Hej dziewczyny. Niestety ale nie nadrobię waszych wpisów. Zacznę od tego że w czwartek miałam usg. Lekarz nie mógł zmierzyć główki. Ogolnie stwierdził że nogi są długie a przewidywana waga 4130.
Rozwarcie na 1 palec to zakładamy cewnik Foleya do szyjki żeby powiększyć rozwarcie. Po 6 godzinach balonik wypadł i miał do mnie przyjść lekarz ale nie dotarł. Czekałam i czekałam w końcu zjadłam kolację. Ale pielęgniarka powiedziała że mam być na czczo. Rano lekarz mnie zbadał rozwarcie na dwa palce. Ach nie wiem czy Wam wspominałam ale mała przekręciła się do pozycji główkowej. Prawdopodobnie jeszcze w domu.
Jeszcze raz zrobiono mi usg i pojechałam na oksytocynę.
. To była masakra była. Dziecko nie chciało się wstawić w kanał. Przebili mi worek palcami. Wód tak dużo że pod łóżko płynęły. Bardzo długo miałam skurcze co 40 sekund. Kanał wąski. Jeden doktorek to gadał głupie uwagi to powiedziałam że glupich uwag nie potrzebuję. I żeby dał mi się skupić. Ból straszny wydawało mi się że gorszy niż przy pierwszym porodzie. Oczwiście nacinali mnie. Łożysko nie chciało się urodzić i lekarz mi je wyjął
. Bardzo bolesne. Na koniec szycie to mi robił rezydent. I super dał dobrze znieczulenie i nie bolało. Teraz mnie puszcze bo kręci mi się w głowie. Jestem wypompowana. Oksytocyna poszła o 9. A skurcze takie mega ok 13. To w sumie 2 godziny. Wszyscy mi paluchy wkładali.
Na sali były studentki z położnictwa. Dziewczyny miały iść do domu wcześniej i powiedziały że idą dopiero jak ja urodzę. Bardzo mi pomogły za co jestem im wdzięczna. Jedna ma na imię jak mała czyli Izabela. Była taka szczęśliwa że to jej imienniczka. Pozwoliłam jej przeciąć pępowinę. Trzymały mnie za rękę, umyły. Łóżko po prodzie wyglądało jak horroru. Pełno krwi.
Tu jest bardzo duże obłożenie nie ma miejsc a dzieci od rana to urodziło się 7 w tym naturalnie bliźniaki i jedno w 31tc. Plus bluźniaki wcześniaki przez cc. Teraz jeszcze jedna przyszła z izby a jest 1:45 w sobotę.