Witam,
Nic nie pisałam, bo musiałam trochę przemyśleć swoją wizytę.
No to teraz moja relacja z wczoraj. Niestety zadowolona nie wyszłam z gabinetu - inny lekarz.
O pecherzyku przerosnietym nic nie powiedział, bo go nie widział. Tydzien temu mial ok 3,5 cm na usg brzucha, teraz brak
Jesli chodzi o mutacje MTHFr nie powinno się robić, bo ma to polowa społeczeństwa i on nic z tym nie robi. Pozostałe pai-1 i czynnik v2 się nie zna tutaj sie nie wypowiedział.
Kwas foliowy mam za duzo, bo jak brałam to normalne.
A na końcu cos na usg wypatrzył, podejrzewa maly miesniak. Ale trudno nawet go uchwycić w obrazie.
Zasugerowal, że mozna go usunąć w szpitalu (jesli mysle o ciąży). Ale to i tak nie gwarantuje sukcesu w ciąży ani porażki.
Moim zdaniem inny lekarz moglby tego nie zauważyć, bo go tak dlugo szukał.
W sumie do acardu ani heparyny nie widzi wskazań na teraz.
Wyszlam bardziej zakręcona niż przed wizytą.
Trochę mnie zniechęciło to wszystko.
Popłakałam się w domu, bo sama nie wiem co robić....chce ale tak bardzo się boje. A na koniec kwietnia chciałam działać. Masakra niedługo oszaleję.
Przepraszam, że tylko o sobie