reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Ciąża po 40

Poczucie bezpieczenstwa daje tez dziecku konsekwencja ze strony rodzicow i jasno okreslone granice, zasady wedlug ktorych nalezy postepowac. Ja nie jestem za bezstresowym wychowaniem, wydaje mi sie ze nie tedy droga, ze czasem klap sie przydaje, ale nie w ramach rozladowania mojej zlosci. Z KArolem mam problem powazny - on nie slyszy kiedy sie go wola. Jesli idzie sobie gdzies i wolam zeby zawrocil, poczekal lub po prostu przyszedl do mnie, ma to w dupie gleboko.Kiedy np. wychodzimy z domu, ja zamykam drzwi na klucz, a on juz leci przed siebie. Czasem doganiam go juz na jezdni, dobrze ze tu ruch maly.
 
reklama
Nie no cóż trzeba by wam z Amelką pobyć to tzw żywe serbro ,a szyba jest w biblioteczce ,a druga w witrynce za tymi szybami tez szkło ona ma charakterek ,a jak nie moge sie nią zająć to tym bardziej robi na złość ,a czasem mam inne zajęcia jak prozaiczne posprzatanie ,gotowanie.Klaps nie jest znów tak bolesny to raczej psychologiczna zagrywka bo wole to niż strzaskana ogromna szybę:-(.Wspominam moja śp babcie od której jak pamietam dostałam w życiu lanie dwa razy ale to było lanie z prawdziwego zdarzenia nie takie głaskanie i co i babcię kochałam i kocham i szanowałam i jakoś żalu nie miałam wtedy i nie mam teraz .Raczej gorsze jest wyzywanie dziecka poniżanie niz klaps..Każda z nas ma inny charakter inaczej sama została wychowana i ma inne dziecko i jak to z lekarstwami tak i z wychowaniem to co dla jednego dobre drugiemu może nawet szkodzić ale ja jestem jak najbardziej otwarta na porady jak sie mówi lepsze jest wrogiem dobrego więc chętnie z lepszego skorzystam
 
A słyszałyście o rodzicielstwie bliskości? Mylnie jest kojarzony z bezstresowym wychowaniem, a z tym ostatnim nie ma wiele wspólnego. To ustalanie granic zarówno dla dziecka, jak i dla rodzica, bez uciekania się do klapsów/przemocy. Owszem klaps przynosi rezultaty niemalże od zaraz, jednak to wyjście na krótki czas. Dziecko nie zrobi czegoś, bo będzie obawiało się, że dostanie w pupę od rodzica. Nie pojmie, dlaczego rodzic na daną rzecz się nie zgadza. Rodzicielstwo bliskości to rodzicielstwo szacunku do dziecka. To nie ustępowanie mu we wszystkim, jak to jest w bezstresowym wychowaniu. Tzw. postępowanie bez przemocy, nieograniczanie dziecka w zabawie, niestrofowanie, pozwalanie na to, by się pobrudziło, pobrudziło nasz dywan... Fajny nurt w rodzicielstwie. Jeżeli kogoś zainteresuje, zajrzyjcie do książek Jaspera Juula, np. "Kompetentne dziecko", czy "Nie - z miłości". No i jeszcze do "Dziecko z bliska" Agnieszki Stein.
 
Hej!
słońce i ciepło szlag trafił, pospaliśmy do 7.30 , szał:-D
u mnie nadal echo w biznesach, więc sobie odpoczywam , Zoyka mam nadzieję, że faktycznie lada dzień będa chcieli wszyscy na raz:tak:

Ja nie nawidze przemocy, jakiejkolwiek, nie oglądam filmów, gdzie są mordobitki, jak słysze o walkach kibiców to mnie mierzi, jak mi sie gdzieś rzuci w oczy rodzic szarpiący dziecko to mnie szlag trafia, że o przemocy na zwierzętach nie wspomnę, nie pamiętam, czy nigdy nie klapnełam żadnego z dzieci, ale wydaje mi sie że nie, prędzej "wydrę mordę " ( co tez nie jest szczytem rodzicielskiej mądrości ) i zastosuje jakąś karę, oczywiście nie dla Paćki, bo jeszcze za mała, ale mając świeżo w pamięci to co moje starsze pociechy wyczyniały, to takie Paćkowe niesforności nie potrafią mnie jakoś mocno z równowagi wyprowadzić. Uważam, że bicie dzieci jest formą prostactwa, sory:sorry2:, jak również jakiekolwiek rozwiązania siłowe w rodzinie też i jeżeli kiedykolwiek miały miejsce w moim stadle to uważam to za powazna katastrofę i wyciągam z tego daleko idąca naukę, oby nigdy więcej. Tak samo widząc dzieci bijące się między soba gdzies na placu zabaw dostaję szału i zawsze opierdzielam.
ostatnio miałam taką sytuację n apalcu zabaw: Paćka miała w miseczce pare flipsów i jakas dziewczynka troche starsza, bardzo odważnie przyłączyła się do pałaszowania tych flipsów razem z Paćką, o dziwo Paćka się dzieliła, nagle wparował tatuś tej dziewczynki i wydarł ją kucającą mocno za jedna rękę do góry , cedząć przez zęby, że obiadu nie chciała jeść to tu też nie będzie jadła i jednocześnie Przepraszam panią rzucił do mnie...no cóż.....mógł ją wziąć normalnie na ręce i zabrać bez szarpania żeby nie jadła tych flipsów, skoro to miało dla niego znaczenie....miałam długo niesmak po tej akcji. Z tej dziewczynki prawdopodobnie może wyrosnąć agresywna nastolatka.....przykład idzie z góry.
Obecnie w przypadku niesforności Paćki, albo ignoruję jej wycie, albo staram się czymś zainteresowac i odwrócić uwagę, w przypadku gdy ona chce iśc gdzie indziej niż ja, biorę na ręce, ewentualnie w wózek zapinam i sory..niech się drze..zwykle po chwili sie zamyka..aha i mamy jeszcze smoczek wciąz , który czasem pomaga w jakims szale;-) Gorzej wspominam jej wyczyny z kryzysu ósmego miesiąca gdzie jeszcze w dodatku stary był wciąż w delegacji, wtedy musiałam wychodzić do innego pokoju, żeby móc złapać oddech :-)
 
Otóż to. Klaps jest formą przemocy. Mam nadzieję ze nigdy nie będę taką forma tłumaczyła swojemu dziecku ,ze sobie nie radzę.

Kłaczku nie unos się. Chodziło mi raczej o Amelkę Azuli która jest filigranowa i jak pomyślałam o klapsach z powodu walenia w szybę to aż mnie zmroziło.

Wydarłam się na Julkę kilka razy. Kazdy ten raz mam przed oczami i wyraz twarzy Julki też. Potem mi łzy leciały. Niestety to ja sobie nie radziłam.

Wyczytałam gdzieś ze jesli dziecku się mówi ze czegoś nie wolno to trzeba dodać dlaczego nie wolno. Powtórzyć kilka razy i an koniec powiedzieć

ze jeśli to zrobisz to ... np zabiorę e Ci te klocki albo juz tam nie pójdziesz. I być konsekwentnym nawet jeśli wyje i histeryzuje. Tak jak kłaczek
napisała. Dziecko czuje się bezpieczne gdy ma postawione granice.

Roczne dziecko jeszcze nie zrozumie "nie rób tego bo ... i jeśli zrobisz to.." ale takie wieku Julki, Patrycji czy Karola myślę ze juz jest na takie rozmowy gotowe.

Julka wie wiele na temat tego co jej wolno. Tak jak napisała Olena, sama sobie grozi palcem. Ale tez broi i patrzy na naszą reakcję. Jeśli mówię ze nie wolno ale się śmieję robi to dalej.

Niestety ale często powielamy sposób w jaki nas wychowywano. Mnie matka lała kablem.... nigdy ale to nigdy tego nei zrobię swojemu dziecku. We mnie tamte chwile siedzą do dzisiaj.

Natomiast mój kuzyn gdy był dzieckiem był bity, stawiany na kolanach z raczkami do góry. Robi to samo swoim dzieciom (miedzy innymi mojej chrześnicy). Trenuje podobno tym sposobem syna aby nie był dupą. A on jest dupą. Taki jest i juz.

U nas słonecznie acz temperatura taka sobie. Moze jest ze 23 stopnie.. Julka teraz śpi . JAk wstanie idziemy połazikować w oczekiwaniu na Babcie która jest na grzybobraniu.

Rozglądam się za fajną czapeczka na chłodniejsze dni i początek jesieni.

Julia i jej Tata pokochali owsiankę na sposób Flo. :)))) Dzisiaj była z miodem i bananami :)
 
Zoyka mnie mama nigdy nie uderzyla, ale ojciec raz mi wlał w doope strasznie mocno jak bylismy u ciotki i ja nie chciałam jeśc zupy, bo powiedziałam, że nie dobra jest, wziął mnie do drugiego pokoju i zlał, no czy to mądre:no::no:, nie mam żalu tylko co najwyżej "pukam mu do głowy" w myślach:sorry2: a raz mi się wyrwało do niego przy jakims przekomarzaniu, że jest głupi to dostałam w morde tak, że hej, właściwie to czuje do tej pory, uważam, że o duzo za mocno jak na mój wiek ( może z 5-6 lat miałm) mógł mi zrobic krzywdę, byłam raczej grzecznym dzieckiem i mógł mi to na spokojnie wytłumaczyć, że tak się do rodziców nie zwraca, ja zrobiłam to nieświadomie, pamiętam, po prostu byłam rozbawion ai wyluzowana. Mama często nam dawała karę, że nie możemy oglądać dobranocki, no to to był dla nas koszmar, działało!!! Pamiętam tez jak mój brat wykablował, że powiedziłam do koleżanki, że moja mam jest głupia ( to było tak gdzies w pierwszej klasie podstawówki ) i wtedy mama się na mnie pogniewała, nie odzywała się do mnie chyba z tydzień, to było dla mnie tez straszne doświadczenie i potem ja przepraszałam i wiedziałm, że zrobiłam bardzo źle. No ale to było dawno temu, inne czasy, inne dzieci, był respekt do nauczyciela w szkole, do sąsiada z klatki, sporą karą był też zakaz wychodzenia na podwórko. Teraz najgorszą karą dla dziecka jest zakaz używania kompa:-D
Tak na prawdę wydaje mi sie, że najcięży dla rodzica jest okres kiedy pociecha wchodzi w nastoletność....
 
Nie miałam z nastoletnimi synami kłopotów .W przedszkolu śp Zbysiu dawał popalić potem sie uspokoił Adam w pierwszych klasach podstawówki i w sumie tyle.No raz byłam w szkole bo Adam owi wypadły jakies z rana lekcje i z kolegami poszli na piwo nauczycielka wyczuła i była afera ale jakoś bez większych konfliktów sie obyło ,a klapsy jakieś czasem bywały raz mocniejsze lanie bo ukradli w sklepie lizaki .Według mnie krzyki czyli przemoc psychiczna sa nawet gorsze od klapsa ale i to złe i to nie dobre mam nadzieje ,że Amelka z tych szyb mi wyrośnie bo poza tym jest chachor ,rojber ,wiracha ale raczej na wesoło ,a te szyby :wściekła/y:mam nadzieję ,że w końcu jej minie i klaps to klaps ,a nie bicie to tak jak na psa machnąć gazetą raczej trick psychologiczny.Ja kar nigdy nie miałam i wobec dzieci tez nie stosowałam typu zakaz tego czy tamtego ,a już zwłaszcza wyjście na podwórko bo dziecku świeże powietrze jest potrzebne .Swoja droga własne doświadczenia chyba bywaja najcenniejsze ale rozwalona szyba w tym wypadku nie wchodzi w gre wolę dać klapsa w sumie to nawet już nie daję bo mała ucieka ,a wie ,że nie wolno robi to celowo
 
A ja sie nie unosze - zanim zaczne "drzec pysk" to uprzedze. :-) Tak, podoba mi sie takie bycie z dzieckiem blisko, jestem za tlumaczeniem, tlumaczeniem, tlumaczeniem i uwazam ze to najlepsze co mozna wymyslic, ale... kiedy mi dziecko enty raz wbiega na jezdnie bo sasiad po drugiej stronie ulicy grzebie przy czyms pod garazem, a ja nie zdazylam zamknac domu i zlapac osla za dupsko, to pozostaje paciorek powoli i ze zrozumieniem, w podziece ze akurat nic nie jechalo bo by mi z dziecka zostal nalesnik na asfalcie. W tym przypadku mozna tlumaczyc do woli - za kazdym razem lapie gada za frak, sciagam z jezdni, tlumacze ze tu auta... ze nie wolno... i do nastepnego razu. I to jest moment, kiedy reka swierzbi okrutnie - strzelic w dupsko zeby zapamietal.
 
Otóż to klaczku czasem tak niestety bywa ja rozumim ja nie potępiam ja tez bywam w sytuacjach podbramkowych mam nadzieję ,że te dzieciaki "wyrosną " z tego ,a my znajdziemy lepsze skuteczne sposoby .A my po wycieczce rowerowej z jednym butem gdzieś w okolicy:crazy:na szczęście bucik mocno już zjechany mała by go jeszcze w piachu donosiła ale już nie donosi .Te foteliki niestety nie daja wglądu do tego co dzieć wyczynia tam z tyłu sa takie foteliki na ramę ale dostałam taki więc takowego używam teraz ubiorę grubsza skarpetę a buciki wsadzę w reklamówkę bo pogoda fajnie rowerowa sie zrobiła ino skąd butów do wywalenia nabrać:rofl2:;-):-):szok:
 
Ostatnia edycja:
reklama
Azula, 1:1! :-D Karol mi taki sam numer wycial, z tym ze wracalam jak pies po swoich sladach i buta znalazlam. Od tej pory po wsadzeniu go do przyczepki, zdejmuje buty i wrzucam je do koszyka na kierownicy. Skarpetki w domu zdejmuje, ale w przyczepce jeszcze na to nie wpadl.
 
Do góry