Kaaaawyyyy!!!!
Witam się z zepsutym humorem
. Maks od paru dni odstawia fochy przy ubieraniu, żadnej bluzy nie chce założyć, walczy, wyrywa się, wrzeszczy i gryzie. A jednocześnie chce wychodzić z domu. Przed chwilą była afera, Maks się zebrał karmić kota ( dokarmiamy sierotę po sąsiedzie, Maks bardzo obowiązkowo do tego podchodzi, jak tylko skończy śniadanie to bierze kalosze, czeka na butelkę z mlekiem dla kota i się idzie) ale bez bluzy - bodziak z krótkim rękawem. Próbowałam perswazji, tłumaczenia, a ponieważ nic nie skutkowało to użyłam przemocy i wijące się wrzeszczące dziecię wtłoczyłam w bluzę. Jak tylko miał ją już na sobie to się uspokoił i zamilkł. Po czym odszedł kawałek, usiadł na podłodze i żałośnie się rozpłakał. :-( Sponiewierałam godność osobistą mojego dziecka... Czuję się podle.
Dwa małe pato z naszego podwórka:
Wychodzimy z mężem na zakupy. Przed domem stoi wózek dziecięcy, bez dziecka, ale za to z kawałkiem ( dobre 3/4) owsianego ciasteczka, tylko lekko "wsiedzianego" w tapicerkę. Szybkie spojrzenie na siebie, na wózek, na siebie... Łapię ciasteczko i od razu słyszę " ale dasz kawałek?"
A dziś rano spojrzałam na solniczkę, a właściwie taki kubełek z solą - a tam piękny i nie pozostawiający wątpliwości odcisk kociej łapy!!! Na soli! Na cholerę kotu sól?
Andzike, Zoyka - no jest temat z tym przedszkolem. Ja bym chciała, żeby Maks poszedł jako 2,5 latek. Nawet nie w pełnym wymiarze, ale niech się socjalizuje. Niestety - najbliższe nas przedszkole nazywa się "Magnifikat" i jest przy parafii
.
Katrina - to co, teraz żurek i bigos w menu?
Misia - Maks się obudził koło 1 i sięgnął po książkę...Ostatnio chodzi
" wielka księga Pippi" jest naprawdę duża i ciężka, już zdążył sobie nią nabić guza. A ja i tak bym chciała, żeby mu ta pasja czytelnicza została i jak mam to okupić epizodycznym niedospaniem to niech i tak będzie.