Ja Wam powiem, że mnie też do rypanki nie ciągneło, mi było bardzo dobrze z Paćką w domu, zresztą teraz wcale też nie chciałabym rypać od rana do wieczora, jeden , dwa psy dziennie spokojnie by mnie usatysfakcjonowało, żeby robić to co lubię, ale niestety ...KASA
Zoyka podstawa jest znaleźć dobry żłobek, nie koniecznie musi to byc prywatny, ważne, żeby było w miarę dużo opiekunek na małe grupy dzieci, zawsze można przecież zacząć od powolnej adaptacji, idziesz z dzieckiem na godzine, potem dwie, potem zostawiasz samo na godzine, potem na dwie, potem na dłużej no i obserwujesz. Ja jako matka dwójki dorosłych juz "kosmitów" nie miałam skrupułów z oddaniem Paćki do żłoba, ( oczywiście do dobrego żłoba) , bo wiem, że dzieci szybko rosną, przeobrażaja się w "kosmitów" , które i tak wiedzą wszystko lepiej i swoje robią itp. itd, a my sobie potem pukamy do głowy : to ja cię na barana nosiłam, po pupci klepałam, do żłoba nie dawałam, a TY mi tak się odpłacasz:-) Nie sądze aby Julka przeżyła tam jakąś traumę, jest mnóstwo różnych innych niż w domu zabwek, inne dzieci, w grupie łatwiej się wszystkiego uczą, jedno od drugiego małpuje, są różne zajęcia plastyczne, muzyczne, bale przebierańców, nie zapewnisz Julce w domu takich rozrywek. U nas w żłobie jest katering, ale z naciskiem na zdrowe żywienie, mało cukru, urozmaicone obiadki, deserki, super. Zarówno Julka , jak i TY będziecie mieć bardzo unormowany plan dnia, Julka będzie wracać wybawiona i zmęczona i łatwiej będzie Wam chodziła spać wieczorem. A przecież zawsze będziesz mogła zrezygnowac ze żłoba jak będzie źle, próba nie strzelba
...i niestety jeden wielki minus : choróbska, zdaje się, że nie unikniecie:-(
Kolejny Edit bo Flo napisała równo ze mną
)))
Flo, a o co chodzi z tym fotografem, bo ja tak się skupiłam na pieknie psów, że nie ogarnęłam jakości zdjęć ?
))
Paćka za mną to o przepraszaniu wydukała, sama z siebie to raczej jeszcze nie powie, ale ogólnie gada coraz więcej, z każdym dniem widzę postęp, Flo myślę, że u Was to też lada chwila pójdzie, to się dzieje z nienacka
)))
Co do porannego seksu..przy małych dzieciach faktycznie kiepsko, ale przy starszych to tylko wtedy mogliśmy, jako, że czas pracy był nienormowany, to sie nie biegło na 7 czy 8, a bachory miały do szkoły na 8 właśnie
))) wieczorami niestety my odpływaliśmy, a oni do pólnocy a nawet później buszowali, na 46 metrach mieszkania nie dało się przy nich
))))) jeszcze kiedyś próbowaliśmy, ale zwykle sie wtedy okazywało, że np. Karol umiera z pragnienia i szuka u nas w pokoju wody, bo w całym domu jej nie ma
)))