałam 42 lata, niską rezerwę jajnikową, mąż kiepskie wyniki nasienia i nasza córka ma już prawie dwa lata. Lekarz dawał nam 2% szans na naturalną ciąże i 7% z IVF. Nie poddawaj się.
 
reklama
Ja Ci tylko powiem, że wszystko jest możliwe jeśli tylko bardzo się chce. Ja miałam 42 lata, niską rezerwę jajnikową, mąż kiepskie wyniki nasienia i nasza córka ma już prawie dwa lata. Lekarz dawał nam 2% szans na naturalną ciąże i 7% z IVF. Nie poddawaj się.
Uwierz mi, że ja bardzo chce, partner wręcz mówi, że mam obsesję ;-) jestem zdeterminowana jak nigdy, czekam teraz na tą jego operację i jak tylko się po tym pozbieramy, zamierzam działać dalej. Tylko, że już po ilus tam latach, wizytach u specjalistów, badaniach, ta nadzieja która była na początku, blaknie. Jest coraz trudniej wierzyć, że się uda.
A Wam jak się udało? Naturalnie czy ivf?
 
Cześć Dziewczyny, długo czytam to forum, chyba potrzebuje dowodów na to, że po 40 tce jednak się udaje, że jest możliwe zajście w ciążę i urodzenie zdrowego dziecka.
Mam już 5-letnia córeczkę, w której jestem zakochana, jest naprawdę wspaniałym dzieckiem. Gdy miała 1,5 roku zaszlam w nieplanowaną ciążę, która skończyła się samoistnym poronienim w I trymestrze, nie biło serduszko. Od okolo dwóch lat staramy się o drugie dziecko, niestety jest coraz gorzej. We wrześniu ubiegłego roku, partnerowi wyszły bardzo zle wyniki nasienia- morfologia tylko 4%. Ginekolog powiedzial, ze "nie mam szans z tym partnerem i mogę zapomnieć o ciąży i ze po co mi dziecko po 40tce, i czy chce Downa urodzic". Bylam zdruzgotana. Poszlam do kliniki leczenia niepłodności, gdzie dano jakąś jednak szanse, przez 3 miesiące cykl monitorowany, zastrzyki ovitrelle, duphaston itp, nawet w grudniu byly 2 pęcherzyki, ale nadal nic. Pod koniec grudnia okazało się, ze partner ma nowotwór złośliwy jądra, natychmiast do wycięcia, czeka teraz na operację. Piję ziola ojca Sroki, byl czas, że bardzo się modlilam, bo już nie wiedziałam co mam robić, szczególnie po tej wyroczni jaką usłyszałam od ginekologa. Mam 40 lat, czuję się na silach zeby miec drugie dziecko, nawet trzecie, mamy ku temu warunki, tylko się nie udaje. Jestem zdecydowana na in vitro, niestety partner nie, on podchodzi do tego tak, ze jak się uda, to będzie, a jak nie, to nie. A ja jestem zdeterminowana, ale tez już nie wiem co robić. Co miesiąc sie łudzę, że może się udało, a później tylko ryczę, zazdroszczę kobietom w ciąży i tym z maleństwami, mam okropne poczucie niesprawiedliwości, że mi się nie udaje. Wiem, że późno zdecydowalam się na pierwsze dziecko, ale naprawdę wcześniej nie miałam warunków, nie chciałam powoływać dziecka na świat gdy nie miałam uporządkowanych podstawowych rzeczy-stalej pracy, mieszkania. Chciałabym znów uwierzyć, że się uda, że będę w ciąży i będę miała to drugie dziecko, bo po tym co powiedział ten ginekolog (jeszcze wiele innych przykrych rzeczy, ktorych nie chce nawet tu pisać i sobie przypominac), strasznie się boję, że się już nie uda, że to się nigdy nie stanie. Myśl, ze nie będę miała drugiego dziecka mnie przeraża, wiem, że kiedyś będę strasznie żałowała jeżeli się nie uda.
Przepraszam ze się wtrace ale skoro sprawa wylądowała na forum to zadań pytanie,nie boisz się o partnera?Przecież to nowotwór a ty możesz zostać sama z dzieckiem?Tu trzeba przemyśleń dwóch osób a nie tylko słuchać swojego instynktu.
Mam kolezanke której maz zmagał się właśnie z tym nowotworem i uwierz mi nie jest to takie łatwe.Sama amputacja to nie koniec.
Nie martw się wiekiem swoim tylko tym jak się sprawa potoczy.
Pieniądze to nie wszystko
 
Przepraszam ze się wtrace ale skoro sprawa wylądowała na forum to zadań pytanie,nie boisz się o partnera?Przecież to nowotwór a ty możesz zostać sama z dzieckiem?Tu trzeba przemyśleń dwóch osób a nie tylko słuchać swojego instynktu.
Mam kolezanke której maz zmagał się właśnie z tym nowotworem i uwierz mi nie jest to takie łatwe.Sama amputacja to nie koniec.
Nie martw się wiekiem swoim tylko tym jak się sprawa potoczy.
Pieniądze to nie wszystko
samej z dzieckiem można zostać każdego dnia.

Ja też mam koleżankę, której mąż miał nowotwór jądra. Przeszedł operację, leczenie a potem spłodził córkę i są szczęśliwą rodziną. Trzeba myśleć pozytywnie, negatywów można się doszukać zawsze i wszędzie.
 
Uwierz mi, że ja bardzo chce, partner wręcz mówi, że mam obsesję ;-) jestem zdeterminowana jak nigdy, czekam teraz na tą jego operację i jak tylko się po tym pozbieramy, zamierzam działać dalej. Tylko, że już po ilus tam latach, wizytach u specjalistów, badaniach, ta nadzieja która była na początku, blaknie. Jest coraz trudniej wierzyć, że się uda.
A Wam jak się udało? Naturalnie czy ivf?
Naturalnie. W ostatnim cyklu przed planowanym ivf.
 
Fajnie, że wątek co jakiś czas odżywa.
Janw tym roku kończę 40 lat. Dwójkę dzieci urodziłam w wieku 38 i 39 lat. Nie czuję się gorsza niż młode mamy. Jeśli chodzi o lekarza to trafiłam na złotą panią doktor i nigdy nie wypominała mi wieku, na patologii i porodówce też nie. Jedyne gdzie to w szpitalu dziecięcym na patologii noworodka jakiejś dziwne komentarze, które były przykre, ale jak wyszłam z córką to o nich zapomniałam. Nawet z perspektywy ciąży dwudziestokilku latki i prawie 40 to dwie ostatnie były bardziej świadome, dojrzałe i przygotowana. Zanim podjęliśmy z mężem decyzję o trzecim dziecku po latach właśnie przebadaliśmy się i jeśli byłoby coś nie tak to zdrowie przede wszystkim, bo dzieci muszą mieć zdrowych rodziców. Wiadomo, zawsze może się coś złego wydarzyć, ale są rzeczy, które można sprawdzić, wyleczyć, zaplanować.
Zdanie partnera też trzeba wziąć w swoich planach, widziałam, że mąż potrzebował więcej czasu na decyzję o kolejnych dzieciach, ale jak podjął ją bez moich nacisków to szaleje za dziewczynami, że czasami go nie poznaję, jaki potrafi być pozytywnie oszalały na punkcie swoich dzieci.
@Fiti jeśli chodzi o grupę krwi to zależy czy macie tylko niezgodność serologiczną czy masz przeciwciała i będzie konflikt i jaką grupę krwi potencjalnie odziedziczy dziecko. Konflikt może spowodować komplikacje u dziecka i ogromny stres u rodziców, wiem, bo przechodziłam.
W przyszłości myśleliśmy może jeszcze o jednym maleństwie, ale właśnie konflikt zadecydował, że nie będę narażała od samego startu na problemy zdrowotne jeszcze nienarodzonego dziecka.
 
Przepraszam ze się wtrace ale skoro sprawa wylądowała na forum to zadań pytanie,nie boisz się o partnera?Przecież to nowotwór a ty możesz zostać sama z dzieckiem?Tu trzeba przemyśleń dwóch osób a nie tylko słuchać swojego instynktu.
Mam kolezanke której maz zmagał się właśnie z tym nowotworem i uwierz mi nie jest to takie łatwe.Sama amputacja to nie koniec.
Nie martw się wiekiem swoim tylko tym jak się sprawa potoczy.
Pieniądze to nie wszystko
Tez się martwię o partnera, dopiero po operacji i pobraniu wycinka będzie wiadomo co dalej. Zakładam tez taka opcję, że moze być ciężko- chemioterapia, długotrwałe leczenie. Tym bardziej chcę np. zamrozić nasienie. Natomiast wiem tez, ze poradzilabym sobie z drugim dzieckiem sama, a to, na czym mi chyba w tym wszystkim najbardziej zależy to to, żeby moja córka miała rodzeństwo, zresztą ona bardzo chce mieć siostrzyczke albo braciszka. Myślę tez o niej.
 
reklama
Fajnie, że wątek co jakiś czas odżywa.
Janw tym roku kończę 40 lat. Dwójkę dzieci urodziłam w wieku 38 i 39 lat. Nie czuję się gorsza niż młode mamy. Jeśli chodzi o lekarza to trafiłam na złotą panią doktor i nigdy nie wypominała mi wieku, na patologii i porodówce też nie. Jedyne gdzie to w szpitalu dziecięcym na patologii noworodka jakiejś dziwne komentarze, które były przykre, ale jak wyszłam z córką to o nich zapomniałam. Nawet z perspektywy ciąży dwudziestokilku latki i prawie 40 to dwie ostatnie były bardziej świadome, dojrzałe i przygotowana. Zanim podjęliśmy z mężem decyzję o trzecim dziecku po latach właśnie przebadaliśmy się i jeśli byłoby coś nie tak to zdrowie przede wszystkim, bo dzieci muszą mieć zdrowych rodziców. Wiadomo, zawsze może się coś złego wydarzyć, ale są rzeczy, które można sprawdzić, wyleczyć, zaplanować.
Zdanie partnera też trzeba wziąć w swoich planach, widziałam, że mąż potrzebował więcej czasu na decyzję o kolejnych dzieciach, ale jak podjął ją bez moich nacisków to szaleje za dziewczynami, że czasami go nie poznaję, jaki potrafi być pozytywnie oszalały na punkcie swoich dzieci.
@Fiti jeśli chodzi o grupę krwi to zależy czy macie tylko niezgodność serologiczną czy masz przeciwciała i będzie konflikt i jaką grupę krwi potencjalnie odziedziczy dziecko. Konflikt może spowodować komplikacje u dziecka i ogromny stres u rodziców, wiem, bo przechodziłam.
W przyszłości myśleliśmy może jeszcze o jednym maleństwie, ale właśnie konflikt zadecydował, że nie będę narażała od samego startu na problemy zdrowotne jeszcze nienarodzonego dziecka.
Może mój partner też potrzebuje więcej czasu, żeby dojrzeć do decyzji o ivf, bo tak samo z siebie to raczej w naszym przypadku się nie uda.
A co do przeciwciał to nie wiem, chyba musialabym zrobić badanie. Wiem na pewno, że mam grupę krwi rh-, a partner rh+, i ze po urodzeniu córki dostałam zastrzyk na przeciwciała, zresztą po poronieniu tez.
 
Do góry